14 minut. Tyle wystarczy, by oczy przymknąć, odpocząć. 14 minut, to czasem wieczność, wieczność, wokół której tak wiele może się zdarzyć. To tylko 14 minut. Tak bardzo boli mnie szczęka, zdrzemnę się. Tak na chwilę. Pralka pierze, jej dźwięk wbija się w uszy, monotonność i rytm wystukiwany przez bęben, i wirujące w nim pranie sprawiają, że zaraz usypiam.
14 minut. Tyle wskazuje programator, tyle czasu mam, by odpocząć, by przestało boleć. Za 14 minut będę musiała wstać, by rozwiesić pranie i wstawić następne. Mam 14 minut na relaks.
14 minut. Tyle wskazuje programator, tyle czasu mam, by odpocząć, by przestało boleć. Za 14 minut będę musiała wstać, by rozwiesić pranie i wstawić następne. Mam 14 minut na relaks.
Zasypiam. Monotonny szum pralki wciąż brzęczy mi w głowie, próbuję zatopić się w objęciach morfeusza - Aaaauuuuuuu! Otwieram oczy. Na mej twarzy, w miejscu które boli mnie najbardziej, leży samochodzik. Plastikowy morderca nie przyleciał sam, ale najpewniej uskrzydliła go dłoń Janka, który stoi przy łóżku i roześmianym, roziskrzonym wzrokiem patrzy na mnie. Jego oczy zdają się mówić, mamo, wstałaś? Pralka wciąż pierze. Musiałam zdrzemnąć się dosłownie na chwilę. Oddaję mu samochodzik i delikatnie odsuwając od łóżka mówię mu, by poszedł się bawić.
- Mama idzie spać.
Poszedł.
Pralka wciąż szumi monotonnie, pranie kręci się wiruje, zamykam oczy, odpływam ... Aaaauuuuuu! Moja dłoń, ta której nie schowałam pod kołdrę pulsuje boleśnie. Koło kciuka widnieje zarys pięknego, choć jeszcze niepełnego uzębienia. Obok zaś stoi z niewinną i skruszoną miną Oskarek. Jego oczy pytają: Bolało?
- Oskarku, nie gryź mamy,
idź się pobaw klockami.
Mama chce spać.
Odwracam się plecami do pokoju, nasuwam kołdrę na głowę, dłonie chowam skrzętnie pod kołderką. Pralka wciąż szumi, usypiam. Budzę się teraz co chwila, ale już nie otwieram oczu. Dzieci zrobiły sobie ze mnie konika. Niech skaczą, byle mnie nie budziły. Ciężko jednak spać, gdy co chwilę czuję na boku to stopę, to kolanko jednego z urwisów ...
- Chłopaki! Idźcie się bawić!
Ja na prawdę nie potrzebuję wiele.
Tylko 14 minut!
Aż pralka prać przestanie!
Sio! Do zabawek!
Słyszą co mówię i o dziwo, schodzą. Ponownie owijam się w kołdrę, przykrywam się jeszcze kolejną, chowam się cała. Pralka szumi jednostajnie, pewnie nie zostało wiele czasu. Zamykam oczy, zasypiam. Budzi mnie głos męża. Pralka wciąż pierze, szumi monotonnie. Kochanie, wstań, muszę iść światła wyłączyć w samochodzie. Wstaję, nieprzytomna, z przymkniętymi w półśnie powiekami wlokę się do drugiego pokoju. Siadam w fotelu, opatulając się kołdrą. Mąż zmarznięty wraca z podwórka, idę za nim do kuchni.
Pralka wciąż pierze, szumi monotonnie, pod stopami czuję wodę. W kuchni wszystko pływa zatopione w wodzie.
- Jezu! Jak można zalać kuchnię w niecałe 14 minut!
- Jakie 14 minut? Pyta mój M.
- Tyle czasu jeszcze miała prać pralka, a na wyświetlaczu jeszcze 4 minuty. Zerkam jeszcze raz. 9 minut. Jak to 9 minut? Przed chwilą były cztery minuty! Wyłączamy szybko pralkę, lecimy po mopa i ścierkę by ogarnąć powódź w naszej kuchni.
- Kochanie, ile właściwie spałam?
- 1,5 godziny. Spałaś 1,5 godziny.
A pralka wciąż prała i prała ... i prała i lała ... i lała ... i lała.
Dnia 24 stycznia, roku Pańskiego 2014, odeszła z szumem i pompą, zalewając łzami wszystko co popadnie nasza pralka. Czas rozejrzeć się za nową. Oby nasza miłość, trwała dłużej, niż marne dwa i pół roku.
No musiała być jakaś wyjątkowo nieprzyjazna, tylko 2,5 roku to niewiele.
OdpowiedzUsuńOwocnych i skutecznych poszukiwań nowej przyjaciółki, bo jak mówi moja kochana żona: "zmywarka i pralka to moje przyjaciółki największe".
Fajnie napisane - mi się spodobało :).
Niestety, pierwsze awarie zaczęły się niecały tydzień po utracie gwarancji :( A to zalanie kuchni, to już była kropla, która przepełniła czarę.
UsuńTwoja żona mądrze prawi :) Ja na razie tylko z pralką się przyjaźniłam, ale mam nadzieję, że i do mnie w końcu zawita zmywarka :)
i dlatego ja kupując sprzęt z automatu wykupuję ubezpieczenie na 5 lat...
UsuńNiby ciut drożej ale uważam, że warto...
Ja dziś też budzika nie usłyszałam...
Czasami organizm się buntuje i mówi STOP teraz czas na odpoczynek... choćby nawet świat się walił
Odpoczynku i powodzenia w poszukiwaniach...
A jak już kupisz (tylko dobrą) to się pochwal bo ja też kupić muszę ;-)))
Jak już upoluję, oczywiście się pochwalę :)
UsuńZ tym ubezpieczeniem różnie bywa. Jeżeli jest opcja, że po trzeciej awarii wymieniają na nową, to ok. Ta po gwarancji była (w ciągu pół roku) naprawiana 4 razy. Stanowczo za dużo. Dlatego wymieniamy :)
zdecydowanie - trzymam kciuki za nowy nabytek ;-)))
UsuńNie dziękuję :)
UsuńO matko ale się uśmiałam :P Wiem, nie powinnam, ale nie mogłam końcówki czytać na poważnie :P
OdpowiedzUsuńA pralka... Dziwne. Nasza już 4 rok żyje i oby żyła dalej ;)
Bo w sumie jak tu się nie śmiać :D
UsuńOby twoja żyła długo dłużej :))
Ja też mam takie 14 minut które wyciąga się nawet do 4 godzin ;p
OdpowiedzUsuńNosz kurde chyba nam wolno raz na jakiś czas? :D Tylko kuchni szkoda! :)
Pewnie że wolno!
UsuńKuchni mi nie szkoda. W trakcie remontu jesteśmy, szafki i tak są do wymiany, więc nic takiego się nie stało :)
Ale przynajmniej pospalas ;-)
OdpowiedzUsuń:D
Usuńteż miałam taką powódź, tylko pralka stoi w kotłowni i piwnice zalała, przez dwie godziny wodę pobierała nie spuszczając :( została reanimowana
OdpowiedzUsuńDobrze, że wam się udało :)
UsuńNasa stanowczo za często się psuła, stąd konieczność wymiany :)
no to mało pralka wytrzymała,nasza padła po ponad 6 latach
OdpowiedzUsuńładnie sobie pospałaś,ale widocznie tego potrzebowałaś,przy moich ja się nie zdrzemnę...bawią się i ja się kładę i chyba mają jakiś instynkt bo jak tylko leżę od razu coś ode mnie chcą
Z dziećmi to normalne :) Póki siedziałam, bawiły się ładnie. Jak tylko się położyłam, zaraz zaczęło się skakanie, rzucanie zabawkami i inne atrakcje, których głównym źródłem byłam ja :D
Usuńo masz! tyle Twojego żeś pospała!
OdpowiedzUsuńChociaż tyle :D
UsuńKażda chwila jest dobra na odpoczynek :))
OdpowiedzUsuńR.I.P. Pralko! {*}
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej odpoczęłaś ;) tyle Twojego
Zawsze to jakaś korzyść :))
UsuńHubert jak śpię to uwielbia mnie budzić otwierając mi oczy :) Albo ciągnie za włosy, żebym się n niego patrzyła :D Mało przyjemne to jest. I bardzo nie lubię jak po mnie skacze. Mam ochotę go wtedy zrzucić, ale on to traktuje jak zaproszenie do szaleńczych zabaw.
OdpowiedzUsuńMoi na szczęście nie próbują takich sztuczek :) Do skakania po mnie za to przyzwyczaiłam się do tego stopnia, że potrafię nawet spać gdy po mnie skaczą :D Byle nie za szaleli za bardzo :))
UsuńO matko! Mamy starą pralkę.
OdpowiedzUsuń:)))
Im starsza, tym lepsza ;)
Usuń