Mówili że się nie da. Że dzieci, nie wypada. Mówili, że to niewykonalne, nierealne, marzenie ściętej głowy. A jednak. To nie wymysł. Udało się, na prawdę! I ani mordować, ani kneblować, ani wiązać nikogo nie trzeba było, by tego dokonać.
Tak! Matka się wyspała! Co prawda o piątej wstała, by dziecię spróbować do snu ponownie ułożyć, by na spokojnie kawę wypić, taką ciepłą, wiecie ... I padła. Razem z Dziecięciem swym, usypiając go ponownie, sama odpłynęła w objęciach morfeusza składając sny swe niezapamiętane.
A oni wstali. Olę na sedes Roksanka wysłała, śniadanie im wszystkim zrobiła, bajki włączyła, soku przyniosła ... i tak siedzieli. Wszyscy u mnie w łóżku. Najedzeni, chlebem ze smalcem, opcjonalnie z masłem i cukrem, dla wybranych nawet z ketchupem, siedzieli, oglądając spokojnie bajki na Cbeebies. A matka spała. I spała. I wciąż spała. I tak do 9.20, kiedy to obudził ją podwójny buziak od chłopców. Usiedli, po obu moich stronach i jednocześnie obdarowali mnie buziakiem w policzek. Po takim pocałunku, nie ma opcji, żeby jakaś śpiąca królewna się nie obudziła. Więc i ja wstałam wyściskawszy ich uprzednio. Po raz drugi wyściskałam ich po spojrzeniu za zegarek. Po raz trzeci, gdy Roksanka, na mój zryw do kuchni poczłapała za mną i spokojnie rzekła,
- Mamo, ale tylko sobie śniadanie zrób. My już jedliśmy.
- Jak to, jedliście?
- No chleba im zrobiłam.
- Ale z czym?
- No ze smalcem i solą, albo z masłem i z cukrem. A ja zjadłam z ketchupem.
- To picie wam przyniosę, bo na pewno pić chcecie.
- Mamoooo, picie im też dałam. Sok im wlałam. Ten pomarańczowy. I nawet nikt nie wylał!
Ano właśnie, i ani nikt nie wylał, ani nie nakruszył, kołdry nie wysmarowali, nic nie wylali, nie wysypali w kuchni ... i tak sobie myślę ... to może jak tak co dzień, do dziewiątej sobie pośpię? Hmm? Kusząca opcja, nie powiem. Tylko godzin w dobie ciut mało, by wyrobić się ze wszystkim. Ale czasem warto, na prawdę warto tak sobie pospać. Zwłaszcza, po trzech prawie bezsennych, gorączkowych nocach.
I jak tu ich nie kochać?
Wow,to Ci prezent zrobiła ;)
OdpowiedzUsuńWszyscy zrobili :)
UsuńOstatnio, jak tylko weszłam do łazienki, to mi w kuchni, na świeżo umytą i mokrą jeszcze podłogę wysypali kilogram cukru ... także ten. Dziś zrobili mi niespodziankę nie z tej ziemi :)
Wow! No super! Pomocnica Ci rośnie :) Skarb normalnie, co dba o mamę!
OdpowiedzUsuńJa ma ten komfort, że mój maluch garuje minimum do 9:30, a czasem nawet do 11 pociągnie więc nie mam problemów z niewyspaniem.
Jednak gdyby trafiło nam się kolejne dzieciątko to byłabym w 7 niebie gdyby Maniurka tak ładnie rodzeństwo obsługiwała.
Jak ja Ci zazdroszczę tego garowania :) Moje od najmłodszych lat, upatrzyły sobie godzinę piątą, szóstą rano, jako idealną na pobudkę :) Roksanka sprawiła mi mega niespodziankę <3 Zresztą, jest to zasługa nie tylko jej, ale całej czwórki. Bo straty w domu zerowe!
UsuńNo widzisz jakie samodzielne dzieci masz już w domku ? :) Super :)
OdpowiedzUsuńZ jednej strony się cieszę, z drugiej zastanawiam ... gdzie jest ta moja malutka Roksanka :) Na szczęście potrzebę na pieszczochy, na przytulaski ma jak zawsze :))
UsuńCzasem dzieci tak słodko potrafią zaskoczyć rodziców, że aż miło :) Ale fakt, najważniejsze, że dalej lubią te dziecinne igraszki :)
UsuńOtóż to <3
UsuńO jak js zazdroszcze :-)
OdpowiedzUsuńI ty się doczekasz, może od razu śniadania do łóżka, ale się doczekasz :)
UsuńRośnie Ci córcia gospodarna :-) co roku będzie tylko lepiej!
OdpowiedzUsuńMam taką cichutką nadzieję ;)
Usuń