czwartek, 17 kwietnia 2014

Poznań

Czas rozpakować torbę, zjeść jakieś małe śniadanie i przygotować do wyjścia, na wielkiego zwiedzania Taniec ... tak, tak miało być. Plany spisane.  Na rozpisce oczywiście Stare Miasto, Cytadele, Palmiarnia i ewentualnie, jak znajdziemy czas to oba ZOO.   W międzyczasie jeszcze spotkanie z kuzynką, obiad u znajomych ... Szłam spać ze spokojną głową, wszak wszystko jasne i wszystko wiem, prawda? 




Torbę rozpakowałam dopiero rano. Byliście ciekawi jak spakować sześcioosobową rodzinę do jednego plecaka. Nam się udało ... prawie. Do plecaka wcisnęłam po 3 komplety ubrań na zmianę dla dzieci, pół paki pampersów i dwie paczki chusteczek, oraz kapcie dla wszystkich. Dla nas niestety zabrakło już miejsca. Kusiło mnie przeogromnie, by dzieciom po dwie albo jednej parze ubrań zostawić, ale skapitulowałam.  W końcu nigdy nie wiadomo co się stanie, i czy ten zapas nie będzie na pewno wykorzystany. Mąż to stworzenie najbardziej  ekonomiczne. Naszykowałam mu również kilka zmian, a on po pracy przyjechał, wciągnął czyste spodnie, koszulkę ze sterty, bluzę narzucił na plecy i tylko w swoją małą torbę (ma taką malutką  sportówkę, kanapki w niej wozi, picie i w sumie niewiele więcej)  bieliznę na zmianę włożył ... 

 - a reszta? 
 - Ale jaka reszta? 
 - Nie bierzesz nic na zmianę? 
 - Przecież wziąłem! Starczy! Na dwa dni jedziemy, nie na dwa lata ... 




Spojrzałam na swoją stertę, usiadłam pomyślałam, pogłowiłam się - co teraz i tylko jedną zmianę wzięłam i dla siebie. Głupio tak tarabanić się z siatkami, leginsy i cienka bluzeczka dużo miejsca nie zajmują, wybrałam więc ten zestaw, jako najłatwiejszy do wciśnięcia :D Jeszcze upchnęłam to w plecak podróżny, choć wątpliwości miałam spore czy dam radę tam choćby zapałkę wcisnąć. Dałam radę! Szampon, kilka podstawowych leków (Ibum Forte i Dentinox dla dzieci) grzebień i tusz do rzęs wpakowałam w torebkę i to chyba wszystko. 




I jak to z planami było? ... Nasz  plan był prosty.  Zjedliśmy śniadanie, później miał być malutki orientacyjny spacerek, i działamy! Mieliśmy się w miarę spieszyć, bo na  czternastą nasi ukochani znajomi obiad mieli dla nas uszykowany a dalej z nimi działać mieliśmy.   Malutki, orientacyjny spacerek, który zaczęliśmy dobrze przed dziewiątą rano  - skończyliśmy o dwunastej. Było cieplutko, słońce pięknie świeciło, a my powolutku, krok za krokiem, bez jasnego celu spacerowaliśmy uliczkami miasta chłonąc atmosferę, klimat, podziwiając urocze kamienice i ... tramwaje.  Kiedy minął ten czas - nawet nie wiem.  Łaziliśmy bez celu, na spokojnie, tam, gdzie nas oczy poniosły lub tam, gdzie pokierowały nas dzieci.






W pewnym momencie posadziliśmy Kropelki na ławce by odpoczęły, a ja postanowiłam zrobić im fotkę.  Zaczepił nas starszy Pan ... 

 - co Pani im zrobiła że tak grzecznie siedzą? 
 - a nic, wymęczyłam spacerem :)
 - to musiał być długi spacer ... i poszedł uśmiechając się pod nosem.

 I mi jeszcze uśmiech nie zdążył zejść z twarzy, gdy zaczepiło nas starsze małżeństwo ...

 - jej jakie grzeczne dzieciaczki! To Pani?
 - Moje, moje :)
 - I Bliźniaki?
 - Tak, chłopcy to bliźniaki
 - Jezu, czwórka dzieci ... podziwiam, podziwiam ... poszli. 

Już kładłam palec na spuście, już gotowa byłam do akcji yyyy zdjęcia znaczy, gdy zaczepiła nas starsza Pani z Synem i kilkumiesięczną wnusią w wózku ...

 - Jej, jak rodzinka? To wszystko wasze? Cała czwórka?
 - Tak, nasze :)
 - dobrze widzę że chłopcy to bliźniaki? Ile mają? 
 - Chłopcy 1,5 roku, a dziewczynki niecałe 3 i pięć ... 
 - fajnie jest nieć dużą rodzinę, W wózku Syna trzecie, najmłodsza wnusia moja 
 - śliczna dziewczynka
 - Ale będą jeszcze mieli! Tak jak Pani! Czwórkę co najmniej! I poszli ... 

Uwierzcie mi, że mało ze śmiechu nie padłam i chyba tylko siłą woli próbowałam zachować powagę, gdy Tatuś trójki dzieci w tym słodkiego aniołka śpiącego w wózku, stał koło swej wiekowej mamusi i ani słowem się nie zająknął a jego policzki przybierały kolory od delikatnego różu aż po głęboką czerwień na wspominkę o kolejnym, czwartym dziecku ... a dziewczynka miała dopiero miesiąc skończony  :) Uciekliśmy stamtąd jak najprędzej, przeganiani wizją kolejnych rozmów o moich grzecznych dzieciach. Wróciliśmy, bo chłopcy byli zmęczeni, nas ręce paliły od noszenia na zmianę Kropelek umęczonych dreptaniem - nie, nie mieliśmy wózka. I tak go już chłopcy nie tolerują, chociaż przydał by się ... ale co tam! 



Byłam pewna, że po takim spacerze chłopcy padną w minutę.  Nie padli ani w minutę, ani w dziesięć, ani nawet w godzinę, tylko mnie mąż po trzynastej poganiać zaczął (gdy mnie sen zaczął w końcu morzyć) że już czas wychodzić, bo obiad przecież ... i umówieni jesteśmy. Padli w aucie, na pięć minut dosłownie, bo tyle trwała droga do Moniki i Łukasza, gdzie czekał na nas pyszny obiadek.  Po obiedzie stwierdziliśmy, że dla relaksu skoczymy do parku Sołackiego, na plac zabaw. Dzieci się wyszalały, my biegaliśmy za nimi jak szaleni (dobrze że były wyrównane siły czyli jeden dorosły na jedno dziecko bo nie dali byśmy rady ich ogarnąć) chłopcy zakochali się w dużej zjeżdżalni i za nic nie chcieli odpuścić, Roksanka poznała koleżankę z którą umówiła się wspólny nocleg, zdradzając przy okazji jej rodzicom wszystkie nasze rodzinne sekrety i doprowadzając ich do śmiechu swoimi opowiadaniami, Ola biegała od jednej rzeczy do drugiej nie wiedząc co jest ciekawsze i fajniejsze, a my za nimi i z nimi, próbując nadążyć za małymi główkami pełnymi pomysłów. Biegaliśmy tak do siedemnastej ... kiedy to chłopcy oznajmili że dość mają wrażeń i czas zawieść ich do domu. Czekała nas jeszcze przejażdżka tramwajem, podczas której Janek siedział z wielkimi oczami wpatrując się w drogę i zachwycając się podróżą, Roksanka uczyła się latać (Dzięki Monika za złapanie jej bo jak nic przeleciały by cały tramwaj jak nie dalej), Oskar wczepił się we mnie jak kleszcz, przerażony tajemniczymi i złowrogimi dźwiękami które wydawało to monstrum i za nic w świecie nie chciał dać mi usiąść, Olunia za to podróż zniosła z niebywałym spokojem ... jak by codziennie jeździła tramwajami i nie było to nic ciekawego.  





Co zwiedziliśmy w Poznaniu? W sumie to nic. Gdzie byliśmy? W sumie to nigdzie. Wiem jedno ... najpiękniejsze zakamarki Poznania kryją się przed naszymi oczami na podwórkach starych kamieniczek, w zaułkach, pomiędzy wąskimi uliczkami, wplecione pomiędzy sznury samochodów i spieszących gdzieś w pośpiechu ludzi. Nadgryzione zębem czasu, nadszarpnięte historią - żyją, opowiadając nam historię jakiej nie poznamy z reklamowych folderów miasta.  Mieliśmy szczęście mieszkać w jednej z takich kamieniczek, mieliśmy szczęście poczuć ten klimat. Żadne ze zdjęć nie oddaje tego uroku - to trzeba po prostu zobaczyć. To trzeba po prostu poczuć. Jeżeli będziecie kiedyś w Poznaniu, pozwólcie sobie na chwilę spaceru po Starym Mieście. Tak po prostu, bez patrzenia w folder, bez patrzenia na trasę, zapuśćcie się w rzędy wąskich uliczek by poczuć prawdziwy stary Poznań. By poznać prawdziwego ducha czasu. To wszystko trzeba po prostu zobaczyć. Kiedyś, gdy dzieci będą starsze, pójdziemy wytyczonymi szlakami, spróbujemy poznać ten Poznań z folderów - ale już wiem, że to miasto skrywa o wiele więcej.  A jego mury opowiadają nam prawdziwą historię życia. 



Czego najbardziej żałuję z podróży? Tylko tego, że mieliśmy tak mało czasu :) I że nie udało nam się spotkać z kuzynką która mieszka w Poznaniu.  Miałam nadzieję że może niedzielny poranek pozwoli nam choć trochę pozwiedzać jak typowi turyści, niestety, jak mieliśmy czas - padało. Za to złośliwe słońce wyszło, gdy tylko zaczęliśmy szykować się w podróż powrotną z przystankiem w Wyrzysku ... 

Ale to już jest inna historia ... 

17 komentarzy:

  1. Ajajaj mój wspaniały Poznań! :)
    Co myślisz o Cytadeli? Przepiękne miejsce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie nie byliśmy :P Oglądałam zdjęcia, bardzo chciałam zobaczyć, ale tak nam dzień minął że w sumie nie odwiedziliśmy żadnej, z planowanych atrakcji. Ale jak będę następnym razem to Cytadeli na pewno nie odpuszczę :D

      Usuń
  2. SUPER:-)Podziwiam,ze sie spakowałaś w jeden plecak,ja jak jadę na 4-5 dni zawsze biorę 3 torby duże plus wozeki kosmetyczka,ala mała torba:-)No i gratulacje dla chłopców ,ze dawali se radę chodząc wszędzie na piechotę,bo mój prawie 3 latek jeżdzi jeszcze wózkiem ,jak idziemy w dalekie trasy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łobuziaki już w zeszłym roku obraziły się na wózek i za nic nie chcą w nim wysiedzieć, dlatego nie braliśmy :) Sama się dziwię że udało mi się wszystko wcisnąć :D

      Usuń
  3. Ojj bardzo fajnie się czytało relację! Jakbym tam była z Wami. I śmiałam się z Tobą z biednego ojca trójki dzieci hehe. Fajnie, tak wyjechać, oderwać się choć na chwilę. A Poznań jest na mojej liście wraz z Wrocławiem :)
    Może to dziwnie zabrzmi, ale moja rodzina z Australii, zmierzając w kierunku południowej Polski, gdzie mieszkam ja, poznając nasz kraj (bo stąd wywodzą się w końcu ich korzenie), wystraszyła się Poznania. Stwierdzili, że znaleźli się w jakiejś okropnej części miasta i mieli ochotę stamtąd uciekać. Nie wiem, gdzie mogli być, może na jakiś obrzeżach hmm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi w Poznaniu bardzo się spodobało :) Widziałam co prawda maleńki ułamek tego co miasto ma do zaoferowania, ale to tylko zaostrzyło mój apetyt na to, by poznać je jeszcze lepiej :))

      Usuń
  4. Moniczko super wycieczka:) mam nadzieje że jak też w końcu swoje bąbelki gdzieś zabiorę:) ale to już po egzaminach i tej całej ganiani-nie w Piastowie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie! Tyle masz na głowie że nie mam pojęcia jak ty to ogarniasz :)

      Usuń
  5. ale wycieczka :)
    wszystkie widoczki pamiętam z studiów
    Ja chyba nie dałabym radę się spakować z Marysią w jeden plecak a gdzie Waszą gromadkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dałabyś radę ;) Jak trzeba to na wszystko znajdzie się sposób :D

      Usuń
  6. Super,następnym razem musimy się spotkać ! Jest cytadela,stare,nowe zoo,palmiarnia,muzeum wojska polskiego,muzeum MPK...a w niedzielę do większości atrakcji wstęp jest wolny :)
    Pięknie pokazałaś moje miasto :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo Poznań jest piękny !! Następnym razem musimy inaczej zaplanować dzień :D
      Co do spotkania jestem za :D Nawet bardzo :)

      Usuń
  7. Monika podziwiam Cię! Po sobotniej wyprawie do stolicy z dwójką swoich cór składam pokłony za wycieczkowanie z czwórką!! ;-) i jeszcze pakowanie..! jesteś wielka B-)
    Wycieczka super sprawa. Jednak ja na długie trasy pisze się dopiero za rok :-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślisz, że ten rok coś zmieni? :P
      Obawiam się, że do spokojnej wycieczki braknie nam tych lat ... kilkanaście :)
      Pozdrawiam!!

      Usuń
  8. Mam marta mówi/bo uwielbia/ na tablecie :-) G. Milczy w podróży, ogląda ;-) liczę ze i młodsza weźmie przykład z siostry

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się z każdych odwiedzin, z każdego komentarza. Zapraszam Was do siebie licząc po cichu, że spodoba Wam się w naszym małym magicznym świecie :)