piątek, 8 marca 2013

Równanie ...

Tak jak się spodziewałam, dzisiaj nasza grupa chorobowa powiększyła się o kolejne dwie pociechy, czyli mamy komplet. Są tego dobre i złe strony. Dobrą stroną jest  to że teraz, a nie później. Niech się razem wyleczą, wykurują, a nie będzie później nawrotów. Drugą dobrą stroną, jest to, że nie muszę już odciągać stęsknionej Oli od Roksanki i izolować Oskarka i Janka. Jako że wszystkie dzieci mam chore, mogą bawić się, leżeć, cierpieć i spać razem :). O złych stronach pisać chyba nie muszę ... począwszy od tego, że dwójka ma chore oskrzela, a dwójka - gardełka, to winny jest ten sam wredny wirus. Ale lekarstwa to już każde dziecko ma inne ... , a co za tym idzie apteki znacznie się na nas wzbogaciły ... :) Kolejny minus to oczywiście brak ośmiu ramion ośmiornicy, żeby w tym samym momencie móc tulić, karmić, głaskać, pieścić i leczyć moje choróbki kochane. Ale daje radę. Jakoś. Dwoma rękami też można wiele zdziałać :). 

Przy okazji mam możliwość porównania (wiem, nie powinnam) przebiegu choroby Kropelek. 
Gdy np. Roksanka miała temperaturę powyżej 39'C, spała lub leżała, półprzytomna, z oczami jak szparki, a próba odkrycia choćby cząstki paluszka u nogi, powodowała drgawki z zimna.
 Olunia, mając prawie 40'C, zupełnie przytomna, z dużymi oczkami, wtulała się dziś w mamine ramiona, a przy temperaturze 38,5'C siedziała spokojnie z butelką picia i oglądała bajkę.
 Gdybym nie sprawdziła jej temperatury, nie wiedziałabym nawet, że jest tak duża ... .
 Janek, choruje podobnie jak Roksanka:  malutkie, czerwone oczka i  cichutkie dzieciątko, leżące lub śpiące w łóżeczku.
 Oskarek, z natury spokojniejszy, buntuje się przeciwko chorobie, głośno okazując swoje niezadowolenie :). 

Czwórka dzieci, wszystkie moje, tak podobne do siebie a jednocześnie - tak różne ... . 
To piękne, mieć w domu cztery równie cenne skarby, choć każdy inny - każdy jest wspaniały. 
Tak wiele osób mówi, że Janek i Oskarek są do siebie podobni, że nie mogą ich rozróżnić, 
lecz ich charaktery, sposób zabawy, tempo rozwoju ... są zupełnie odmienne ... . 
Oskarek, już od dłuższego czasu przymierza się do raczkowania. 
Przyjmuje postawę, przesuwa nóżki a nawet rączki, na razie po kroczku, powoli ale do przodu (lub ostatnio częściej do tyłu). Już od około trzech tygodni potrafi sam usiąść. Siedzi w miarę stabilnie, sięgając po zabawki rozłożone dookoła siebie ... . 
Janek dopiero zaczyna tę przygodę. Już dwa raz udało mu się usiąść, potrafi też przyjąć pozycję do raczkowania, ale nie odrywa jeszcze rączek, nie przesuwa nóżek ... . 
Czy mnie to dziwi? Czy mnie nie martwi?
 Nic a nic.
 Wiem, że gdy przyjdzie ich pora każdy z nich zacznie raczkować, biegać, mówić. 
Nie poganiam, nie przyspieszam, pozwalam im na rozwój we własnym tempie. 
Obserwuję, lecz nie oceniam. 

Mam czwórkę wspaniałych dzieci.
 To moje Kropelki szczęścia.
 I jak każda kropla wody, jak każdy płatek śniegu, choć nazywają się tak samo, to każde z nich jest inne. 
I każde nich jest piękne. 

Każda z mam, ma w domu własne skarby, obserwuje, pyta, szuka ... ale nie pospieszajmy ich za bardzo. Niech rozwijają się we własnym tempie, powoli, ale do przodu. Jesteśmy po to, by je wspierać, nie po to, by chwalić się nimi porównując do innych dzieci. Nie po to, by mówić - moje jest najlepsze ... .

Każde dziecko jest wspaniałe, każde jest cenne, każde jest inne.Każde jest czyimś skarbem. Nie próbujmy tego zmieniać, nie siejmy w sercach innych mam niepokoju, lęku, jeżeli nie ma ku temu przesłanek. 

Kochajmy Je.
 Kochajmy nasze szkraby miłością,
 która nie stawia warunków i nie wytycza limitów. 
A wtedy rozwiną skrzydła i jak motyle wyjdą ze swych skorup, 
zachwycając świat
 i czując zachwyt względem świata. 

2 komentarze:

  1. Można by powiedzieć że to wszystko co piszesz to jak najberdziej prawda:) ale podejrzewam że ta polityka swobodna w domu zmieni się zapewne jak dzieciaki pujdą do szkoły. Pewno sama to zaobserwujesz:) co do ogólnego podejścia to jak najbardziej pochwlam:) co jest ważne warto "małolatom" pokazywać dużo różnych czynności, w przyszłości któraś z nich może być pasją co sprawia że człowiek jest jeszcze bardziej wartościowy^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Pokazywać - jak najbardziej :) a nuż okaże się że w czymś są mistrzami :) A co do szkoły to pewnie masz rację :( bo trzeba będzie nadążyć za programem ... i za innymi dziećmi ... i się zacznie ... inne dzieci robią tak, a Pani - tak, albo jak to możliew że X tego jeszcze nie potrafi ... itd itd itd ... dlatego mam takie opory żeby Roksankę już teraz na siłę do szkoły puszczać ...

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się z każdych odwiedzin, z każdego komentarza. Zapraszam Was do siebie licząc po cichu, że spodoba Wam się w naszym małym magicznym świecie :)