wtorek, 9 lipca 2013

Czy to już?

Serce moje z dumy puchnie i radość mnie rozpiera!
Moje dwa urwiski chodzić zaczynają!
Coraz częściej puszczają się i po kilka kroczków sami robią!

Ja nie ingeruję, nie uczę, nie wyciągam rąk, nie wołam. 
Jestem blisko. Obserwuję 
i za każdy kroczek buziaka wielkiego daję. 

Jeszcze miesiąc do pierwszych urodzin, a oni już, teraz, sami z siebie z radością odkrywają w sobie tą zdolność do poruszania się na nóżkach. 
I widzę jaką im to frajdę daje, z jaką radością te kroczki pierwsze stawiają,
 jak są przy tym radośni i jak ostrożni ... 
to piękny moment, piękna chwila, radość odkrywania, że sami, że mogą, 
że szybciej i sprawniej ... 
to wspaniałe uczucie, móc być częścią tego odkrywania, 
być częścią tej radości wielkiej, być obok, tak blisko ... 
i choć mam często ochotę przytrzymać, złapać, pomóc, podać to tego nie robię. 
Nie chcę popędzać, uczyć na siłę, nie chcę poganiać czy bić rekordów ... 
oni sami je biją. 
Walczą ze sobą, ze swoim lękiem, ze swoim ciałem, 
stoją i widzę jak patrząc na stopy myślą, co dalej? 
Którą podnieść, którą przesunąć? 
Nieśmiało próbują, chwieją się, kucają, by za chwilę, 
za moment kroczek ku przyszłości kolejny postawić 
i z uśmiechem szukają mnie wzrokiem, widzą mój uśmiech, 
próbują znowu, kolejny kroczek ... siadają. 
Wtedy biegnę, całuję, przytulam do serca, oczami duszy już widząc jak po domu biegać będą,
 odkrywać świat na nowo, po raz kolejny ucząc się, smakując życie nie z kolan,
 z podłogi, lecz jak inni, na dwóch swoich nóżkach.
 I rączki swobodne, nie ograniczone koniecznością współpracy z nogami
 coraz ruchliwsze są, sprytniejsze, ciekawsze. 
Stół już pusty, bo rączki swobodne dalej sięgają i więcej mogą. 
Szafki gumkami powiązane tworzą nowy wymiar rozrywki. 
Teraz to co u góry korci, ciekawi, przywołuje kusząc wizją dobrej zabawy 
z pilotem, telefonem, miseczką ... 
a ja sama, to chrupka, to kawałek jabłuszka na stole zostawiam, 
by mogli sami sięgnąć, chwycić i z radością szaloną do pyszczka wsadzić zdobycze. 

Zaczyna się nowy etap, kolejny kroczek w rozwoju, a ja,
 ze szczęściem ale i odrobiną nostalgii myślę, 
że jeszcze niespełna rok temu, jak balon spuchnięta leżałam licząc ich ruchy,
 zastanawiając się, jak będzie, rozmyślając jak ja dam radę,
i jednocześnie pragnąc przytulić, ucałować powitać na świecie moje kochane Kropelki.
 A oni już chodzą ... 

Żałuję tylko że telefon współpracy odmawia, lecz jak tylko będę mogła, 
jak tylko mi się uda, to zdjęcia zrobię, by utrwalić te chwile. 
Pierwsze chwile samodzielności. 
A jeszcze niedawno było tak ...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cieszę się z każdych odwiedzin, z każdego komentarza. Zapraszam Was do siebie licząc po cichu, że spodoba Wam się w naszym małym magicznym świecie :)