środa, 6 marca 2013

Bogowie ...

Jak ja nie cierpię ludzi, którzy uważają siebie za Bogów. Ludzi, którzy wszystko wiedzą najlepiej i zawsze są najmądrzejsi. Ludzi, którzy zawsze stwarzają problemy, robią pod górkę i o wszystko mają pretensje. Taką osoba jest jedna z pielęgniarek, które rejestrują do mojej lekarki rodzinnej. 

Z racji tego, że dziś od piątej rano, walczyłam z wysoką gorączką i nudnościami Roksanki, oraz ciut niższą (ale powyżej 38,5'C) gorączką Janka, postanowiłam zarejestrować
dzieciaczki na wizytę do Pani Doktor. Nie chciałam czekać zbyt długo, ale jako że Mąż mój pojechał już do pracy, (z autobusami u nas krucho), zmuszona byłam poprosić o przyjęcie w godzinach popołudniowych. I tu oczywiście pojawiły się pierwsze problemy.Bo po co, dlaczego? Przecież to zwykła jelitówka i dlaczego w ogóle dzwonię, nie umiem powstrzymać nudności u czteroletniego dziecka? Przecież to nie jest małe dziecko. I dlaczego w ogóle po południu? Od takich spraw są wizyty przed południem (czyli do 11 rano). 

To, że to zwykła jelitówka, pielęgniarka stwierdziła po telefonicznych oględzinach dziecka, czyli po informacji, że Roksanka ma za wysoką temperaturę i wymiotuje. Oczywiście tu pojawił się kolejny problem. Dlaczego dałam dziecku za dużo pić? Bo ile wypiła? Na pewno syrop popiła szklanką herbaty... - nie, nie popiła, nie daję picia zaraz po syropie, no chyba że jest bardzo gorzki, a ci co mają dzieci wiedzą, jak smakują syropki przeciwgorączkowe. Jak to nie dałam pić? A co, to takie strasznie smaczne jest? Ja też chcę sobie popić syropu bez popitki? To na pewno dlatego Roksanka wymiotuje. No tak, ale nigdy nie wymiotowała po ibupromie ... . Nie wymiotowała? no tak, to muszę dać dziecku awiomarin. Jak ja mogę nie wiedzieć, że na nudności daje się aviomarin!? No ... nie wiedziałam, zawsze byłam pewna ze to środek łagodzący skutki choroby lokomocyjnej ... a poza tym nie mam w domu aviomarinu. Jak to NIE MAM?  Jak można nie mieć, przecież to podstawa!! No ale jeżeli moje maluszki nie mają problemów z jazdą środkami lokomocji, to po co mi aviomarin?? 

Skoro nie mam w domu niezbędnych leków to pielęgniarka łaskawie zgodziła się Roksankę zarejestrować. ALE nie mam jej dawać nic do jedzenia ani do picia. Nic. Bo będzie wymiotowała!! 

Hmm ... dziwne, że osoba o wykształceniu medycznym mówi takie rzeczy ... a jak się odwodni? Zasłabnie? Nie dać jeść, rozumiem, ale nie dać dziecku z temperaturą 39,7'C nic do picia?? Nie ... na głowę jeszcze nie upadlam. 

Tak wiec, po wielu bojach, zarejestrowałam w końcu Moją córeczkę do lekarza. Ale jeszcze Janek ... A co Janek? A nie ząbkuje on czasem? Ile on już ma, pól roku? No to na pewno ząbkuje. A poza tym mówiłam że to zwykła jelitówka i wszyscy będą chorzy. No i masz babo placek ... jak tu się dogadać? Wytłumaczyłam więc grzecznie, że nie będę codziennie do Pani Doktor z jednym dzieckiem jeździć, niech go obejrzy. Jeżeli to ząbki? Super, jeżeli nie - no to chyba oznacza że jest chory. Jedno dobre że on nie wymiotuje ... Poczekaj, usłyszałam. Będzie, na 100 % będzie wymiotował. Bo jelitówka tak robi ... .

Z dziećmi, po południu, pojechał Mąż kochany. I co się okazało? I Janek i Roksanka mają zapalenie oskrzeli.  Wymioty zdarzają się często przy tak wysokiej gorączce. Roksanka niestety na antybiotykoterapię załapała się już jedynie w formie zastrzyków ... Janek dostał syropek. Teraz śpią szkraby moje kochane. Czopki i okłady podziałały, gorączki spadły do ok 38'C, więc śpią. 

Roksanka ma przy stoliku szklankę z odrobiną herbaty rumiankowo - miętowej (rumianek łagodzi, mięta, pomaga przy kłopotach żołądkowych). Będzie chciała więcej? Ależ dostanie. Zresztą przed południem, to właśnie po niej minęły jej nudności ... Tak. Nie posłuchałam pielęgniarki i dałam dziecku pić :)

Wiecie, coraz bardziej przeraża mnie ta służba zdrowia, te opory, te niechęci i brak podejścia ... i brak kultury. Przeraża mnie to, że muszę pazurami walczyć o to, co powinnam mieć zapewnione. 

O podstawy. 
O zdrowie moich dzieci. 

1 komentarz:

  1. Takie za przeproszeniem "pipy" powinni od razu zwalniać za takie zachowanie... Przecież ona powinna tam siedzieć dla Ciebie i czekać aby komuś pomóc a tu robi wielką łaskę po takich domaganiach, wrr wiem co to znaczy. Ale całe szczęście się udało i oby dzieciaki były jak najszybciej zdrowe i rześkie by mogły znowu "dewastować dom":P

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się z każdych odwiedzin, z każdego komentarza. Zapraszam Was do siebie licząc po cichu, że spodoba Wam się w naszym małym magicznym świecie :)