Dziś wiosna pokazała, że jest z nami.
Dzień pełen słońca i temperatura na plusie znacznie poprawiły mi humor i zachęciły do działania. Wywaliłam wszystkie kołdry, poduchy i materace.
Mieszkanie wywietrzone, troszkę posprzątane (inaczej przy Kropelkach się niestety nie da)
Nawet z jazdy do miasta zrezygnowałam dobrowolnie, chcąc do ostatniej minuty wykorzystać tak piękną pogodę.
A po południu, gdy Ola i Janek spali, zostawiwszy Oskara pod Tatusiową opieką, wspólnie z Roksanką wybrałyśmy się na spacer.
Co prawda, podczas spaceru dwa razy o sklep zahaczyłam,
bo idąc po raz pierwszy uzupełnić zapas pampersów, zapomniałam tychże kupić,
musiałam więc iść raz drugi, z uszczuplonym zapasem gotówki w portfelu,
bo za pierwszym razem oczywiście kilka rzeczy kupiłam ...
a zapomniałam kupić tylko to, po co tak a prawdę szłam.
Ale to poza konkursem.
Wybrałam się więc z Roksanką moją na spacer i doszłam do wniosku, że muszę częściej ją tak samą zabierać. Myślę, że nam obu było to potrzebne.
Spacerowałyśmy sobie (miejscami po kostki zanurzone w błocie, lub śniegu), rozmawiałyśmy i było na prawdę fajnie.
O czym można rozmawiać z cztero, no prawie pięciolatką?
i żaden nie obejmował zabawy, lalek czy wygłupów.
Rozmawiałyśmy o przyrodzie, o wiośnie, o tym skąd się bierze woda gdy na niebie błękit, o tym jak powstaje śnieg, skąd się wiosną biorą kwiaty ... o przyjaźni, czym jest i skąd się bierze, o nerwach, o smutku, o szkole, nauce, czemu ona jeszcze do szkoły nie chodzi a inne dzieci tak, rozmawiałyśmy nawet o
tym, czemu mama wyrodna reszty rodzeństwa na spacer nie wzięła ...
tym, czemu mama wyrodna reszty rodzeństwa na spacer nie wzięła ...
Bardzo się cieszę, że byłyśmy same ... rozmawiałyśmy spokojnie, pytania pojawiały się znikąd, przetwarzane, analizowane pojawiały się powoli i były wypowiadane z namysłem. Każda moja odpowiedź poddana była głębokiej analizie, wątpliwości zostały rozwiane.
Niestety, stwierdziłam, że jednak wyrodna ze mnie matka.
Ona tak bardzo potrzebuje takich chwil, takich rozmów, a ja tak mało czasu jej poświęcam ...
a jeszcze często go zabieram ... prosząc o pomoc, przy chłopcach, prządkach ...
A przecież to jeszcze małe dziecko ... mała dziewczynka,
potrzebująca miłości, potrzebująca czułości - tak samo jak chłopcy, czy Ola.
Ona potrzebuje takich chwil, sam na sam ze mną, bez chłopców, bez Oli, byśmy mogły spokojnie rozmawiać. By czuła, że może powiedzieć o wszystkim. Że jestem jej mamą, ale i przyjaciółką. Że zawsze pomogę, przytulę, pocieszę. By zawsze wiedziała, że ma obok siebie osobę, która, gdy będzie taka potrzeba, rzuci wszystko, by stanąć u jej boku ... by być z nią.
Tylko z nią.
Dwie kobiety, duża i mała, matka i córka, ręka i rączka, serce, serduszko ... .
Muszę to zmienić. Bo widzę, że takie spacery, takie rozmowy - pomagają.
Nie rozmawiałam z nią jak z dzieckiem, ale i pytania dziecinne nie były.
Ona - pytała prosto z serca, ja - sercem odpowiadałam.
I już wiem, że takich spacerów będzie więcej. Więcej będzie takich chwil.
Oe są potrzebne.
Potrzebne, jak powietrze.
Monika moim zdaniem jak Ty osobie mówisz, że jesteś wyrodną matką to te wszystkie gorsze to jakieś diabły:P ja bym powiedział, że po prostu przy takich "emocjach" z dziećmi w domu człowiek o takich spacerach, czy chwilach nie myśli, na co dzień a zaczyna doceniać takie "coś" dopiero gdy się wydarzy:) także jesteś super Mama i oby tak dalej:) A dzieciaki masz superanckie! No i dla Sebastiana gratulacje, że tak sobie dajecie radę:) i oczywiście przwie bym apomniał napisać, że Roksanka świetnie wygląda skąpana w promykach wiosennego słońca:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :) Faktycnie ostatnio nawet nie myślałam o tak "przyziemnych" i "nieistotnych" sprawach. A to przecież takie wazne ...
UsuńOj ja bardzo dużo tematów , ja też uwielbiam z nieletnią łazikować , mamy swoje tajemnice, sprawy i różnice zdań :) Twoja wierna czytelniczka renia123mala gabrys123kornelka.blogerki.pl
OdpowiedzUsuńWidzisz, a ja tak tego nie doceniałam :( Ale to się zmieni :)
Usuńhah siostra... ona sie napewno ze spaceru jak dziki bąk cieszyła ale przy takiej liczbie maluchów w domu pomoc jest potrzebna.. ty też tak miałas w końcu byłaś najstarsza :)
OdpowiedzUsuńAguś, ja nawet na rabdki z wózkiem i rodzeństwem chodziłam "na spacer" nie mogłam inaczej :)
UsuńKurczę, ale to ładnie napisałaś, jesteś fantastyczną matką, wielki szacun!
OdpowiedzUsuńBardzo Dziękuję za tak miłe słowa
Usuń