niedziela, 7 lipca 2013

Gdy mama odpuści ...

Matka dziś swym lenistwem porannym plana jeziornego popsuła. 
Wstyd!
 Planowaliśmy z samego rana jechać, 
żeby blisko wody miejsce zabukować i wśród ludzi dzieci nie szukać,
 ale ja noc przesiedziawszy i po trzeciej nad ranem zasnąwszy nie do życia byłam z rana.
 Mogliśmy oczywiście jechać zmieniliśmy jednak plany i do ogrodu z ferajną uciekliśmy.
 Dzieciaki szalały na zmianę w basenie, na ślizgawce, na kocu, na trawie,
 tata pełnił dyżur przy grillu, a ja?
 Przez pierwszą godzinę skakałam nad dziećmi kwocząc
 (nie wolno, nie ruszaj, nie rób, siadaj, stój, nie to, nie tak ... wiecie pewnie o co chodzi :D)
 w końcu zrugana przez męża że siadać mam i relaksować się a nie zabawę psuję - odpuściłam.
 I dobrze :)
 Swoim kwoczeniem tylko zabawę dzieciom psułam, 
a że pralka pełna ciuchów, w których pociechy do wody weszły
 po czym wesoło po ogrodzie zaczęły latać skutecznie mieszając je z błotem - nie ważne.
Skapitulowałam więc w końcu, rozebrałam i pozwoliłam rządzić mojemu M. 
Jak mu to wyszło?
Do domu przyszliśmy dopiero przed 19.
 W międzyczasie był grill, ciacho i kawa wypita w towarzystwie przemiłych gości którzy spacerkiem przechodząc i do nas zawitali, była woda, słońce, zieleń było super! 
Chciałam kliknąć fotki ciasta. Niestety. Nie zdążyłam :P
Może następnym razem od fotki zacznę, 
a potem zaczniemy degustować ...
Zdjęć zrobiłam mnóstwo, 
jednak po dokładnym obejrzeniu doszłam do wniosku, 
że muszę wprowadzić cenzurę :) 
Ale co tam! 
Najważniejsze że dzieci szczęśliwe!
Dzisiejszy obiad funduje tata :P
Proszę nie przeszkadzać! Ja tu się bawię!
Ależ ja kocham ogród! I grilla! I ketchup!!
Że nie zdrowo?
Ale za to jak smacznie!
Z której to strony wchodziło się do góry?
Brat próbował to i ja chcę!
Powiedzieć mamie że próbowałem pić wodę?
A najlepszym potwierdzeniem dobrej zabawy jest chyba widok moich dzieci
 o godzinie 19.30 :P

Olunia zasnęła zaraz po powrocie do domu.
Chłopcy dali radę jeszcze przy piersi pięć minut pociamciać i też padli :)
Roksanka tylko, twardziocha, do 21 wytrzymała :))

6 komentarzy:

  1. no warto czasami odpuścić i dać dzieciaczka się pobawić ale rozumiem Cie :d bo my mamy trochę nadopiekuńcze jestesmy :D:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj jesteśmy, jesteśmy :) Co zrobić :) Ta opiekuńczość chyba z dziećmi się rodzi razem i nic odpuścić nie chce :)

      Usuń
  2. jak się bawić ,to się bawić ( widziałaś mój nadzór :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację :) W sumie nie wiem czemu tak kwoczyłam :P Jakiś kurzy chumor miałam :P

      Usuń
  3. Ja też czasem kwoczę. Mój P. do mnie powiedział ostatnio: ty to chyba nie lubisz jak coś się rozleje, co? Ale przynajmniej sama siebie trochę stopuję w myślach i dać dziecku święty spokój - a to znaczy, że będzie brudny od stóp po same włosy.

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się z każdych odwiedzin, z każdego komentarza. Zapraszam Was do siebie licząc po cichu, że spodoba Wam się w naszym małym magicznym świecie :)