poniedziałek, 13 maja 2013

Są takie dni ...

Są takie dni, gdy smutek w sercu i za oknem.
 Są takie dni, gdy z melancholią rozglądam się w okół, 
zastanawiając się czyje to życie. 
Gdy nie czuję się sobą, lecz wszystkimi innymi po trochu. 
Są takie dni, gdy trwoga ukryta gdzieś głęboko w sercu wychodzi, 
przypomina o sobie i dręczy. 
Trwoga o życie, 
spokojne życie nasze, jako małżeństwa, jako przyjaciół, jako rodziców ...
 takie dni, gdy żadna decyzja nie wydaje się dobrą, a wiara w złoty środek upada. 
Dni pełne niepewności, pełne lęku i strachu ... 
Dni, wokół których krąży wciąż jedno - co by było gdyby ... 
zatruwając serce milionem wątpliwości w każdej, najbardziej nawet błahej sprawie. 

Dni w szarości i brązy spowite, zamglone, przyćmione, nie jasne. 

Gdy niespokojny umysł maluje czarne scenariusze, gdy nic nie cieszy, bo oczy na radość zamknięte. Gdy słońce nie może przez chmury się przedrzeć, w umyśle szaro i pochmurno ... w środku wciąż grzmi a w głowie przewalają się burze gdybaków ... 
bo gdyby, a gdyby, to coby i jakby i po co i za co i na co to wszystko?

Gdzie wiara, nadzieja, gdzie radość i szczęście? 
Zostały w pieleszach snu zakopane? 
Czekają na nowy, lepszy ranek?
By dzień dobiegł końca i humor się zmienił, tego czekam. 
Ba, nawet humor na czekoladę, głównego pocieszyciela 
ukrył się przede mną i nie chcę,
 po prostu nie chcę,
 a może na prawdę nie chcę być dziś pogodną i spokojną?
 Może człowiek sam sobie czasem w ramach pokuty takie dni wywołuje, 
by pomyśleć, by pocierpieć i zacząć od nowa? Ze
 spokojnym sumieniem, z czystymi myślami, 
ze spokojnym sercem i na życie duszą otwartą? 
Jaki jest sens, 
jaka myśl przewodnia tych chwil szarości  - chwil nijakości, niepewności i wątpliwości?
Jakie z tych myśli wyciągnąć nauki? 
Czy sens jest jakiś zadręczać się ciągle, rozmyślać, zazdrościć, wątpić?

Bo mają inni a my nie mamy, lub mamy a mieć już nie chcemy ... 
kłopoty, smutki dnia codziennego rosną w potęgę, 
przyćmiewając wszystko co dobre. 
Słońca, promienia, blasku uśmiechu, żartu luzem puszczonego i mimochodem powstałych głupotek ... tego mi trzeba, tego brakuje, tego pragnę a odcinam się od tego. 

Dziś najchętniej samotna, 
w otchłań szarości i ciszy skoczyłabym bez wahania,
 zapominając na chwilę o wszystkim
 nie myśląc, 
po prostu nie myśląc. 

Czy i was dopada czasem ta otchłań? 
Czy próbują was wciągnąć potworne gdybaki?
By wyciągnąć kolory i  z serca i z duszy,
 zostawić pustkę i nicość po sobie?

Trzeba walczyć, wstać, ruszyć i zacząc z tym walczyć
Za moment, za chwilkę, za chwilę ... 

2 komentarze:

  1. no to zostawie :* każdy ma dgybaki siostra :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki kochana. Tylko co zrobić żeby ich nie było? To jest dopiero pytanie ...

      Usuń

Cieszę się z każdych odwiedzin, z każdego komentarza. Zapraszam Was do siebie licząc po cichu, że spodoba Wam się w naszym małym magicznym świecie :)