sobota, 14 grudnia 2013

Zabawa w Mikołaja.

Zabawa w Mikołaja nie jest wcale łatwa. Jak ukryć prezenty by dzieci nie znalazły?  Co powiedzieć, gdy do drzwi puka kurier z paczką? Kiedy i jak pakować i ... kiedy podłożyć pod choinkę? Co kupić pisać nie będę, wiele na ten temat powiedziano :) Jedni lubują się w zabawkach drewnianych, część stawia na elektronikę, jedni kupują nasze polskie hand-made a inni szukają znanych marek lub kupują tanie produkty made in ...  . Nie mnie oceniać kto co i dlaczego, nie zaglądam wam w portfele i oceniać zamiaru nie mam. 

Ale. Mikołaj prezenty zamówił, kurier puka do drzwi z paczką a u moich stóp plącze się czworo ciekawskich dzieci i cztery pary oczu z zachwytem wpatruje się w magiczną przesyłkę. Co teraz? Paskudna Matka wymówkę znalazła. To nie nasze, do sąsiada ta paczuszka, tylko w domu go nie było to u mnie pan kurier paczkę zostawił ... . Spokojnie odkładam paczkę na półkę, i czatuję na chwilę gdy dzieci zajmą sie sobą. A gdy nadchodzi ten moment, chowam ją (w szafie, pod ubraniami, na szafie, pod łóżkiem - gdzie tylko mogę ją wcisnąć tak, by do wieczora przetrwała bezpiecznie). No oczywiście nie może się obejść bez ostentacyjnego trzaśnięcia drzwiami, gdyby jakaś ciekawska dusza wiedzieć chciała kiedy to mama sąsiadowi paczki nosi. Dalsza cześć dnia przebiega w delikatnie nerwowej atmosferze. Muszę pilnować by dzieci paczki nie znalazły, a to wyzwanie jest nie lada i stres przy tym nie mały. 

Nadchodzi wieczór. Czas więc spać położyć szkraby, a te jak na złość wiercą się i kręcą, spać nie chcą, za to nagle pić, jeść, kupa, siusiu, katar kaszel i wszelakie inne plagi egipskie przez dom nasz przechodzą uniemożliwiając dzieciom spokojne i szybkie zaśnięcie. Nagle Roksana misia zgubiła (godzinę wyła bo okazało się że od dziadków nie zabrała i biedna teraz spać nie może) Ola pić musi koniecznie, a chłopcy nie wyglądają nawet na takich co do snu się przymierzają. W końcu, po ponad dwóch godzinach walki, po godzinie 23,00 Mogła się matka za elfa przebrać, rozwinąć tajemnicze elfie akcesoria i ... obudził się Janek. Od nowa ululałam, od nowa rozłożyłam sprzęt do pakowania potrzebny, ale nie zawinę przecież w papier nie sprawdziwszy wcześniej czy zabawka działa, czy jest kompletna i cała. Rozpakowuję, sprawdzam ... nie działa. Wyjmuję całkiem, odkręcam pokrywkę - sic! Nie ma baterii! Dobrze, że wcześniej miałam 8 szt kupione, to teraz się przydadzą. Baterie, zamknięcie, sprawdzenie (aaaaaaa .... głośne!) i można się zabrać za pakowanie. Przy ostatnim prezencie musieliśmy z mężem trochę pogłówkować, bo okazało się że osiem baterii to na prawdę nie wiele i jednej jeszcze zbrakło. Latarkę więc rozebrać musieliśmy, by posprawdzane, popakowane prezenty pochować.  

Udało się, ale mam za to nauczkę. Jeżeli na zabawce narysowane jest pięć baterii nie należy liczyć na cuda i kupić trzeba wcześniej wielki zapas baterii. Mam nadzieję że szybko się nie wyczerpią ... (ciekawe czy po świętach też tak będę mówiła :D) 

Sprawdzone, spakowane, w papier owinięte czekają więc paczuszki na następny dzień, kiedy to miejsce tajemne odwiedzą i do świąt już nosa z niego nie wyściubią. Ważne, by było to miejsce, które na co dzień mało atrakcyjne jest dla dzieci. U nas doskonale sprawdza się np pawlacz (bo tam nie zajrzą i nawet ich nie kusi). Ot, zbiorowisko staroci, które dzieciom do niczego nie potrzebne leżą i się kurzą :) A w święta ... 

W święta, po kolacji wigilijnej, tata z dziećmi na dwór i do piwnicy idą, z dzwonkiem w ręku i zimnymi ogniami szukają śladów bytności Świętego, może jakiś ślad buta, albo odcisk Rudolfa, a może poświata sań gdzieś na horyzoncie - jakiś ślad się znajdzie. A  nawet jeśli nie, to i tak prezenty pod choinką będą już leżały i czekały na serię okrzyków, radości i szału rozpakowywania. Po co ten dzwonek? No jak to, Mikołaj wiedzieć musi gdzie jeszcze dzieci czekają, gdzie jeszcze nie zajrzał. A że słuch ma dobry lecz bywa daleko, to i mama dzwonek słyszy i wie, kiedy z okolic choinki sprytnie się ewakuować. 

Magia świąt, w każdym wydaniu może być wspaniała. Czy przychodzi Mikołaj czy gwiazdor, czy wita się osobiście, czy zostaje po nim tylko smuga gwiezdnego pyłu (brokat jest rewelacyjny :D) lub gwiezdny odcisk buta, każde dziecko cieszy się tak samo. I nie tylko dziecko, bo i my z ciekawością rozchylamy papier, zaglądamy i cieszymy się, że i o nas Mikołaj w tym roku pamiętał! Nawet, jeśli przyniesie tylko rózgę :D

8 komentarzy:

  1. Szczerze zazdroszczę, mimo wszelkich plag egipskich, takiej fajnej gromadki. Kiedyś marzyłam o tym, żeby mieć 5cioro dzieci...hmm zobaczymy :)) Tak fajnie opisałaś ten prezentowy czas ahh aż chciałoby się tam być z Wami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 5 dzieci to bardzo dużo pracy, ale jeszcze więcej szczęścia :) Kto wie, może uda ci się taka fajna gromadka :)

      Usuń
  2. Takze chowam, utykam po piwnicach wszelkie paczki, Kornela ma 9 lat i Mokołaj to przezytek ale czeka cierpliwie co też dla niej przyniesie, dla mnie chowanie to zabawa w ciuciubabkę, mały nie rozumie c go czeka, co to będzie, a dla mnie sama radosć kiedy dzieciaki śpią a matka działa świąteczne ozdoby

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uwielbiam to nocne działanie :) Te zachwycone miny dzieci są tego warte :)

      Usuń
  3. Oj, ja zawsze szukałam prezentów po całym domu :DD po szafkach i w ogóle, czasem coś trafiłam, np. daleko z tyłu w wersalce :P ale teraz tez miałam właśnie sytuację z kurierem i zaraz było: a co to? na to ja, że dla pani sąsiadki :) na szczęście czasem dla niej odbieram ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też szperałam jako dziecko :D Jedno szczęście że do pawlacza to ja mam mały problem z krzesła sięgnąć, więc tam nie zajrzą :) (Taki pod sufitem, a'la szafka).
      Dobrze że są jeszcze sąsiedzi :D Tak nie byłoby na kogo zwalić :D

      Usuń
  4. Ja jeszcze nie zdecydowałam, czy wmawiać Bubci że Święty Mikołaj lata saniami i rozdaje prezenty, czy wtajemniczyć ją od razu w magię świąt polegająca na dawaniu i tym, ze każdy jest świętym Mikołajem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy sposób jest właściwy :) Wszystko zależy tylko od Ciebie.
      Wiara w Świętego Mikołaja ma w sobie coś z magii. Te chwile, gdy moje dzieci razem z Mężem robią obchód wokół domu, gdy w skupieniu, dzwoniąc dzwoneczkiem nasłuchują czy nie słychać sań - i ta radość że choć go nie wypatrzyły to jednak był - pamiętał ... to przepiękne :)

      Ta magia polegająca na tym że każdy z nas jest świętym Mikołajem - też jest wspaniała, choć bardziej realna. Wszystko tak na prawdę zależy od Ciebie :)

      Usuń

Cieszę się z każdych odwiedzin, z każdego komentarza. Zapraszam Was do siebie licząc po cichu, że spodoba Wam się w naszym małym magicznym świecie :)