Tak spokojnego wieczoru nie miałam już dawno ...
łobuziaki ślicznie posnęły (co prawda po tym zaśnięciu już trzy razy karmiłam, ale to nic ),
więc i na gazetkę i książkę czas się znalazł :)
A teraz czas na relaks z blogiem i lulanko.
Jutro ciężki dzień. Jedziemy z wszystkimi kropelkami do lekarza na kontrolę.
Niestety moim zdaniem konieczna będzie dalsza kuracja.
Ząbki ząbkami, ale dzisiejszy stan podgorączkowy u Oluni,
przedobiednie spanie Roksanki (a musicie wiedzieć, że ona już od ponad roku w dzień nie śpi)
i dudniący po całym domu odgłos kaszlu, wydobywający się z piersi całej mojej brygady dają do myślenia.
A tu jak na złość zima.
Nie dość, że i tak mąż dwa kursy będzie musiał zrobić,
coby nas wszystkich do Leborkowa zawieźć,
to ślisko jeszcze niemiłosiernie.
Ale pojazd, który byłby w stanie całą nasza ferajnę zabrać jednym kursem
pozostaje w sferze marzeń.
Tak, wiem, są jakieś autobusy a i Boguś Bus trasą śmiga
(śmiga, bo na pewno nie jeździ,
miałam wątpliwą przyjemność i na każdym zakręcie zastanawiałam się czy to już?
wypadliśmy z drogi?),
ale zabrać się w sześć osób autobusem ...
koszta niestety wyższe niż te dwa kursy w każdą stronę,
warunki do przewozu dzieci też żadne
a ilość autobusów woła o pomstę do Nieba.
Ale i tak się cieszę.
Cieszę się, że odwiedzę Rodzinkę,
skoczymy z mężem do sklepu,
poszwendamy się troszeczkę ... zawsze to jakaś odmiana,
zawsze coś innego.
A ja tak kocham spacerować z mym Lubym pod ramię,
rozmawiać o pierdołach, kłócić się o rzeczy tak na prawdę nieistotne,
lub zastanawiać się nad istotą świata.
Ehh ... niech przyjdzie już ta Wiosna, to i spacery będą, i las, i radość i słońce ... .
Rozmarzyłam się, idę więc kontynuować marzenia o cieplutkich promieniach słońca ...
w sferze marzeń. W świecie snu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Cieszę się z każdych odwiedzin, z każdego komentarza. Zapraszam Was do siebie licząc po cichu, że spodoba Wam się w naszym małym magicznym świecie :)