niedziela, 9 czerwca 2013

Sobotnie zabawy :)

Ach, co to była za sobota :)
Od rana na chodzie, pełną parą, byle szybciej :) 
Do dwunastej miałam czas by poprać, posprzątać, i zrobić wszystko to, co robi się w soboty :)
Jako że mąż mój dziś do 14 w pracy siedział, średnio mi to wyszło
, bo mama daj, mama am, mama kupa, mama to, mam tamto, 
a tu miotła, ścierka, gąbka ... i tak biegałam z kąta w kąt wszystko zaczynając a kończąc niewiele ...
 o dwunastej był już po nas Tato mój, zabierając nas w odwiedziny do siebie :)
 Ja to mam dobrze :) 
Nie dość że się goszczę, to jeszcze przyjeżdżają po mnie :P
Byliśmy więc u rodziców, a że pogoda ładna, gorąco, słonecznie, to wspólnie na działkę wyruszyliśmy by wśród zieleni po południową kawkę wypić. 
Dzieciaczki wyszalały się po wszystkie czasy, wyskakały, wybiegały ... 
Janek próbował oswoić się z trawą, próbował dzielnie i nawet odważył się po niej poraczkować
. No, raczkowaniem tak na prawdę bym tego nie nazwała bo bardzo się starał, by kolana jego ziemi i trawy nie dotykały. 
Widok był przekomiczny! 
Oskar zaś z uporem maniaka próbował dostać się do piaskownicy lub do oczka wodnego. 
Ma nawet za sobą próbę wejścia po schodach!
Próby wejścia na trampolinę nie musieli robić, bo okazało się że jeden i drugi doskonale to potrafią i bez prób, za to w tempie dla mnie osobiście nie do przyjęcia :)
W domu byliśmy przed dziewiętnastą, ale tylko w cudzysłowiu, 
bo zaraz kosiarka poszła w ruch i ogródek nasz próbowaliśmy do ładu jakiegoś doprowadzić
. Chłopcy w tym czasie starali się skosztować kamieni, trawy, piasku i koniczyny na zmianę, dziewczynki zaś biegały, szalały - jak to one :) 
Olunia na boso,
 Roksanka z doniczką na głowie
 i tylko żałuję że telefonu ze sobą nie miałam, tak przekomicznie wyglądały :) 
Do domu dopiero około 21 wróciliśmy, by szybką kąpiel maluchom organizować, nakarmić je i ululać. Teraz śpią, wyganiane, wyhasane ... i oby spały już do rana :)
Olunia
Roksanka
A Wam jak minęła sobota? 


Janek próbuje oswoić się z trawą :)
 Dla złagodzenia przeżyć najlepsze jest oczywiście ciasteczko :D



Dziewczynki szalały na trampolinie :)


Dzięki temu, przy małej pomocy Cioci Agi
nawet Ola sprawnie boksowała

Wujek Adaś udostępnił dziewczynom worek treningowy
I instruował je jak należy na nim ćwiczyć

Chłopcy jakwidać zadowoleni :)
I mimo że Janek siedzi nie dotykając nogami podłoża ...
To jednak siedzi na trawie i się cieszy :D

I po co zatrudniać masarzystę?
Ogrodowe Spa wita!
Kącik z oczkiem wodnym :)
Mimo że malutkie to nawet rybki pływają :)


Ja wchodzę ...!
Drzemka w czasie powrotu do domu nie trwała długo,
ale w sam raz,
by zregenerować siły przed wypadem do ogrodu :)



6 komentarzy:

  1. normalnie wam zazrdoszcze tej soboty:D powiem Ci ze ja nigdy sama nie posprzatam bo mały mi nie da. zawsze czekam na Mariusza:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale cię rozumiem ... :) ciężko się przy dzieciach sprząta :D zawsze mam wrażenie że tempo brudzenia wzrasta szybciej niż tempo sprzątania :P

      Usuń
    2. To prawda :) Ale nadzieja jest zawsze ... że tym razem to ja własnie będę szybsza :P

      Usuń
  2. Dzień pełen wrażeń i atrakcji ;-)))
    A że czytam od tyłu tak jakby to...
    widzisz... taki dzień w ogrodzie lepszy niż festyn... spokojniejszy, weselszy i niesmaku nie zostawia...
    a że dzieci "żebrzą" hmm... to chyba norma - ja też żebrałam :D mamę do rozpaczy tym doprowadzając... tyle, że ja miałam na to... sposób ;-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie gdybym nie usłyszała co Roksanka mówi to ona też by miała :P

      Usuń

Cieszę się z każdych odwiedzin, z każdego komentarza. Zapraszam Was do siebie licząc po cichu, że spodoba Wam się w naszym małym magicznym świecie :)