niedziela, 15 września 2013

Za mgłą gorączki słowa spowite

Jest szary, deszczowy dzień. Zza grubego koca, wystaje tylko kilka placów u dłoni. Oczy szkalne, nieruchome wciąż wpatrują się w jeden punkt, jakby pytały, co dalej? Na wprost jej twarzy stoi on. Dostojny, średniej wielkości, szeroki u góry i delikatnie zwężający się ku dołowi. Jest w tym domu ponad miesiąc. Wiele przeszedł w swoim krótkim życiu, lecz o dziwo wciąż wygląda jak nowy. Mocny, lecz nie bijący po oczach róż z domieszką akcentów bieli i fioletu nijak nie współgra z szarością koca, w jaki jest owinięta.
Czewony nos i pouchnięte oczy pani tego domu wciąż wpatrują się w ten róż, w ten kształt dostojny. 

Czas działać. Szkliste od gorączki oczy przenoszą się powoli na ekran monitora, palce, powoli zaczynają poruszać się po klawiaturze. To już czas. Oczy ponownie przesuwają się na niego. Tysiące myśli przemyka przez głowę. Od czego zacząć? Jak go opisać? 

3 komentarze:

  1. No no no jak ładnie w słowa ubrane :)

    OdpowiedzUsuń
  2. moje dziewczyny tez taki mają, co ciekawe, gaba gonie chce, a melka z niego bardzo chętnie poje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas wszyscy się o niego biją :) Plus jest taki, że chłopcy uwielbiają pić ze słomki a w tym przypadku nie wylewają :))

      Usuń

Cieszę się z każdych odwiedzin, z każdego komentarza. Zapraszam Was do siebie licząc po cichu, że spodoba Wam się w naszym małym magicznym świecie :)