poniedziałek, 14 października 2013

Ostre cięcie!

Było cięcie!  Ostre cięcie!  Na nic prośby i błagania!  Na nic lament i ucieczki!  Czas najwyższy by to zrobić, więc trzeba było wziąć głęboki oddech, przygotować sprzęty i ... 
Oto efekty! 





Dnia pańskiego 13, miesiąca października, Anno Domini 2013  moi dwaj synowie zostali potraktowani maszynką do strzyżenia :D Strzyżenie było praco-  i czasochłonne, ale bezstresowe (dla nich oczywiście), bezpłaczowe (to też dla nich) i skuteczne. Chłopców strzygł głownie mąż (ja zagadywałam). Potem przyszła kolej na męża, którego strzygłam ja, a on zagadywał mnie :D 

Kochanie nie wierć się bo ci z tyłu strzałkę na karku zrobię jeszcze.
A zrób.
Poważnie?
No czemu nie.
(Zatrwożona wyzwaniem przyłożyłam maszynkę za uchem ... i ... )
Nie! Żartowałem!
No wiesz! Mówiłam że nie masz się wiercić! Teraz to już muszę wyrównać!
W ten oto sposób mąż mój ma ładnie wystrzyżony kark.























 I piękną strzałkę ku niemu skierowaną ...

Zdjęcia nie pokażę. Jeszcze życie mi miłe ... młoda jestem i wogóle ... po co ryzykować :D

4 komentarze:

  1. super :) mój mąż nigdy by nie oddał się w moje ręce hehe

    OdpowiedzUsuń
  2. My wojego Maciusia pierwszy raz obcieliśmy tuż p skończonym roczku i obecnie ma 17 miesiecy i co 2 miesiące conajmniej obcinamy go :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A miał takie cieniutkie włoski przed pierwszym strzyżeniem? Czy grubsze? Bo moje urwisy to "piórka" miały :)

      Usuń

Cieszę się z każdych odwiedzin, z każdego komentarza. Zapraszam Was do siebie licząc po cichu, że spodoba Wam się w naszym małym magicznym świecie :)