środa, 27 lutego 2013

Historia pewnego wypadku ...



W zeszły czwartek, wieczorową już porą, zamykaliśmy powoli rozdział dnia bieżącego. Odpoczywając, w błogim lenistwie, karmiąc maluszki na dobry sen i samemu walcząc ze znużeniem. Olunia, grzecznie siedząc na kanapie, rozwiązywała moje sudoku zamalowując krateczki, coby mama, jak będzie chciała, miała mniej cyferek do wpisywania. Chłopcy powoli zasypiali w maminych ramionach. .

Nagle, jednym płynnym ruchem  Olunia zsunęła się z kanapy. Przysnęła? Nie poprawiła się na czas? Nie wiem, nie mam pojęcia. W każdym razie, nagle, znalazła się na podłodze. Krzyku dało chyba na wszystkie cztery mieszkania, jak nie  na całą wioskę ... . Ale zmęczona, marudna, więc to normalne że płacząca po upadku.

Dla pewności kontrola. W główkę się nie uderzyła, rączki - w porządku, nóżki, w porządku, siniaków nie ma, opuchnięć, zaczerwienienia - nic, nic sobie nie rozcięła, nie skaleczyła się ... oprócz tego że bolała ją rączka, wszystko w porządku. Ululaliśmy więc szkraba do snu. W nocy pobudek było kilkanaście, jednak przytulona, ucałowana, zasypiała spokojnie w maminych lub tatowych objęciach.




Olunia, następnego dnia, jak gdyby nigdy nic, wstała uśmiechnięta i wesoła. Zjadła śniadanko i jak gdyby poprzedniego wieczora nic się nie stało poszła się bawić. W pewnym momencie zaczęła płakać. No tak, próbowała wgramolić się bratu do łóżeczka,a ona uwielbia się wspinać i tak zawisła, z nogą opartą już o materacyk, rączkami trzymając się kurczowo szczebelków. Dziwny to widok był dla mnie, gdyż już nie raz z tegoż łóżeczka ją wyciągałam i zawsze wchodziła bez przeszkód. Pomogłam jej zejść, ukochałam i celem otarcia łezek kucnęłam na jej poziomie. Aż mnie zmroziło. Dlaczego Kropelka ma nierówną szyję? Z jednej strony dłuższą, z drugiej krótszą? Ona tak miała? Nie! A jeśli to po upadku? Pojechaliśmy więc na SOR i prawdę mówiąc już po drodze zaczęłam wątpić. Może panikuję, może przesadzam? Powiedzą: matka - panikara. Gdy czekaliśmy na przyjęcie, byłam już prawie pewna, że zaraz mnie wygonią, bo jak można insynuować że coś dolega dziecku, które ze stoicką miną próbuje rozmontować odział na drobne kawałeczki?



Lekarz przyjął nas życzliwie, spokojnie wysłuchał, obejrzał, obmacał i postawił diagnozę - stłuczenie. Widząc jednak moją pytającą minę zaproponował, że zrobią córci zdjęcie. 
- Jeżeli to Panią uspokoi - powiedział.

 Oczywiście, skwapliwie przytaknęłam, nauczona, że jak dają, to lepiej brać niż nie brać, bo a nuż się przyda ... a przy okazji troszkę składek które co miesiąc skrupulatnie na Kasę Chorych są nam zabierane wykorzystam. Zgodziłam się więc i poszłam ze śmiejącym się szkrabem to zdjątko zrobić. Nie czekaliśmy długo, i wracaliśmy już do tego samego lekarza z szarą kopertą w dłoni. Wziął, obejrzał, przeprosił i wyszedł. Zostałyśmy więc, mały brojek i mama z głupią, pytającą miną przyklejoną do twarzy, w gabinecie. Z takąż miną stałam jeszcze gdy wrócił, niecałe dwie minuty później. Spojrzał a małą, pokręcił głową i uśmiechając się pod nosem oznajmił że moje kochane maleństwo ma złamany obojczyk. ZŁAMANY? Jak to? Przecież bawi się, śmieje, broi. No, złamany, ale tak nie do końca. Teraz to już musiałam cała wyglądać jak znak pytania, ponieważ rozsiadł się wygodnie w fotelu i zaczął tłumaczyć czym jest złamanie "zielonej gałązki". "To tak, jakby próbować złamać bardzo młodą gałązkę na pół. Środek popęka, ale elastyczny wierzch i kora będą dalej trzymać." 

Tak więc mamy w domu małą rekonwalescentkę. Bez gipsu, bez usztywnienia, ale kontrola potwierdziła, że jest ok, że  kość się zrasta. Ale jest to dla mnie lekcja. Bo gdyby upadła ciut mocniej, gdyby było ciut wyżej, ciut bardziej, kość poszła by na pół. Już  nie było by "zielonej gałązki", ale gips i szpital i tragedia.

I wiecie co? Wolę być jednak panikującą mamą. Tak będzie bezpieczniej, bezpieczniej, dla zdrowia moich dzieci. A ostrożność zachowam dla siebie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cieszę się z każdych odwiedzin, z każdego komentarza. Zapraszam Was do siebie licząc po cichu, że spodoba Wam się w naszym małym magicznym świecie :)