poniedziałek, 4 sierpnia 2014

A jednak zerówka?

Mówią że to idealny czas. Mówią, że to jest najlepszy moment. Że dziecko gotowe, że szkoły gotowe, że czas już rozpocząć naukę. Mówią, że to dla nich, dla dzieci, najlepsze. Dlaczego kłamiecie?





Mam w domu bardzo mądrą sześciolatkę. Umie dużo, więcej, niż spora część rówieśników. Jest inteligentna, szybko się uczy, i ma potrzebę, ma pragnienie wiedzy. Tak bardzo cieszyła się na myśl, o pierwszej klasie. Razem z koleżankami chciała zrobić kolejny krok na przód. Chciała.  Wciąż chce...


Nauczycielka zasiała jednak ze mnie ziarno niepewności. Zasugerowała, że to jeszcze nie czas, choć nie potrafiła jasno powiedzieć - dlaczego. Przecież inne dzieci idą, jej rówieśnicy, jej koleżanki od września zaczynają pierwszą klasę, a my? Długo się wahaliśmy, aspektów do rozważenia było mnóstwo.

Mam wybór. A jednak postanowiłam skonsultować się z poradnią. Chciałam wiedzieć, nad czym pracować. Chciałam poznać mocne i słabe strony mojej Roksanki. Trochę na siłę, na przekór innym, na bakier większości. Chcieliśmy wiedzieć. Rodzice, w większości moi rówieśnicy, stukali się w głowę patrząc na moje wątpliwości. Przecież to czas. Przecież w przyszłym roku będą i tak  musieli iść wszyscy. Przecież skrzywdzę ją, oddzielając ją od grupy. Rodzice z większym bagażem doświadczeń też stukali się w głowę. Daj jej czas. Po co chcesz ją gonić. Po co jej szkoła? Na naukę przyjdzie jeszcze pora.

Wszystkich ich słuchałam, starałam się zrozumieć ich argumenty, ale potrzebna mi była jasna i sprecyzowana wiedza. Panie, bardzo niechętnie przyjęły nasz wniosek. Przecież mam wybór, a tyle jest zgłoszonych dzieci, które go nie mają. Przecież mogę sama podjąć decyzję, dokładam im pracy ... Uparta matka. Chyba po raz pierwszy tak uparta. Stanowczo, ale i grzecznie powiedziałam że chcemy wiedzieć. Chcę zrozumieć, chcę poznać moje dziecko by wiedzieć, gdzie potrzebuje najbardziej pomocy. Jak ją wspierać, jak jej pomóc, gdzie mogę naciskać, a gdzie jest na to stanowczo za wcześnie? Nie wiem wszystkiego. Jestem tylko mamą. Mamą, która szuka, która pyta, która chce wiedzieć. Zrozumiały. I choć z niechęcią przyjmowały wniosek, to termin wyznaczyli szybki. Bo nie chciałam odroczenia, nie chciałam iść za innymi, płynąć za tłumem.  Chciałam wiedzieć, co będzie dla mojej Roksanki najlepsze. Nie dla szkoły, dla mnie, dla przyszłych emerytur i nie dla systemu, ale dla niej. Już wiem.


Wiem, że mam w domu bardzo mądre dziecko. Wiem, że Roksanka pragnie wiedzy, chłonie ją jak gąbka, że szuka, że pyta. Wiem, że społecznie gotowa jest na ten krok. Otwarta, wesoła, z sercem na dłoni, z uśmiechem na twarzy podbiła serca Pań z poradni. Wiedziałam że tak będzie.

A jednak nie jest gotowa. Nie do końca. To jeszcze nie czas. Pani pedagog, po pierwszym spotkaniu powiedziała mi szczerze, że ona sama nie wie. Roksanka zaskoczyła ją i to bardzo. Swoją otwartością, szczerością, uśmiechem. Swoją już nabytą wiedzą, i potrzebą, by ją zdobywać.  Druga wizyta, znów pani pedagog i pani psycholog. Dodatkowe badania, dodatkowe rozeznanie, uśmiechnięta Roksanka i Panie, śmiejące się do niej. Długie i szczere rozmowy, wiele pytań i tak samo dużo odpowiedzi. Kolejna wizyta.  Logopedycznie, bez zarzutu, intelektualnie - super, pedagogicznie - więcej niż lepiej, społecznie - rewelacja, psychologicznie też bardzo dobrze ... o co więc chodzi?


O te drobne zadry, które rzutować mogą na jej przyszłą edukację. Pani psycholog powiedziała mi jasno. Jeżeli puszczę ją teraz do pierwszej klasy - szkoła ją zniszczy. Zgasi, jak świecę. Zniechęci do dalszej nauki, do dalszego poszukiwania, zgasi w niej pragnienie wiedzy. Dlaczego?

Jeżeli puszczę ją do pierwsze klasy, będzie wiecznie uciszana, uspokajana, upominana. Jeżeli puszczę ją teraz, skażę ją na stygmat niegrzecznej, nieposłusznej gaduły. Dam ciche przyzwolenie, na ukrócenie jej potrzeby wiedzy. Roksana, nie rozmawiaj, Roksana, cicho, Roksana, przeszkadzasz innym ... nie będzie tak? Będzie. Bo program, bo nauka, bo książki, bo trzeba na teraz, na za chwilę. Bo to już szkoła.

Są aspekty, w których Roksana jest na poziomie dziecka siedmio, ośmioletniego. Tak, dlatego że pyta. Chce wiedzieć, szuka odpowiedzi, jest ciekawa świata. Chłonie wszytko jak gąbka ale ... no właśnie. Nie ważny jest czas, nie ważne miejsce, każde pytanie jest dla niej tak samo ważne. Motywacja zadaniowa. Mam zadanie, skupiam się na nim. Roksanka też się skupi. do czasu, aż nie przypomni jej się zabawna sytuacja sprzed kilku dni, lub zechce wiedzieć gdzie też Pani może mieszkać? Co? Że sprawdzian? Że zaraz minie czas? Ale to ważne!


Są aspekty, nad którymi możemy pracować. Wiadomo, grafomotoryka.  Ręka jeszcze nie tak sprawna, choć wciąż ćwiczona, wciąż nie jest tak pewna. Tu wpływ ma lateralizacja skrzyżowana. Mała niedogodność, wymagająca większej niż u innych pracy. Ale do przejścia. Edukacja matematyczna. Roksanka pięknie liczy, część prostych zadań rozwiązuje w pamięci, ale ma problem z orientacją przestrzenną. To też jest do przejścia.

Ale nie wpłynę na to, by wiedziała co jest w danej chwili ważniejsze. Nie wpłynę na to, żeby potrafiła nadać prawidłową wagę danego pytania. By ją powstrzymać, by przystopować. Mogę ją uciszyć, mogę kazać być cicho. Ale nie o to chodzi. Działając w ten sposób zniechęcę ją do nauki już na starcie. Nie zrozumie, że teraz musi się skupić tylko na danym zadaniu. Zrozumie tyle, że pytanie jest złe, rozmowa jest zła, ciekawość jest zła i zła jest wyobraźnia. Nie mogę do tego dopuścić. Do tego, co jest ważne i ważniejsze, musi dojść sama.

Roksanka ma jeszcze czas. Ma dopiero sześć lat. My mamy wybór, i mamy wiedzę. Dzieci urodzone później, tego wyboru nie będą już miały. Propaganda wciąż trwa. Wiem, wiele dzieci będzie gotowe by zacząć edukację szybciej. Większość jednak zostanie skrzywdzona już na starcie. Dzieci nie są zaprogramowanymi robotami. Obniżenie wieku szkolnego nie wpłynie na to, że dzieci będą gotowe, by szybciej zacząć edukację. Na niektóre kwestie rozwojowe mamy wpływ. Są też jednak takie, do których nasz skarby muszą po prostu dorosnąć. Każde w swoim tempie. To jedyne o czym nie pomyśleli ci, którzy są za reformą. I niestety, najważniejsze.


Już teraz wiem, że przyszły rok będzie równie pełen odroczeń. Rodzice, mający jak ja, wątpliwości, pragnący rzetelnej wiedzy i informacji, będą posyłać dzieci do poradni. Nie po odroczenie, ale po jasną i usystematyzowaną wiedzę. Po pewność, że posyłając dzieci do szkoły,  posyłają je zgodnie, z ich potrzebami i umiejętnościami. Po jasną odpowiedź, czego potrzebuje ich dziecko, i co dla niego będzie najlepsze, z punktu widzenia rozwoju. Rozwoju intelektualnego, społecznego, emocjonalnego i fizycznego.  Samo odroczenie to tylko efekt badania i nie ono, ale wiedza powinna być celem. Wiedza, jak najlepsza, jak najpełniejsza, o naszych skarbach największych. O naszych dzieciach. 

A my? My znów zaczynamy przygodę z zerówką. Roksanka powoli przygotowuje się do myśli, że nie pójdzie do pierwszej klasy razem z resztą dzieci. To był dla nas najtrudniejszy krok. Jak wytłumaczyć jej, że koleżanki idą dalej, a ona jeszcze rok zostanie w zerówce? Jak przekazać jej to, by zrozumiała, że to nie nasze "widzi mi się", ale troska o jej dobro? Rozmawialiśmy kilka razy. Nie narzuciliśmy jej decyzji, nie powiedzieliśmy, tak bo tak. Daliśmy jej wiedzę i wybór. Świadomość różnic między pierwszą klasą a zerówką. Nie chcieliśmy, by myślała, że jej nie słuchamy, nie słyszymy, a słyszeliśmy, dzień w dzień jej radość, jej szczęście, że oto zrobiła kolejny krok. Że idzie do pierwszej klasy. A jednak, zrozumiała. A jednak zgodziła się z nami. Przed nami kolejny rok edukacji. Kolejny rok ... zerówki. Wierzę, że to będzie dobry, dla niej dobry rok. I choć wciąż mam obawy, czy ten rok nie zatrzyma jej w miejscu, czy szkoła wciąż będzie dla niej ciekawym doświadczeniem, to wierzę że w tym aspekcie szkołą mnie nie zawiedzie, a lekcje będą prowadzone tak, by każdy dzień był dla mojej Kropelki nowym, ciekawym wyzwaniem. Mam nadzieję, że to będzie dla niej rok pełen szczęścia. Oby takim był. 

23 komentarze:

  1. Myślę, że podjęliście dobrą decyzję ;) Najważniejsze jest dobro dziecka, a skoro zrozumiała, to rewelacja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam taką nadzieję :) W sumie wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały że Roksanka spokojnie może iść do pierwszej klasy. Łącznie z testem pod koniec roku szkolnego. Ale ... no właśnie mieliśmy kilka wątpliwości, stąd wizyta w poradni i prośba o pomoc w ocenie. Powiem szczerze, że panie zaskoczyły mnie bardzo pozytywnie, choć z początku nie bardzo chciały przyjąć podanie. Ale później niejednokrotnie z mini rozmawiałam, wszystko tłumaczyły, objaśniały ... ogólnie wyszliśmy z poradnii z bardzo dużą ilością wiedzy.

      Usuń
  2. Dla Roksanki będzie to dobry rok! zobaczysz :) skoro jest otwarta to żaden problem poznać nowe koleżanki :) za klimatyzować się.. no problem ;) wiedza i tak się poszerzy na bank, dzieci w rozwoju się raczej nie cofają ;)
    MOja G. też do zerówki i wcale się z tego nie cieszę jakoś..

    dopiero co tuliłam 4 kg bobaska, a tu już 5 lat strzeliło jak jeden dzień

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Roksanka zna te dzieci :) Chodziła z nimi do szkoły już w zeszłym roku, bo była grupa łączona: 4, 5 i 6 cio latków.

      Rozumiem twoje obawy. Czas tak szybko leci ...

      Usuń
  3. Należy kierować się dobrem dziecka a nie jakimiś wytycznymi, które często nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości. Ja też jestem za zerówką, a nie tak wczesnym posyłaniem dzieci od razu do szkoły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierzę że są dzieci, które będą gotowe by zacząć edukację szkolną w wieku sześciu lat. Obawiam się jedynie, że to zdecydowana mniejszość. A wbrew temu, co mówi ministerstwo, szkoły, nauczyciele, nie są gotowi do pracy z młodszymi dziećmi. A program ma się nijak do wymagań, jakie stawiane są przed dziećmi pod koniec trzeciej klasy ...

      Usuń
  4. Wiem dokładnie co czujesz. Ja nad tym zagadnieniem stałam ponad rok temu, kiedy to Ksawek kończył zerówkę i trzeba było podjąć decyzję- zostaje jeszcze rok czy idzie do I klasy?! Hmmm... Ja byłam za tym, by został na jeszcze rok w zerówce. Za to wszyscy mi dookoła mówili, że lepiej jak go puszczę do I klasy. No ale to ja i mąż musieliśmy podjąć decyzję. Ksawek ciągle mówił, ze kolejny rok do zerówki chodzić nie będzie! Bo on chce do I klasy! I to też braliśmy z mężem pod uwagę. Dodam tylko, że Ksawek nie chodził do zerówki w szkole, tylko do zeróki w przedszkolu i tam oni głównie się bawili w tej zerówce - mieli na cały rok tylko 2 ćwiczenia gdzie malowali, kolorowali i wyklejali, poza tym nie uczyli się nawet literek, bo niby w zerówkach nie mogą nauczać dzieci! Ale zauważylam, ze w zerówkach, które są w szkołach, dzieci uczą się już literek, cyferek - niby nie można, a tam uczą, a w innych nie uczą tylko dzieci się bawią. I Ksawek właśnie bawił się. Kiedy jednak od września poszedł do I klasy - oglądając jego ćwiczenia choćby z polskiego - byłam mega zadowolona, bo dopiero zaczynali uczyć się literek, cyferek - czyli nie był do tyłu z programem! Jednak los tak nam zadecydował, że od 1 listopada ubiegłego roku przeprowadziliśmy się do innej miejscowości i tu już inne książki, inny materiał. Masakra jak dla nas! Bo TU dzieci poznały cały alfabet już w zerówce i jak Ksawek w listopadzie poszedł do szkoły, to tu dzieci już czytanki czytały! A on alfabetu nie znał! TU mieli podstawy angielskiego w zerówce, tam gdzie synek chodził nie było angielskiego - i znów w plecy był! Jednak z pomocą wychowawczyni Ksawka, on do lutego czy marca - jakoś tak, nadrobił czytanie, pisanie i nawet świetnie mu idzie czytanie teraz. Jestem sama pod wrażeniem, jak on dał radę tak szybko wszystko nadgonić! Oj a bałam się ogromnie! Z czym najciężej było i jest jeszcze? Z jego gadulstwem i wiercipięctwem! Pani na początku nie umiała go uspokoić. 5 minut był spokojny, nie gadał, nie kręcił się, a potem od nowa, jakby robaczki miał. Nie powiem, zmienił się i pani na ostatniej wywiadówce mówiła, ze mój pierworodny uspokoił się i jest uważnym uczniem, ale ma momenty, że strasznie się wierci, ale ma podzielną uwagę i choć nie patrzy na panią, to jej słucha i wie o czym jest rozmowa:) A to chyba też jest dobre:)
    Wiesz czemu w sumie zgodziliśmy się z mężem, żeby poszedł jako 6-ciolatek do I klasy? Stwierdziliśmy, że skoro on sam chce, niech idzie, niech zobaczy jak to jest, że tu już bawić się nie będą. I jeśli sobie nie poradzi, to najwyżej zostanie rok z I klasie i potem to już i jemu lepiej było by. A tak poza tym, Pati jest 2 lata młodszy od Ksawka i on już nie ma wyboru! Musi iść teraz od września do zerówki, a w przyszłym roku już MUSI iść do I klasy! I nad nim nie będę mogła polemizować - czy to dobrze czy też nie! Bo on nie będzie miał wyboru! Pójdzie i już. A czy sobie poradzi? Tego nie wiem - okaże się. Najwyżej zostanie w którejś klasie, jak sobie nie poradzi. Nie on pierwszy i nie ostatni.
    Co do Ksawka to w sumie nie żałuję, że poszedł do tej I klasy. Ale wiem i szanuję każdego zdanie. W końcu każdy decyduje za swoje dzieci :) A Roksanka niech się cieszy, że ma takich rodziców, którzy o dobro dla niej walczyli jak lwy! :) Buziaki dla Was :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każde dziecko jest inne,każde dojrzewa w innym tempie. Powiem szczerze,że gdyby wypłynęły takie aspekty,nad którymi moglibyśmy pracować, puściła bym ją do pierwszej klasy, bo wiem,że bardzo tego chciała. Zrobiła bym tak jak ty, z nastawieniem, że ewentualnie zostanie rok w pierwszej klasie. Wynikły jednak rzeczy, na które tak na prawdę nie mamy wpływu. Co z tego że czyta, że pisze proste wyrazy, jeżeli nie jest gotowa na ciszę, na obowiązek, na 45 minut ciężkiej pracy, przerywanej krótkimi przerwami.

      Według podstawy programowej dzieci w zerówce nie powinny uczyć się pisać i czytać, a nauka powinna być skoncentrowana na jak najlepszym przygotowaniu dzieci do edukacji. Wiele nauczycieli robi jednak inaczej, bo o ile pierwsze półrocze I klasy jest w miarę spokojne, to drugie, naszpikowane już jest wymaganiami.

      Życzę Ksawkowi, by przeszedł przez drogę edukacji bez tych negatywnych przygód :) Każdy z nas wybiera drogę najlepszą dla naszego dziecka :) Pozdrawiam!!

      Usuń
    2. A dziękujemy - teraz idzie też Pati już do zerówki, to dopiero będzie ciekawie:) On tutaj będzie rzucony od razu do głębokiej wody - bo tu już będzie się w zerówce uczył literek i cyferek i będzie miał angielski. Oj będzie się działo! Żeby tylko synio miał taki zapał do nauki jak jego starszy brat:)

      Usuń
  5. Myślę że dobra decyzja ja pewnie podjełabym taką samą wolałabym na pewno by jeszcze raz poszła do zerówki. Niestety jak Marysia będzie w tym wieku nie będę miała wyboru a szkoda.
    Dobrze że rozmawiacie z Rokskanką o tym i że decyzję podjeliście wspólnie. Myślę że przez ten rok nawiąże kolejne przyjaźnie i będzie szczęśliwa.
    gorzej było by gdyby zraziła się do szkoły przez system jaki jest.
    trzymam kciuki za ten rok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Roksanka była bardzo nastawiona na pierwszą klasę. Miałam dużą zagwostkę, jak z nią porozmawiać, jak wytłumaczyć, że wolelibyśmy, żeby poszła jeszcze do zerówki. Na szczęście udało się nam dojść do porozumienia:) Co do Marysi, jeżeli będziesz widziała, że coś jest nie tak, jeżeli będziesz miała obawę że nie da sobie jeszcze rady, zawsze zostaje poradnia psychologiczno - pedagogiczna. Na pewno Ci podpowiedzą, a jeżeli będzie tak potrzeba, wydadzą opinię o odroczeniu :)

      Usuń
  6. Ja gdybym miała wybór to bez żadnych opinii i poradni zostawiłabym dziecko w zerówce, ale niestety takiego wyboru nie mam i w tym roku mój 5 latek idzie do zerówki a za rok do 1 klasy a córcia do zerówki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyboru teoretycznie nie ma, ale jeśli będziesz widziała że synek nie radzi sobie tak jak powinien, zawsze możesz poprosić o pomoc poradnię. W przypadku dzieci, do trzeciej klasy, może o opinię wnioskować szkoła, lub sam rodzic. My wnioskowaliśmy sami.

      Usuń
  7. Podjęliście dobrą decyzję! Dobro dziecka jest najważniejsze! Na szczęście mieliście jeszcze wybór, ja już ubolewam, że moja mała będzie musiała rok szybciej zacząć edukację, chociaż ma dopiero dwa lata. Pracowałam w szkole podstawowej i wiem, że nie jest przygotowana na przyjmowanie młodszych dzieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie było to łatwe i wciąż mam wątpliwości, jednak są one dużo mniejsze :) Szkoła, cóż. Bardzo dużo zależy od nauczycieli i dyrekcji. Ale jeżeli wiem, że w pierwszej klasie od razu ruszą z kopyta, żeby dzieci nie musiały później nadrabiać, to wolę dać Roksance jeszcze czas :)

      Usuń
  8. Myślę że reformy wymaga przede wszystkim kadra pedagogiczna, inaczej będzie jak będzie. I to jest przykre...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Położenie w klasie pierwszej dywanu nie załatwi sprawy, jeżeli dzieci i tak będą jechały starym systemem. Bo skoro ministerstwo puściło dzieci młodsze, to można ich uczyć tak samo, jak wcześniej siedmiolatki. Najgorsze jest to, że sami nauczyciele, pedagodzy, mimo że są przeciwko tej reformie, to i tak zrobią wszystko, byle zrealizować program ...

      Usuń
  9. Moja Wiki idzie do pierwszej klasy ...ale do końca pierwszego półrocza mam wybór... i grubo się zastanawiam. Też niby gotowa,też chłonna wiedzy,ale...
    przechodzi teraz dziwny okres posiadania każdego w dupie..nie słucha kompletnie.. boję się ,że w szkole będą ją za to "karać" ,a ona po prostu przechodzi kolejny etap dorastania :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, mi powiedzieli jasno, że w pierwszej klasie nie ma miejsca na nadaktywne dzieci, a moja Roksanka ma sto pytań na minutę. Co oznacza, że będzie przeszkadzać w realizacji programu, będzie tą nieposłuszną ... a ona po prostu chce wiedzieć. Inna sprawa, że nie jest gotowa na 45 minutową, stałą, ciężką pracę. Dla niej to po prostu za długo.

      Usuń
  10. Zrobiłaś bardzo dobrze!!Wiele dyskutowaliśmy na ten temat:-))rok to jest dużo dla dziecka i nawet jak jest super mądre,uważam ,że rodzic nie powinien spieszyć sie z pierwsza klasą jak ma wybór.Ja cieszę się,ze mój synek był 2 lata w zerówce był,choć diagnozy miał dobre i miał wiedzę to nie wszystko,w głębi serca był maluchem nie gotowym na pierwszą klasę.Od września zaczynamy pierwszą klasę i strach mam w oczach heheh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak :) Dzięki ci za te rozmowy :)) Strach rozumiem :) Z tej drogi nie ma już odwrotu :) Już nie masz w domu przedszkolaka, ale ucznia ... za chwilę gimazjum, szkoła średnia, już wiek dorosły :D

      Usuń
  11. Problemem jest nasz system szkolnictwa. Zgasić potrafi nie tylko dzieci żywe, ciekawe, rozbrykane. W naszych szkołach nie ma miejsca na własne zdanie, na odmienność - wszystko to jest piętnowane. Buba ma jeszcze trzy lata nim pójdzie do szkoły, ale nie sądzę, by się coś przez ten czas zmieniło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno są wyjątki, nauczyciele z pasją, którzy potrafią aktywność dziecka wykorzystać by jeszcze lepiej, jeszcze chętniej, uczestniczyło w zajęciach. Niestety, dla większości liczy się program. Nie ma miejsca na dzieci, ich indywidualność, ich potrzebę ruchu, potrzebę zadawania pytań, na ich ciekawość i wyobraźnię.

      Usuń

Cieszę się z każdych odwiedzin, z każdego komentarza. Zapraszam Was do siebie licząc po cichu, że spodoba Wam się w naszym małym magicznym świecie :)