wtorek, 4 listopada 2014

Wstydź się!

Zaczyna się zwyczajnie. Ty masz pewne wymagania, ono robi coś nie tak, pada magiczne zdanie. Byś się wstydził! Dziecko przekracza pewne granice, a ty, w rozpędzie mówisz, wstydź się! Tak się nie robi! Tak nie wolno! 


Roksanka w poniedziałek nie wzięła do szkoły ćwiczeń z religii. Dowidziałam się o tym, gdy wróciła do domu, chwaląc się, że pomagała koledze, bo nie miała własnych. Próbując zgłębić temat, bo sama jej te ćwiczenia do plecaka spakowałam, dowiedziałam się, że nie wzięła ich świadomie. Dlaczego? Bo Pan mówi, że to wstyd jak się nie zrobi i stawia smutne buźki. 

Czy powinna wstydzić się tego, że nie odrobiła zadania domowego? Czy jest to powód do wstydu i negatywnej oceny, w przypadku, gdy mówimy o dziecku w klasie zerowej? Dlaczego nie przyznała się otwarcie, że nie miała czasu by przysiąść przy lekcjach,  bo w weekend jeździliśmy po cmentarzach, odwiedzaliśmy rodzinę i wspominaliśmy bliskich? 

Czym w ogóle jest wstyd? Wiele jest teorii opisujących wstyd. Najprostszą i chyba najłatwiejszą, jest ta, którą przytacza Słownik Języka Polskiego PWN.  Wstyd, to "przykre uczucie spowodowane świadomością niewłaściwego postępowania, niewłaściwych słów itp., zwykle połączone z lękiem przed utratą dobrej opinii" lub "uczucie onieśmielenia lub skrępowania". 

Idąc tym tokiem rozumowania, Roksana wstydziła się, bo zachowała się niewłaściwie. I była by to prawda, gdyby nie jej słowa, że "Pan mówi że to wstyd" i "stawia smutne buźki" . Oznacza to, że Roksanka nie wstydziła się tego, że nie odrobiła zadania domowego, bo gdyby tak było, powiedziała by mi o tym wcześniej i zadanie domowe odrobiła by jeszcze rano. Ona schowała ćwiczenia obawiając się konsekwencji nieodrobienia zadania. Bała się publicznego wytknięcia jej tego braku, ośmieszenia przed resztą klasy i negatywnej oceny.  

Tyle ile jest dzieci, tyle na świeci metod, by jak najlepiej z nimi pracować.  Podstawa jest jedna i ta sama. Nie można dziecka obrażać, nie można ośmieszać, nie można zawstydzać. To prosta droga, do wzbudzenia w dzieciach niechęci i wycofania z grupy. To prosta droga, do przyzwolenia innym na publiczne upokarzanie. Jaka może być reakcja dzieci, na głośną krytykę jednego z nich? Mówimy, o dzieciach pięcio- i sześcioletnich.  "Zobacz, inni zrobili, a ty nie. To wstyd!" 

Roksana tego uniknęła. W szkole, powiedziała że ćwiczeń po prostu zapomniała. Skłamała, bojąc się krytyki. Skłamała, choć tyle razy rozmawiałyśmy, jak ważna jest szczerość.  W domu, powiedziała prawdę. Bez nacisków, spokojnie, w trakcie normalnej, codziennej rozmowy.  Skąd ta różnica? Odpowiedź nasuwa się sama. I nie świadczy dobrze, o danym nauczycielu. 

Jest w tym i moja wina, bo pytałam w piątek nauczycielki, czy mają coś zadane.  I odpowiedź nauczycielki, że nie zadawała, bo przecież jest to weekend bądź co bądź świąteczny, i mało kto będzie miał czas i głowę by siedzieć przy lekcjach, przeniosłam automatycznie na religię i angielski, nie sprawdzając, nie pytając, bo przecież zadane nie mają. 

Nie zmienia to jednak faktu, że nie można w ten sposób krytykować dziecka. Nie można, publicznie go upokarzać, publicznie wytykać mu błędów, porównując go do innych, lepszych, bo bardziej posłusznych? Rodzice mają wychowywać, uczyć i wspierać. Szkoła ma uczyć i wspierać. Ma pomagać we wszechstronnym rozwoju. Ale czy to ma działać w ten właśnie sposób? Jeżeli dzieci, już od najmłodszych lat, będą publicznie krytykowane, nie będą miały w dorosłym życiu śmiałości i odwagi. Będą wycofane i zalęknione. Będą bały się krytyki, więc będą bały się też podejmować wyzwania, bo każde niepowodzenie, może takową wywołać. To odnosi się zarówno do nas, rodziców, jak i do innych dorosłych. 

Nie takiej szkoły chcę dla moich dzieci. Nie takich nauczycieli. Praca, którą wkładamy, jako rodzice, w wychowanie naszych dzieci, w uczenie ich szczerości, wytrwałości, sumienności, może zostać bardzo szybko obrócona w niwecz. Nie chcę, by moje dziecko było szczere tylko w domu. By było sobą tylko w domu.  By szalona, pozytywnie zakręcona, wesoła dziewczynka w szkole zamieniła się w szarą, zahukaną myszkę, która boi się powiedzieć prawdy.

Roksanka, zaraz po szkole, po naszej rozmowie, poszła odrobić lekcje. Nie kazałam jej. Nie zmuszałam. Zapytałam tylko, co chciała by z tym zrobić.  Ona wie, że powinna odrobić zadanie domowe. Nie potrzebuje do tego mojej krytyki, wytykania, czy rozkazów. Zdarza jej się nie chcieć, zdarza, nie mieć chęci i ma do tego prawo. Ważne, by była z nami szczera. Ważne, by mówiła, gdy sobie nie radzi, gdy ma problem, nie rozumie a gdy po prostu nie chce. Uczymy jej jednak, by zawsze była szczera. By potrafiła przyznać się do niewiedzy, niechęci. To nie grzech, lecz jej prawo. Ma dopiero sześć lat i tak samo jak nauki, potrzebuje też rozrywki, zabawy, czasu spędzonego z rodziną, miłości i zrozumienia. My staramy się dać jej to wszystko.  

Jaką lekcję, dała jej szkoła ... ? 


13 komentarzy:

  1. Wiesz co brak mi słów na takie postępowanie nauczycieli...niby dzieci idą nowym systemem lepszym...a na takie 6-7 letnie dzieci jest za dużo narzucane ....To jeszcze maluchy ,które są zagubione...Praca domowa w zerówce z religi ,angielskiego czy polskiego??To chyba żart i w głowie sie po przewracało tym nauczycielom!! Pamiętam moja zerówkę,nauka przez zabawę zero prac domowych,obowiązków to były czasy...teraz już od najmłodszych lat dzieci mają być geniuszami-zadanie domowe musi być......!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszka, w zeszłym roku Roksanka miała codzienne zadawane tyle, że po szkole, przy lekcjach spędzała minimum trzy, cztery godziny. Dzień w dzień. W tym roku ma inną nauczycielkę, która zadaje tylko na weekendy, tak na godzinkę lekkiej pracy, i to pod warunkiem, że nie ma akurat świąt. Także jest lepiej ... A nowy system ... cóż. Pod koniec roku szkolnego, gdy miałam dylemat co zrobić z Roksanką, dyrektorka powiedział mi jasno, że lekcje dopasowane do dzieci, zabawa na dywanie itp. To mit. Że tak nie będzie, bo dzieci mają za dużo materiału i nauczyciel musi się wyrobić z programem. Siedzą teraz sześciolatki po czterdzieści pięć minut, przez parę godzin. Wychodzą na pięciominutowe przerwy które mają im starczyć na zabawę, zjedzenie posiłku i załatwienie potrzeb fizjologicznych... tak, jak my kiedyś. Tylko o rok młodsze ...

      Usuń
  2. No to mnie zaskoczyłaś! Choć w sumie każdy nauczyciel jest inny i z tym podejściem do dzieci też bywa różnie! Coś o tym wiem. Jednak jak już piszemy o zerówce, to mój Ksawek chodził do zerówki w przedszkolu - nie miał angielskiego, za to miał codziennie kilka godzin zabawy, nawet na religii. NIGDY nie przynosił żadnego zadania domowego do domu! NIGDY! Nawet jak nie zdążył pokolorować obrazka na religii, to kończył go na następnej lekcji i po problemie. Patryk chodzi teraz do zerówki w szkole. Tutaj jest inaczej, mają normalne ćwiczenia do zadań z matmy, polskiego, mają religię i angielski. Ale w sumie też nie nosi zadań domowych do domku! Oni wszystko robią na lekcjach! Jak już ewentualnie Pati nie dokończył malowania ślaczków czy obrazka z religii lub angola, to przynosi do domku i w sumie w przeciągu 3-5 minut ma to zrobione i chowa do plecaka. U nas nie ma żadnych ćwiczeń noszonych do domku - wszystko leży w szkole, codziennie nosi tylko śniadanko i jakieś picie ze sobą. Nic więcej. Zadania domowe, to ja odrabiam z Ksawkiem :) I z nim uczę się do jego sprawdzianów :) A jak pan od religii tak się zwraca do dzieci, to trzeba było by to poruszyć na wywiadówce, że dzieci to mega źle odbierają! Niech inaczej się odzywa do nich!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wywiadówka jeszcze przed nami, ale rozmawiałam z wychowawczynią i obiecała zająć się sprawą, a wiem, że jest słowna. Ona sama była zaskoczona, że ktoś może się tak zachować.

      Usuń
    2. Oczywiście za jakiś czas dopytaj się wychowawczyni jak rozmowa przebiegła?! :)

      Usuń
    3. Wiem wszystko, bo w szkole oczywiście też byłam. No miejmy nadzieję, że takie sytuacje nie będą miały już miejsca. Faktem jest, że to nie Roksanka usłyszała takie słowa, że to nie ona tak została potraktowana, ale tak ją ta sytuacja wystraszyła, że wolała uciec się do kłamstwa, niż przyznać do braku zadania ... .

      Usuń
  3. Takich słów nie powinien nauczyciel używać zwłaszcza u tak małych dzieci. Dlaczego ma się wstydzić bo nie odrobiła lekcji. Dziecko jeszcze nie rozumie takich słów i odbiera je zupełnie inaczej niż dorośli. Dla dziecka które nie rozumie co na myśli ma nauczyciel boi się konsekwencji i wytykania przez kolegów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, tu bardziej chodzi o takie publiczne, głośne wytknięcie tego braku, dając przy tym powód reszcie dzieci, do pośmiania się z kolegi. Rozmawiałam później jeszcze z Roksanką i wyszło na to, że tak właśnie Pan postąpił z jednym z jej kolegów, klasa zaczęła się głośno z niego śmiać i ona tego się wystraszyła. Że i ją wyśmieją.

      Usuń
    2. Smutne bo takie dziecko raz wytkniete będzie miało na długo poczucie że jest gorsze i wyśmiane :( nie powinno tak byc

      Usuń
    3. To działa dwojako. Samo to, że dziecko jest krytykowane w ten sposób, działa na niego demotywująco i obniża jego poczucie własnej wartości. Dwa, grupa w ten sposób dostaje niego przyzwolenie, na wyśmianie, obrażenie takiego dziecka, bo skoro Pan tak robi, to przecież można.

      Usuń
  4. Hmm tytułu "Nauczyciela Roku" to ten Pan raczej nie zdobędzie.

    To jest chyba tak, że wiele osób pracujących w szkołach zapomina, że ich rola powinna być rolą 'służebną' względem dzieci. Oni są dla dzieci, a nie dzieci dla nich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To też prawda, ale wystarczyła by przecież odrobina zrozumienia, chwila zastanowienia się nad tym, co się mówi i jaki to może mieć skutek. Nauczyciel religii tym bardziej powinien posiadać tą wiedzę.

      Usuń
  5. W naszejszkole jest inny problem: zamiatanie pod dywan. Jest konflikt? Dzieci niech rozwiąża same, dziecko było publicznie wyzwane- przeproszone po cichu, bo przepraszający spokrewniony z włodarzem gminy- absurd goni absurd.

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się z każdych odwiedzin, z każdego komentarza. Zapraszam Was do siebie licząc po cichu, że spodoba Wam się w naszym małym magicznym świecie :)