Tak wiele poświęcamy dla innych, w tak wielu przypadkach zmieniamy nasze zdanie.
Bo on ...
bo ona ...
bo ją/jego,
bo im ...
zapominamy o sobie, stawiamy poniżej innych.
Dlaczego?
To nasze poczucie własnej wartości ... czasem ono dobija.
Bo w takich właśnie sytuacjach czujmy, wiemy, że dla innych zrobimy wszystko - oddając w zamian to co nasze. Tracimy, gubimy siebie - bo on, bo ona, bo oni ...
nie da się żyć, nie krzywdząc innych.
Nie da się żyć nie zadając bólu.
Jak bardzo byśmy się starali, zawsze znajdzie się ktoś, kto przez nas poczuł się gorszy.
Ale może za dużo już w życiu tych innych?
Może czas i na siebie spojrzeć?
Krytycznym wzrokiem zmierzyć, ocenić - dojrzeć do tego by powiedzieć JA!
JA potrzebuję,
MI to jest potrzebne,
DLA MNIE robię to co robię - nie dla innych.
Nie dla ciebie wścibska babo, nie dla ciebie roszczeniowy facecie!
Nie dla niej i nie dla niego.
Dla siebie!
Bycie mamą jednak zmienia człowieka.
Dla rodziny zrobi się wszystko.
Niestety bardzo często w tym wszystkim gubimy siebie.
Nasze potrzeby z biegiem czasu przestają być ważne - jest przecież tyle innych potrzeb, ważniejszych, bardziej istotnych ... .
Gubimy same siebie, zatracamy się, rozmywamy na rzecz szeroko pojętej "Rodziny".
Gorzej, że ta "Rodzina" wciąż się powiększa!
O "dobre ciocie, o Wujków mnóstwo, dziadków, babcie" ...
Każdy zaglądający do wózka czuje się, jakby miał prawo komentować, jakby był Rodziną,
"Babcie tysiąc rad" choć spokrewnione nie są wielce się burzą, że o "ich" maleństwo nie dbamy, dziadkowie pomstują na wychowanie "wnuków", "ciocie" i "Wujkowie" zawsze wiedzą lepiej, zawsze mądrzej prawią i zawsze mają rację...
Nie zatracajmy siebie, walczmy, by u nasze potrzeby stały na równi z innymi!
Macieżyństwo nie może obniżać statusu kobiety-matki w społeczeństwie.
Dalej należy nam się szacunek, prawo do własnych potrzeb, do własnego zdania, do realizacji marzeń, do samospełnienia.
Oczywiście nasze spojrzenie na świat wraz z narodzinami naszych pociech zmienia się, zmieniają się nasze priorytety. Ale nie pozwólmy, by cały świat przejął nad nami władzę!
Często spotykam takie mamy, zahukane, zagubione, z rozpaczą patrzące na innych,
czekające na podanie ręki i z pokorą przyjmujące kolejne bury i razy,
bo jak one śmią!
Jak śmią mówić o sobie, marzyć o sobie, o sobie myśleć! Ja sama czasem czuję, że zaczynam się gubić.
Dlatego mówię NIE!
Ja też jestem ważna, też jestem pełnowartościowym członkiem społeczeństwa!
Mam prawo głośno mówić o tym, co mnie boli, co mnie porusza, co martwi, niepokoi, cieszy.
Mam prawo do samorealizacji, do własnego zdania.
Mam prawo powiedzieć "to moje dzieci, ja wiem lepiej"!
Każda z nas ma takie prawo.
Musimy tylko pamiętać o jednym.
To prawo dotyczy nas w ograniczonym zakresie.
Ograniczonym, do naszego życia, naszych wózków i naszych pociech.
Jeżeli poczujemy się zbyt ważne - wejdziemy na pozycję "Dobrej cioci" Babci tysiąc rad"
Czy w przypadku mężczyzn tego "Dziadka" - speca od wychowania, lub "Wujka" co najlepiej wie, co dla nas jest ważne.
Czy na pewno tego chcemy?
Gdzie zaczyna się granica i gdzie się kończy?
Jak znaleźć złoty środek?
Kiedy schylić z pokorą głowę a kiedy stanąć stanowczo i krzyknąć "NIE!"?
Myślę, że granicę określa jedno zdanie.
"Niech każdy zajmie się sobą" ... .
Oczywiście zwracamy uwagę na rzeczy rażące, na krzywdę innych,
na akty szeroko rozumianej przemocy, zaniedbania, porzucenia - i w tych przypadkach mamy obowiązek zareagować. Tylko ... no właśnie ... to jak to jest z tą granicą?
Czy naprawdę tak istotne są ubrudzone spodenki, płacz dziecka zabieranego ze sklepu bez wypatrzonej zabawki, czy zbyt żywiołowo wyrażana radość?
Zamiast tego spójrzmy w drugą stronę - na głodną dziewczynkę,
która przełykając ślinkę zerka na nasz kawałek kanapki,
na wrzask dziecka, bitego przez Super Babcię,
lub na to dziecko, które na 10 stopniowym mrozie na samej bluzeczce na dworze biega ... .
Są rzeczy ważne i mniej ważne.
My musimy postawić granicę.
I jej przestrzegać!
To mam temat do przemyśleń, po lekturze twojego posta
OdpowiedzUsuńCieszę się że tekst daje do myślenia :) Trudno jest znaleźćjedną odpowiedź.
UsuńPozdrawiam Serdecznie :)
odpowiedź jest banalnie prosta :NIE ROB NIKOMU DOBRZE ,NIE BĘDZIE CI ŹLE
OdpowiedzUsuńkażdy powinien odkryć w sobie egoistę, nie takiego mam was wszystkich głęboko w d...,bo jestem najważniejszy, ale takiego, który pomyśli o sobie ,a nie ustawi swoje potrzeby daleko za innymi
egoistę,który będzie dbał o siebie, nie tylko wtedy , gdy znajdzie na to minutkę czasu
egoistę,który będzie miał odwagę powiedzieć: teraz moja kolej,czas dla mnie
dlatego zawsze głośno mówię,jestem egoistką, ja chcę, ( mam również my,wy ,oni... ),ale jest czas na JA
a babcie ?.... niech się lepiej o lekką śmierć pomodlą zamist wtykać nos w nieswoje sprawy
Masz rację, ale nie nazywałabym tego egoizmem.
UsuńNie musimy nazywać się egoistami, dbając również o siebie :)
Dlaczego inni mogą robić to, co chcą i jeżeli nie ranią tym zbytnio innych - nie są nazywani egoistami.
A nazywamy tak same siebie. Dlaczego?
Jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim dogodził. Zawsze się znajdzie ktoś kto będzie chciał pokazać, że jego zdanie jest najlepsze i to co on by zrobił najmądrzejsze. Ja uczę się asertywności i po prostu bezczelnego odszczekiwania, takiego samego jak ktoś bezczelnie wtyka nos w nie swoje sprawy.
OdpowiedzUsuńAsertywność jest bardzo cenną umiejętnością :) Podziwiam ludzi, którzy z każdej sytuacji potrafią wyjść obronną ręką, nie raniąc przy tym uczuć innych i ...stawiając na swoim :)
UsuńPozdrawiam!