czwartek, 17 lipca 2014

Piknik inny niż wszystkie!!

My dwie, i dwóch ich. Jedna sala, jedna noc... cztery materace ... Ich dwóch i ona jedna. Ta sama noc, ta sama sala, i materace te same ... Podobno chrapali, podobno głośno ... nie wiem. Przyłożywszy głowę do poduchy usnęłam, by obudzić się rześka, wypoczęta, rano. 


Mogła bym powiedzieć, że od tego miejsca zaczęła się nasza przygoda z piknikiem. A może zaczęła się ona już rano, gdy okazało się, że auta nie ma i nie będzie, że trzeba odwołać, odmówić, przełknąć gorzką kulę stojącą kołkiem w gardle i zawód innym sprawić? A może  wtedy, gdy tato kochany, dziewczynki do siebie na weekend przygarnął, mówiąc jedźcie ... lub wtedy, gdy wyszło, że ten kabel, co telefon w ryzach trzymać miał, i nawigację ożywiać, umarł śmiercią tragiczną, najpierw jeden, potem drugi telefon skutecznie wyłączając ... A my, tak w ciemno, bez kontaktu, bez navi, krążyliśmy, od Kcynii próbując drogę znaleźć na czuja? 

Młodej parze, która jechała przez godzinę prowadząc  ten korowód,z prędkością 20 km/h życzę wszystkiego najlepszego!
Wytrwałości, cierpliwości i wielu upojnych i pogodnych chwil, spędzanych w korku :D  
Pani, za smrodliną bedzie młyn, to za tym młynem to w prawo pani skręć i będzie jak z bicza strzelił Ośno :D
Ahh te widoki!!
Jak zawsze, z przygodami, jak zawsze, ze stałym miejscem postoju, gdy słońce chowało swą tarczę za horyzontem, dotarliśmy w końcu do Ośna. Tam czekała już na nas część mam, które przyjechały wcześniej, Tam czekała Monika, która piknik zorganizowała, tam czekał grill, czekały kiełbaski, czekała radość i uśmiech, jeden, wspólny, na wielu twarzach pisany. 

Dzień pikniku, zaczęliśmy od spaceru. Wokół zieleń, wokół cisza, chłopcy na boso, ja, zaspana. pod ramię z mężem ... tak, jak lubię najbardziej, tak, jak najbardziej czuję ... wśród ciszy, zieleni, witając dzień uśmiechem i pianiem koguta, który wstał już po nas ... .  

Dzień dobry!! Wyspani? :P

Leniwy poranek, powoli nabierał rozpędu, milion jeden balonów, tupot roześmianych dzieci, co chwila podawane ręce i wstążki i stoły z każdą sekundą przybliżały nas do tej chwili. Aż w końcu nadeszła. Teoretycznie pierwsza atrakcja, choć dla mnie atrakcją była i ta podróż, i grill wieczorny, noc spędzona na salce, i poranny spacer, i te balony, uściski rąk ... 

Dzięki ci Monia za ten namiot!! Gdyby nie on, chyba byśmy się usmażyli :D
Nie ma to jak pyszne ciacho :)

I tak to jest jak mąż ma aparat ... Nie. To nie jest moja normalna mina ... przeważnie ;)
Oficjalna część, zaczęła się po godzinie 11. Grono uśmiechniętych mam, które łączy pasja, spotkało się przy kawie i naturalnych sokach, podarowanych przez Słoneczną Tłocznię, zajadając pysznego torta i smaczne ciasto, rozmawiając o wszystkim i o niczym, ciesząc się chwilowym brakiem dzieci, które zafascynowane, zauroczone, pobiegły bawić się z Klaunem Tosią, (lub, jak moje, udały się w objęcia morfeusza).  




Czas zaczął nagle mknąć jak strzała. Chłopcy, wyspani, dołączyli do wspólnej zabawy, biegając na zmianę za piłką, za skocznym osiołkiem, łowiąc zabawkowe ryby, szalejąc  z Panią Klaun, malując bombową dużą tekturową piramidę podarowaną przez Krainę Eko, która później służyła za kryjówkę, lub po prostu tarzając się po trawie. 




Starsi chłopcy mogli popróbować swoich sił na strzelnicy, przygotowanej własnoręcznie przez tatę z bloga Żyć nie umierać . Już chwilę później do atrakcji dołączyła trampolina i wielki, dmuchany zamek. Atrakcji dla dzieci było mnóstwo!! 




Nie powiem już jaką radochę miały dzieci, gdy na piknik zawitał Zajec Kitajec z koszem pełnym słodkości :D 



Dorośli również nie narzekali na nudę. Były konkursy, były zabawy, pokaz samoobrony zaprezentowany przez szkołę sztuk walki Tanto,  z każdą minutą skupiał na sobie coraz większą uwagę tych większych i tych małych, przyciągając ich coraz bliżej maty. 



 Wśród atrakcji nie zabrakło i pokazu wyrobu słodkości w wykonaniu Karmelkowo, po którym każdy mógł własnoręcznie przygotować sobie słodkości. Ludzie tak szczelnie obstawili stanowisko Karmelkowa, że musiałam na palcach stawać by coś dojrzeć :D 

No musiał ... musiał mnie z tym jęzorkiem na wiezchu ...
ehh Faceci :D 



Pyszna grochówka zagoniła wszystkich do stołów, ale nie na długo, bo jak tu siedzieć, gdy wokół tyle się dzieje?   Kolejka po losy nie zdawała się maleć, trzy razy stawaliśmy w kolejce po losy, by zawalczyć o główną wygraną w loterii, a walczyć było o co, bo wśród nagród był y takie skarby jak kosz słodkości podarowany przez firmę Wawel,  wysokiej jakości fotelik samochodowy ufundowany przez Bebecar, a  tym, o czym marzył chyba każdy była główna nagroda, czyli tygodniowy wypoczynek dla całej rodziny, w wersji AllExlusive,  w górach, w Kościelisku, ufundowany przez Pensjonat Reymontówka !!! Ale jak to z dziećmi bywa, dwa razy wygonieni przez chłopców z kolejki, gdy po raz trzeci stanęliśmy z determinacją że teraz to już na pewno te losy kupimy ... okazało się że losy właśnie się skończyły :D  Cieszy mnie to tym bardziej, że środki zebrane w ten sposób, przeznaczone zostały na zakup wyprawek szkolnych dla najbardziej potrzebujących dzieci z okolic Ośna.  
Po grochówce wolałam nie ryzykować takich tańców :D

Ale inni bawili się świetnie :))

Kochana Matylda skradła serca chłopców :))

W drogę powrotną wybraliśmy się już po osiemnastej.  Żegnały nas uśmiechy i ręce wyciągnięte w geście pożegnania. Nie mówiliśmy jednak żegnaj, lecz "do zobaczenia". 






Nie spieszyliśmy się, bo od Chojnic, prawie do samego domu, drogę spowijała gęsta, biała mgła.  Do domu, dotarliśmy przed północą. I wiecie co? 
Na prawdę, było warto! 

I nie mówcie że sedany nie mają zalet! Przewijak idealny :D


A z kim się bawiliśmy? Jakie jeszcze firmy wsparły inicjatywę? Co z pikniku przywieźliśmy do domu? (nie, krzeseł nie braliśmy :D) Z czego najbardziej cieszą się dzieci?   O tym  napiszę w kolejnym poście :)  

18 komentarzy:

  1. Fajnie! :)
    Ps. Moja G.boi się klaunów ;) więc byśmy sobie na takiej imprezie nie posiedzieli :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było Super!!
      A klaun Tosia, to bardzo nietypowy klaun :))
      Byłam zafascynowana tym, jak chętnie lgną do niej dzieci.

      Usuń
  2. Super piknik szkoda ze tak daleko od nas a tak z brzuszkiem to ciezko sie gdzies dalej wybrac. Ale te Twoje dzieciaczki rosną.

    Jak bedziesz miala chwilke to wpadnij na konkursik są do wygrania 3 zestawy fajnych nagrod do wygrania. Witaminki i preparaty na odpornosc dla dzieciaczkow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, piknik był rewelacyjny :)
      Powiem szczerze, że było tak gorąco,że ciężko by było wysiedzieć z brzuszkiem.

      Dzięki za info o konkursie. Biegiem nadrobiłam zaległości:))

      Usuń
  3. Cudowna relacja i śliczne zdjęcia a na pikniku było super mój Nianio do dziś wspomina Panią Clown Tosię

    OdpowiedzUsuń
  4. Takiej właściwości sedana jeszcze nie znałam :) Świetnie tam było, mam nadzieję, że kiedyś uda się po powtórzyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Człowiek uczy się całe życie :D
      Oj, i ja mam nadzieję że jeszcze nie raz będzie okazja do wspólnej zabawy :))

      Usuń

  5. Ale pięknie opisałaś wszystko:) I jak zwykle mężu reklamę ma, że ho, ho :) Pozdrawiamy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja Pozdrawiam :))
      Mam nadzieję, że do zobaczenia :D

      Usuń
  6. Potwierdzam wszystko, ktoś serio nieziemsko chrapał :D.
    Ale było bardzo fajnie, żałuję tylko, że nie mam wspólnej foty naszej trójcy :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że to nie ja :D
      Trzy razy zdjęcia kopałam i niestety nie poratuję :(

      Usuń
  7. Ale mieliście radochy ;)
    A zając wymiata! :) hahaha padłam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zając robił furrorę :D
      Chyba większą niż jego kosz z łakociami :P

      Usuń
  8. Super: ) widać że zabawa była dobra :)

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się z każdych odwiedzin, z każdego komentarza. Zapraszam Was do siebie licząc po cichu, że spodoba Wam się w naszym małym magicznym świecie :)