Matka dziś swym lenistwem porannym plana jeziornego popsuła.
Wstyd!
Planowaliśmy z samego rana jechać,
żeby blisko wody miejsce zabukować i wśród ludzi dzieci nie szukać,
ale ja noc przesiedziawszy i po trzeciej nad ranem zasnąwszy nie do życia byłam z rana.
Mogliśmy oczywiście jechać zmieniliśmy jednak plany i do ogrodu z ferajną uciekliśmy.
Dzieciaki szalały na zmianę w basenie, na ślizgawce, na kocu, na trawie,
tata pełnił dyżur przy grillu, a ja?
Przez pierwszą godzinę skakałam nad dziećmi kwocząc
(nie wolno, nie ruszaj, nie rób, siadaj, stój, nie to, nie tak ... wiecie pewnie o co chodzi :D)
w końcu zrugana przez męża że siadać mam i relaksować się a nie zabawę psuję - odpuściłam.
I dobrze :)
Swoim kwoczeniem tylko zabawę dzieciom psułam,
a że pralka pełna ciuchów, w których pociechy do wody weszły
po czym wesoło po ogrodzie zaczęły latać skutecznie mieszając je z błotem - nie ważne.
Skapitulowałam więc w końcu, rozebrałam i pozwoliłam rządzić mojemu M.
Jak mu to wyszło?
Do domu przyszliśmy dopiero przed 19.
W międzyczasie był grill, ciacho i kawa wypita w towarzystwie przemiłych gości którzy spacerkiem przechodząc i do nas zawitali, była woda, słońce, zieleń było super!
Chciałam kliknąć fotki ciasta. Niestety. Nie zdążyłam :P
Może następnym razem od fotki zacznę,
a potem zaczniemy degustować ...
Zdjęć zrobiłam mnóstwo,
jednak po dokładnym obejrzeniu doszłam do wniosku,
że muszę wprowadzić cenzurę :)
Ale co tam!
Najważniejsze że dzieci szczęśliwe!
Dzisiejszy obiad funduje tata :P |
Proszę nie przeszkadzać! Ja tu się bawię! |
Ależ ja kocham ogród! I grilla! I ketchup!! |
Że nie zdrowo? Ale za to jak smacznie! |
Z której to strony wchodziło się do góry? |
Brat próbował to i ja chcę! |
Powiedzieć mamie że próbowałem pić wodę? |
A najlepszym potwierdzeniem dobrej zabawy jest chyba widok moich dzieci
o godzinie 19.30 :P
Olunia zasnęła zaraz po powrocie do domu. Chłopcy dali radę jeszcze przy piersi pięć minut pociamciać i też padli :) Roksanka tylko, twardziocha, do 21 wytrzymała :)) |
no warto czasami odpuścić i dać dzieciaczka się pobawić ale rozumiem Cie :d bo my mamy trochę nadopiekuńcze jestesmy :D:D
OdpowiedzUsuńOj jesteśmy, jesteśmy :) Co zrobić :) Ta opiekuńczość chyba z dziećmi się rodzi razem i nic odpuścić nie chce :)
Usuńjak się bawić ,to się bawić ( widziałaś mój nadzór :)
OdpowiedzUsuńMasz rację :) W sumie nie wiem czemu tak kwoczyłam :P Jakiś kurzy chumor miałam :P
UsuńJa też czasem kwoczę. Mój P. do mnie powiedział ostatnio: ty to chyba nie lubisz jak coś się rozleje, co? Ale przynajmniej sama siebie trochę stopuję w myślach i dać dziecku święty spokój - a to znaczy, że będzie brudny od stóp po same włosy.
OdpowiedzUsuńBrudny, ale za to jaki szczęśliwy :D
Usuń