Jak się nie da po dobroci, to trzeba sposobem! Ileż można siedzieć w domu? Ileż można kisić się w czterech ścianach, i wciąż, na okrągło wysłuchiwać jęków i kwęków? Ubierać się! Wychodzimy!
Ubrali się, a jakże! Myśląc, że gdzieś jedziemy :D Nie chcieli iść do lasu, nie chcieli na spacer. Tak ... jak się siedzi tyle czasu w domu, to spacer wydaje się pojęciem zbyt ekstremalnym. Od trzech dni, w końcu nie gorączkują. Kaszlą jeszcze, ale już nie dusząco, już nie krtaniowo. Wydaje się, że antybiotyki pomagają. Że idzie ku lepszemu. Mam nadzieję, że tak jest faktycznie. Wygonione z domu swe pierwsze kroki skierowali ku ... naszemu samochodowi. A tu niespodzianka. Nigdzie nie jedziemy. Nie powiedzieliśmy, gdzie idziemy. Wiem, że od razu było by jęczenie, bo mamoooo, dalekoooo, maoooo, nie chcę .... mamooooo, zimnoooo. Po prostu wyszliśmy z domu i poszliśmy przed siebie.
Pamiętacie te czapki? Tak! Czapki chłopców wciąż są dobre!! Birko, dziękuję :) |
I udało się! Udało się dojść, bez noszenia na rękach, do lasu i pospacerować po lesie! I wrócili też na własnych nogach! Nie używamy wózka odkąd chłopcy skończyli roczek. Oni nie chcieli, my się ie upieraliśmy, tylko te spacery ... . Uparliśmy się z mężem, że nie będziemy ich nosić. Ważą już swoje, biorąc na ręce jedno, trzeba wziąć pozostałą dwójkę młodszych, a i Roksanka wtedy zaczyna marudzić, że też nogi bolą, że też by na barana chciała ... .
Nie o to chodzi, by wracać ze spaceru z rękami do ziemi bo pół drogi tachało się na zmianę jedno, lub dwójkę dzieci. Wzięliśmy na przetrzymanie. Chodziliśmy tak daleko jak chcieli, a gdy zaczynali marudzić, zamiast brań na ręce, robiliśmy przerwę, i zarządzaliśmy powrót. W tym roku, bez noszenia na rękach, udało się dojść do lasu ... drugi raz. Tym razem bez marudzenia, bez jęczenia, tak po prostu.
A ja tak kocham, te nasze spacery ... .Ciszę lasu, te momenty, gdy Kropelki znajdują kolejnego żuczka, robaczka, żabkę ... .A my z mężem możemy iść, spokojnie, ramię w ramię, rozmawiając o wszystkim i o niczym... . I nikt nie marudził, nie wołał na rączki, nie próbował wymuszać ... wszyscy delektowali się ciszą, barwami jesieni, wyszukując co ciekawsze liście, znajdując muchomory, żuczki, żabki ... z uśmiechami na twarzach, tak jak kocham.
Piękna okolica na spacer :) Szkoda, że ja nie mam blisko lasu.
OdpowiedzUsuńOkolica cudna :) Mnóstwo u nas łąk i lasów :)
UsuńMam nadzieję, że choć skrawek zielenie macie gdzieś u siebie :) Takie spacery wspaniale wyciszają <3
Jesień w tym roku naprawdę jest cudna
OdpowiedzUsuńOby trwało to jak najdłużej
Uściski zasyłam
To prawda :) Jest już zimno, ale wciąż pięknie :)
Usuń