Wiecie co o planach myślę? Wiecie.
Więc nie przyznam się głośno że plany na piątkowy dzień miałam wielkie. Tak wielkie jak to jezioro, nad które wybrać się coś nie możemy, i jak ten las w którym jagody czekają ... tak wielkie jak to wszystko, co marzy mi się od dłuższego czasu zrobić i co nie wychodzi :D
Nie dość że za oknem od samego rana deszcz i pranie które na doschnięcie zostawiłam od nowa musi doschnąć, nie dość że wiało chwilami szalenie, to jeszcze ja sama jak przez wyżymaczkę przepuszczona i z bolącym gardłem dzień przywitałam. Do południa lewitując w stanie "mnie tu nie ma" po południu dałam się chociaż dzieciom kreatywnością wykazać.
Bałaganu nie pokażę jaki przy tym powstał. Grunt, że dzieci się dobrze bawiły.
A bałagan i tak widać, co wam będę humor poprawiać że u Was czyściej, jak i tak wiem że to prawda :D
Jako że Kropelki miłością pałają wielką i niespożytą do prac plastycznych, a mama leniwa i oszczędna, dała dzieciom jedno pudełko farbek, jeden pojemnik z wodą, jedną kartkę, rozścieliła na podłodze ceratę i rozsiadła się z kawą i książką coby relaksu trochę zaznać.
A co się działo na podłodze?
Niestety w związku ze zbytnim zaangażowaniem, najmłodszych członków rodziny, dziewczyny przeniosły swą twórczość na ławę, burząc moją oazę spokoju. Wybaczyłam im jednak, bo jak tu się gniewać gdy twórczość aż biła z ich twarzy :)
A efekt końcowy hmm ... oceńcie sami :D
Nie koniec to jednak szaleństw,
bo gdy praca poszła się suszyć, a dzieci zażyły kąpieli,
Roksanka, jako główny prowodyr zamieszania postanowiła zająć gromadę inną konstruktywną zabawą, którą de facto znamy wszyscy i myślę, że każdy w dzieciństwie uwielbiał tak się bawić :)
Stara dobra baza,
gdziekolwiek zbudowana, jakkolwiek zrobiona zawsze wywołuje mnóstwo pozytywnej energii.
Z początku na górze były poduchy, jednak chłopcy stwierdzili że mogą się one przydać do czegoś jeszcze :)
Mamooo! Tu jest dziura!
Tak pewnie z radością wykrzyczał by Oskar, gdyby już mówić potrafił :D
A tak poważnie, to jako że Janek przyłapany został przez rodzicielkę na próbie wydostania się górą z łóżeczka, postanowiliśmy zacząć uczyć chłopców wychodzenia z łóżka ... dołem.
Jak to się nam uda - zobaczymy :) Ale zawsze to jednak bezpieczniejsze niż wypadnięcie górą.
Rosną te moje Kropelki, rozwijają się w tempie, które mnie samą przeraża.
Czas leci, biegnie, a ja mogę tylko próbować nadążyć.
Co nie zmienia faktu, że i tak jestem dumna!
bo brudne dzieci, to szczęśliwe dzieci :)
OdpowiedzUsuńhttp://islandofflove.blogspot.com/
Tutaj na pewno :D
Usuńczysto przy dzieciach , ha,ha, dobry żart,jak sie wyprowadzą to posprzatasz ;)
OdpowiedzUsuńJak się wyprowadzą to strajk zarządzę i tydzień niczego nie ruszę :D Tylko dostawy obiadu zamówię u Kropelek :D
Usuńhihi, miały pewnie frajdę.dzieło sztuki :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSzalały :D
Usuńhe,no i nie wiem gdzie ten komentarz :P w każdym razie dzieło sztuki :) pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJest komentarz :)
UsuńDziewczynki uwielbiają taką twórczość :)