O tak, tego mi było potrzeba.
Powiewu świeżości, relaksu, odmiany, plotek, wygłupów, swobody beztroski ....
Taki ciepły dla serca, pogodny dla duszy i zbawienny dla umysłu.
W końcu wyrwałam się z domu, po dwóch tygodniach choroby dzieci i tygodniowej mojej chorobie w końcu mogliśmy uciec od wszystkiego i wyjechać :) Nie daleko, to tylko parę kilometrów, ale dla mnie różnica ogromna.
Spotkanie z rodziną,
to daje mi silę, ta miłość, radość, problemy i kłopoty
- to wszystko stanowi o naszym być albo nie być.
Siostry wariatki, tata żartowniś, pogodna mama - gdy jest się z dużej rodziny nie można od tego uciec,
to jest jak magnez, przyciąga i woła.
Kusi barwami, głosami mąci, twarze migają jedna po drugiej ...
wszystkie wesołe, wszystkie pogodne, wszystkie tak znane.
Chwila magii, wypita kawa, zjedzone ciasto - i nawet mówić wiele nie trzeba.
Olunia z ciocia Patrycją :) |
Oskarek zaanektował podłogę |
Janek za to okupował ręce :) |
A Roksanka jak zwykle szalała :) |
To po prostu Rodzina.
Ale ładnie napisane :)) wiem dokładnie co masz na myśli... Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
Usuń