Deszcz siekał po nogach próbując zatrzymać nas w domu.
Słońce skryte za chmurami nie chciało na to patrzeć.
Poszłyśmy.
Msza święta, modlitwa i kierunek szkoła.
Roksanka zachwycona już chciała zabawki wyciągać, bawić się działać ... zawiodła się ale dzielnie postanowiła czekać na dzień następny.
To tylko rozpoczęcie, tylko apel?
A lekcje jutro dopiero?
To kiedy zaczyna się szkoła?
Pokój wysprzątany, by rano czysto było.
By pokój był gotowy na szkołę.
Ubrania naszykowane.
Nie będzie musiała rano szukać wszystkiego.
Kapcie w plecaku schowane,
bo strach podpowiedział, że może zapomnieć.
I wszystko zrobiła sama.
I wszystko zrobiła sama.
O siódmej usłyszeliśmy "dobranoc" i dziecię z łóżka wyciągać musiałam,
żeby kolację chociaż przed spaniem zjadło.
Bałą się, że nie zdąży do szkoły więc postanowiła położyć się wcześniej :)
Mam nadzieję, że tego entuzjazmu i tego zapału starczy jej do czerwca :)
u was też widzę cieplutko się wrzesień zaczyna,jak po zimie nastało lato, tak teraz po lecie na zimę chyba się szykuje
OdpowiedzUsuńZobaczymy co przyniesie jesień. Wczorajsza pogoda dała się we znaki, dziś jednak słońce zza chmur wyglądało gdy Roksankę do szkoły prowadziliśmy :)
UsuńSuper cieszę się że taki entuzjazm ma
OdpowiedzUsuńOby faktycznie na cały rok go starczyło trzymam kciuki za to
Do odrabiania lekcji pobiegła jak na skrzydłach :)
UsuńW sumie najwięcej zależy od nauczycielki i otoczenia, bo jej chęci są ogromne :)