Są takie dni, gdy smutek w sercu i za oknem.
Są takie dni, gdy z melancholią rozglądam się w okół,
zastanawiając się czyje to życie.
Gdy nie czuję się sobą, lecz wszystkimi innymi po trochu.
Są takie dni, gdy trwoga ukryta gdzieś głęboko w sercu wychodzi,
przypomina o sobie i dręczy.
Trwoga o życie,
spokojne życie nasze, jako małżeństwa, jako przyjaciół, jako rodziców ...
takie dni, gdy żadna decyzja nie wydaje się dobrą, a wiara w złoty środek upada.
Dni pełne niepewności, pełne lęku i strachu ...
Dni, wokół których krąży wciąż jedno - co by było gdyby ...
zatruwając serce milionem wątpliwości w każdej, najbardziej nawet błahej sprawie.
Dni w szarości i brązy spowite, zamglone, przyćmione, nie jasne.
Gdy niespokojny umysł maluje czarne scenariusze, gdy nic nie cieszy, bo oczy na radość zamknięte. Gdy słońce nie może przez chmury się przedrzeć, w umyśle szaro i pochmurno ... w środku wciąż grzmi a w głowie przewalają się burze gdybaków ...
bo gdyby, a gdyby, to coby i jakby i po co i za co i na co to wszystko?
Gdzie wiara, nadzieja, gdzie radość i szczęście?
Zostały w pieleszach snu zakopane?
Czekają na nowy, lepszy ranek?
By dzień dobiegł końca i humor się zmienił, tego czekam.
Ba, nawet humor na czekoladę, głównego pocieszyciela
ukrył się przede mną i nie chcę,
po prostu nie chcę,
a może na prawdę nie chcę być dziś pogodną i spokojną?
Może człowiek sam sobie czasem w ramach pokuty takie dni wywołuje,
by pomyśleć, by pocierpieć i zacząć od nowa? Ze
spokojnym sumieniem, z czystymi myślami,
ze spokojnym sercem i na życie duszą otwartą?
Jaki jest sens,
jaka myśl przewodnia tych chwil szarości - chwil nijakości, niepewności i wątpliwości?
Jakie z tych myśli wyciągnąć nauki?
Czy sens jest jakiś zadręczać się ciągle, rozmyślać, zazdrościć, wątpić?
Bo mają inni a my nie mamy, lub mamy a mieć już nie chcemy ...
kłopoty, smutki dnia codziennego rosną w potęgę,
przyćmiewając wszystko co dobre.
Słońca, promienia, blasku uśmiechu, żartu luzem puszczonego i mimochodem powstałych głupotek ... tego mi trzeba, tego brakuje, tego pragnę a odcinam się od tego.
Dziś najchętniej samotna,
w otchłań szarości i ciszy skoczyłabym bez wahania,
zapominając na chwilę o wszystkim
nie myśląc,
po prostu nie myśląc.
Czy i was dopada czasem ta otchłań?
Czy próbują was wciągnąć potworne gdybaki?
By wyciągnąć kolory i z serca i z duszy,
zostawić pustkę i nicość po sobie?
Trzeba walczyć, wstać, ruszyć i zacząc z tym walczyć
Za moment, za chwilkę, za chwilę ...
no to zostawie :* każdy ma dgybaki siostra :*
OdpowiedzUsuńDzięki kochana. Tylko co zrobić żeby ich nie było? To jest dopiero pytanie ...
Usuń