
W sobotę kupione trzy, jeszcze jeden do tego razowy był, a półka z chlebem pusta. Sklep zamknięty, a chęci nikt nie ma, by do miasta specjalnie jechać. Co by tu ... . Pomyślałam o bułkach. Zaczęłam szperać, ale przepisy na 4, 6 czy 8 bułek, jakoś średnio mi leżały. Nie starczy, nie ma takiej opcji. Drożdży tylko pół kostki po piątkowej pizzy się ostało. A może chleb? Ale gdzie ja znajdę prosty i szybki przepis na chleb? Bez zakwasu, bez kombinowania i zabawy na pół dnia? Szperając, trafiłam na bloga Filozofia Smaku, i tam właśnie znalazłam przepis idealny dla nas.
Na 1 duży bochenek i 10 bułek (tak, bułki robiłam z tego samego ciasta, co chleb) potrzeba:
- 1 kg mąki
- 30g drożdży
- 2 łyżeczki cukru
- 2 łyżeczki soli
- 6 łyżek oleju (może być oliwa, ja miałam olej)
- 600 ml wody.
Zrobienie zaczynu drożdżowego jest banalnie proste. Kruszymy drożdże w miseczce, dodajemy cukier i kilka łyżek wody, mieszamy aż drożdże się rozpuszczą i zostawiamy na około 10 - 15 minut, w ciepłym miejscu, aż zaczną rosnąć.
Mąkę wsypałam do miski dodałam pozostałe składniki, wraz z rozczynem i miskę wręczyłam mężowi. Nie musiałam używać przemocy. Ba! Prawdę mówiąc sam miskę mi zabrał i ciasto zagniótł w tempie ekspresowym. Ciasto jest dobrze zagniecione, gdy przestaje być lepkie i samo odchodzi od rąk.
Ugniecione, odstawiliśmy na pół godziny do wyrośnięcia, po czym wyjęłam je i trochę wyżyłam się na nim pięściami. Nie dość, że dobry sposób na odstresowanie, to i ciasto się odgazowuje i lepsze jest do formowania potem. Ciasto podzieliłam na pół, po czym z jednej połowy uformowałam bułki (starczyło na 10 szt, średniej wielkości bułek) i ułożyłam je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Ważne, by nie układać ich gęsto, bo ciasto będzie jeszcze raz rosło przed pieczeniem i bułki podwoją swoją objętość. Z drugiej połowy, uformowałam chleb. Wyszedł tak duży, że musiałam go na blasze (wyłożonej papierem i delikatnie natłuszczonej) ułożyć po ukosie.
Wszystko to zostawiłam znów w ciepłym miejscu do wyrośnięcia. Nie minęło pół godziny, gdy piekarnik zaczęłam nagrzewać do temperatury 210'C, a ja w tym czasie ostrym nożem nacinałam górę chleba i bułek ostrym nożem. Gdy piekarnik nagrzał się do odpowiedniej temperatury włożyłam blachy do środka i zaczęłam piec.
Po 20 minutach wyjęłam z piekarnika blachę z pięknymi, rumianymi bułkami, po kolejnych 15 minutach gotowy był chleb. Ważne, by chleb studzić na kratce (której ja oczywiście nie mam), dlatego położyłam go na tacce, tak, że opierał się brzegami o jej krawędzie, a pod nim był kawałek przestrzeni.
Miałam nadzieję, że bułki zdążą przestygnąć. Nie zdążyły. Chleb, wczoraj pieczony, wciąż jest świeżutki i pyszny. Skórka wciąż jest chrupiąca. Nic tylko robić i jeść! Smacznego!!
Super :) Też kiedyś piekłam chleb na drożdżach i ładnie urósł, natomiast na zakwasie w ogóle nie chciał mi urosnąć.
OdpowiedzUsuńNa zakwasie nigdy nie próbowałam, a ten rósł dosłownie w oczach :)
UsuńJejku... nigdy nie piekłam ani chlebka ani bułek - chyba czas na święta coś z tym zrobić. To dobry moment
OdpowiedzUsuńTo był mój pierwszy i zdecydowanie nie ostatni raz :D
UsuńSpróbuj, z połowy porcji, jak wyjdzie, będziesz wiedziała jak działać :)
Mryy... zapachniało mi takim świeżym chlebkiem... przypomniały mi się czasy, gdy jako dziecko wystawałam w kolejkach pod piekarnią w piątkowy wieczór... i tak pachniało świeżym chlebusiem i taki ciepły był i z 5 bochenków do domu zazwyczaj 4 i pół donosiłam
OdpowiedzUsuńmryyy ;-)))
Ja nie kupuję chleba prawie w ogóle... czasami na kromki cebulowy albo z ziarnami... Jakoś nie ufam tym kupnym chlebom co to po tygodniu wciąż miękkie są :(
Pozdrawiam wieczornie, melancholijnie ;-)))
Oj tak, to były czasy ... i te bochenki, przynoszone do domu bez skórki ... mmm <3
UsuńJa po raz pierwszy odważyłam się na taki eksperyment, i na pewno nie był to ostatni raz :)
Te bułki mnie kuszą ... bardzo.
OdpowiedzUsuńA z chlebem to już kilka razy chciałem się zaprzyjaźnić ... i w końcu się uda. Marzy mi się taki zakwasowy :)
Takiego jeszcze nie próbowałam, a co do bułek ... to tylko chwila roboty. No rośnięcia więcej, ale tego pilnować nie trzeba :) Spróbuj! A nuż zaskoczysz dziewczyny :)
Usuńmmmm domowy chlebek i bułeczki!
OdpowiedzUsuń<3 Cudny był!
UsuńKoniecznie muszę wypróbować !! Mój mąż na pewno z wielkim zapałem będzie pomagał :)
OdpowiedzUsuńMój sam chciał mieszać, ja mogłam tylko popatrzeć :D
Usuń