sobota, 30 listopada 2013

Krok za krokiem

Spacery z czwórką dzieci to nie przelewki. Ale samotne spacery z czwórką dzieci to już jest masakra.  Półtorej godziny ubierania. Cztery razy szukane buty, trzy razy przebieranie, w międzyczasie karmienie, znów przebieranie i w końcu byliśmy gotowi do drogi.  Wyprowadziłam Kropelki na korytarz, zamknęłam drzwi, stanęłam na środku schodów - tak, by sięgnąć z góry chłopców i postawić ich na dół. Wzięłam Janka na ręce, ale zanim zdążyłam postawić go na dole musiałam lecieć po Oskara, który na kolanach już pół drogi zdążył biegiem na piętro pokonać. Na szczęście udało mi się go złapać i mogłam kontynuować misję spacer. 
Gdy wszyscy bezpiecznie byli już na dworze pojawił się kolejny problem. Ola i Roksanka postanowiły iść pod las, Janek chciał do pieska a Oskar do ogrodu. Każde więc w inną stronę się rozbiegło a ja zostałam na środku podwórza zastanawiając się co teraz. Udało mi się za rączkę Janka złapać, Oskar sam przyszedł gdy już widział że za ścianą domu znikamy, za to dziewczynki co chwila musiałam stopować bo uradowane wizją spaceru gnały przed siebie byle szybciej. 

Do bezpiecznej drogi, tak by dzieci mogły pobiegać doszliśmy bez większych problemów. Problemy zaczęły się później. W połowie drogi chłopcy stwierdzili, że mają dość. Zaczęli więc klękać i kłaść się na zmianę na ziemi.   Olunia chciała ulepić bałwana z błota, szkoda tylko, że  na rękach miała biało - żółte rękawiczki.  Ja sama, zziajana, spocona stawiałam na nogi jednego z urwisów a drugi w tym czasie korzystał i albo uciekał - albo kładł się zamiast brata. W końcu skapitulowałam. Wzięłam urwisy pod pachę, dziewczynkom nakazałam powrót do domu i tak maszerowaliśmy, z przodu one, z tyłu ja z palącymi z bólu rękoma, taszcząca dwóch dwustukilogramowych i złych na mnie chłopców. 

W końcu udało nam się dotrzeć do domu. W sumie nie było źle. Wszyscy dotarli do domu cali i zdrowi, dzieciaczki miały frajdę,  Ola mogła wyjść w swojej ostatnio ulubionej czapce, a po powrocie w ciągu 10 minut cała trójka spała w najlepsze. Roksanka za to pomogła mi uprzątnąć na spokojnie po spacerowe straty. 

1,5 godziny ubierania, 30 minut spaceru i trzy pralki prania: 5 ubłoconych kurtek i spodni, 5 ubłoconych par butów i rękawiczek, czyste zostały dwie czapki i trzy szaliki.  A wieczorem okazało się, że w aparacie, który de facto rozładował się już po 10 minutach, miałam złe ustawienia i nawet zdjęcia nie wyszły tak jak chciałam. 

Kolejny spacer - tylko z osobą towarzyszącą. Sąsiadkę chociaż jakąś porwę, albo na męża zaczekam. Tak będzie lepiej dla wszystkich :D







24 komentarze:

  1. A aaa !!! Już nigdy nie będę narzekała na spacer z dwójką !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie było aż tak źle :D
      Ale jak ma działać to w razie dużych nerwów po spacerze zaglądaj do tego posta :))
      Tak dla poprawy humoru ... :)

      Usuń
  2. Szacunek!To dopiero bylo wyzwanie, a nie jakies tam przysiady czy brzuszki...
    Gratuluje opanowania i pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, na ręce ćwiczenie rewelacyjne :)
      Witam w moich skromnych progach i Pozdrawiam Serdecznie!

      Usuń
  3. Ja też jestem mamą 4 maluchów.Mam jedna córeczkę i 3 synów,fajnie jest poczytać,że ktoś ma takie przeżycia jak ja :) Pozdrawiam serdecznie.Dominika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Dominiko :)
      Ale masz fajną ekipę :) A w jakim wieku masz dzieciaczki?
      Pozdrawiam Serdecznie!

      Usuń
  4. jak ja cię rozumiem, co prawda tylko "bliźniaczki" i gaba , ale wyszykować to, zejść na dół.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba dwa najtrudniejsze "etapy" wychodzenia na spacer :D

      Usuń
  5. Cudnie :) Szczerze Cie podziwiam. Zawsze marzyłam o dużej rodzinie :) Nie wyszło z różnych powodów. Myślę, ze nawet te pralki, te godziny ubierania mają jakiś fajny posmak domu, rodziny przez duże R. Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Aniu, ja myślę, że tak na prawdę nie ma znaczenia wielkość rodziny. Ważna jest wzajemna miłość i szacunek do siebie na wzajem. Jeżeli wśród domowników jest miłość, jest zrozumienie i odrobina empatii - to już jest Rodzina - przez duże "R" :)

      Usuń
  6. Ja też mówią nigdy więcej narzekania na spacer z dwójką dzieci.
    Gratuluje mega spokoju:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Klaudia :)
      Nie ma czego gratulować :) Dwójka łobuziaków też potrafi dać w kość :)

      Usuń
  7. Ja to jeszcze podziwiam że mimo czwórki dzieci ,masz czas by codziennie zamieszczać posty na blogu:) naprawdę szczerze cię podziwiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Codziennie może nie, zrezygnowałam z codziennych postów bo niektóre były "na siłę", ale staram się trzy, cztery posty w tygodniu zamieszczać. Blog jest takim moim oknem na świat, dzięki niemu poznaję wiele wspaniałych osób. To taki wentyl bezpieczeństwa :) Miejsce, w którym realizuję moją potrzebę pisania, wygadania się, to po prostu miejsce w którym się spełniam jako Ja.

      Usuń
    2. i tak trzymaj:)
      pozdrowienia i zapraszam na mój blog:) http://szczesciepodwojne.blogspot.com/

      Usuń
    3. Już zerkam :) Dziękuję za zaproszenie :)

      Usuń
  8. o ja cię :) ja z dwójka czasami tyle wychodzę, ale walczymy o dyscyplinę przy ubieraniu, bo zimą trwa to najdłużej :)
    będę tu zerkac :)))
    biesy dwa pozdrawiają :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam Serdecznie do zaglądania, podczytywania i komentowania :)
      I ja lecę zerknąć do Was!

      Pozdrawiam Serdecznie!

      Usuń
  9. Szacun. Ja czasami przy dwójce Oniątek wymiękam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się że ogarnąć dwójkę czy czwórkę nie wielka to różnica :) I tak oczy trzeba mieć dookoła głowy :)

      Usuń
  10. Możliwe, z pewnością wiesz to lepiej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do eksperta mi daleko :D Musiałabym poznać opinię mamy z co najmniej piątką dzieciaczków by mieć odniesienie :) Ale tak myślę. Dwójka, czwórka i tak każde może iść w swoją stronę a my musimy kombinować by była to ta sama strona :D

      Usuń
  11. Tak, skąd ja to znam:)
    Pozdrawiam - mama czwórki dziewczynek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam w moich skromnych progach :)
      z ciekawości zapytam ile dziewczynki mają lat?

      Usuń

Cieszę się z każdych odwiedzin, z każdego komentarza. Zapraszam Was do siebie licząc po cichu, że spodoba Wam się w naszym małym magicznym świecie :)