Zmęczona Świętami, szykuję się na powrót do normalności.
Było gwarno, głośno, wesoło i miło.
W lodówce jeszcze resztki jedzenia przypominają o dniach świątecznych,
niedopite wino chłodzi się w lodówce, czekając na inną okazję.
W domu brzmi cisza, przerywana cichutkim posapywaniem Kropelek, a w tle - Gra o Tron część III
Maluszki śpią, zbierając siły na jutro,
tak bardzo już są aktywne ... .
Oskarek już sam staje przy meblach, Janek - zaczyna raczkować.
Siadają sami i siedzą bez podparcia.
Potrzeba siły by tak się rozwijać.
Gdy zmienia się wszystko, z dnia na dzień, coraz więcej niespodzianek, coraz więcej niewiadomych.
Od jutra wraca normalny tryb, wraca codzienność zasypana po kolana śniegiem.
I tylko trel ptaków przypomina nam o tym, że to już wiosna.
A w domu nawet gałązki z oporem puszczają pierwsze pączki, boją się wyjść ze swych otulinek.
Mówią, że to nie pora. Że to nie czas.
Pola i łąki, ogrody, sady, wszystko spowite bielą, której i w święta mamy pod dostatkiem.
To nie te święta! Atmosfera jakby na siłę wywoływana, psuje się po spojrzeniu w okno.
A biały puch wciąż sypie się z nieba.
Dokładnie, ptaszki śpiewają a śnieg po kolana :)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;)
U nas powolutku śnieg znika, ale co z tego jak pod koniec tygodnia znów zapowiadają opady ... nic tylko kupić jednak kozaki :P
Usuń