Ostatnie dwa dni, oprócz tematu chorobowego, płyną nam pod znakiem ... zębów. A konkretnie pod znakiem ząbkującego (chyba) Janka. Płaczu co niemiara, gryzaki, grzechotki, książeczki, Dentinox - nic małemu nie pomaga. Płaczu jest co niemiara, a Janek rzuca się z wściekłością Buldoga i zajadłością Cocker Spaniela na każdą rzecz, która wpadnie mu w ręce, lub będzie przechodziła, przepływała - przelatywała w obrębie możliwym do uchwycenia buźką. Oczywiście każda upolowana ofiara jest po ugryzieniu boleśnie opłakiwana. Bo boli tak czy siak. Krótkotrwałą ulgę przynosi dawka ibupromu, ale przecież nie będziemy go futrować lekarstwami bez powodu ... dostanie ewentualnie na noc, żeby mógł troszkę pospać. Inna sprawa, że od dwóch właśnie dni, odłożenie go do łóżeczka graniczy z cudem ... . Jak tylko poczuje jakikolwiek mój ruch - otwiera oczka i sprawdza, czy aby nie próbuje się pozbyć słodkiego balastu. Taki jest spryciarz z mojego Janka :) Biegam wiec w nocy tam i z powrotem licząc na łut szczęścia, farta, lub po prostu mocny sen naszego łobuziaka.
Teraz w końcu skapitulowaliśmy, malutki dostał ibuprom, i w końcu spokojnie zaczął się bawić.
Oj okupione łzami będą te ząbki,
oj będą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Cieszę się z każdych odwiedzin, z każdego komentarza. Zapraszam Was do siebie licząc po cichu, że spodoba Wam się w naszym małym magicznym świecie :)