niedziela, 3 marca 2013

Powrót do życia :P

Czy prawdą jest, że zakupy mogą dać kobiecie szczęście?
Oj taaak :)
Wyciągnęłam w sobotę małżonka na drobne zakupy.
Wyciągnęłam, bo dość miałam domu, czterech ścian i tej codziennej monotonii.
Wyciągnęłam, by nie sprzątać, nie gotować, nie prać - by zapomnieć.
Tak na chwilę, na chwilunię, by odpocząć od szarości.
By pokręcić się wśród ludzi, zabieganych, zamyślonych, zakochanych ...
i nacieszyć oko, ucho, serce, duszę, gwarem, tłokiem, zapachem, smakiem i kolorem.

Wiem, dla wielu z was wyda się to dziwnie. Przecież codziennie robimy zakupy, codziennie widujemy ludzi, rozmawiamy, wybieramy. Codziennie smakujemy, czujemy i słuchamy. Ale jak się mieszka na wsi, gdzie jeden mały sklepik nas kusi, a produkty w nim znamy już na pamięć, gdy codziennie widuje się tych samych ludzi, z tymi samymi osobami się rozmawia, tych samych osób się słucha, gdy kolory, zapachy i smaki znamy już na pamięć, to znak, że trzeba nam odmiany. Powiewu świeżości, czegoś innego, co będzie nas nęcić, zachwycać i kusić i wołać. Tak, by poczuć, że żyjemy, że jesteśmy, że wciąż potrafimy cieszyć się, bawić, śmiać się z głupot i zachwycać drobiazgami.

Zostawiliśmy więc dziewczynki u dziadków kochanych, chłopców wpakowaliśmy w foteliki i śmignęliśmy, do Auchan i Kauflandu, i Biedronki i Inter Marche, i butki w CCC oglądaliśmy, obiadek zjedliśmy na mieście, a chłopcy spali i spali i spali ... chyba poczuli, że potrzebuję, że mi się marzy taka malutka przerwa.

Kupiłam sobie butki, takie botki na szerokim obcasie, piękne, delikatne w szarościach tonące a jednak - zwiastun wiosny. Zwiastun pożegnania zimy i śniegu po kostki  i ziemi tak zimnej, skutej lodem i śniegiem spowitej. Inna to sprawa że już same kozaki odmówiły posłuszeństwa, żądając wiosny i ... emerytury.

Prawdą jest, że miały być inne, wyższe jeszcze, na cieniutkim obcasie, ale mąż mój, widząc, do czego się przymierzam, skutecznie zgasił moje zapędy, mówiąc - nie. Miał rację kochany, bo wysokie obcasy podobają mi się straszliwie, ale chodzić w nich nie chcę i nie potrafię, zwłaszcza że stan dróg naszych wskazywałby raczej na konieczność zakupu butów trekingowych, płaskich, solidnych, z usztywnianą kostką a nie delikatnych szpilek na wysokim obcasie. Chyba że ktoś pragnie w gipsie, lub usztywnieniu część wiosny przechodzić. 

Także oczy chciały, ale by popatrzyć, nacieszyć się chwilkę i ... zostawić. Dlatego właśnie uwielbiam męża mojego na zakupy zabierać. Raz, że podpowie, doradzi i wesprze w wyborze, dwa, na zakupach to On jest moim rozumem (ja zabieram tylko serce i oczy :P). Inna sprawa, że nie cierpię robić zakupów sama. 
Ja po prostu potrzebuję towarzystwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cieszę się z każdych odwiedzin, z każdego komentarza. Zapraszam Was do siebie licząc po cichu, że spodoba Wam się w naszym małym magicznym świecie :)