piątek, 15 kwietnia 2016

Krzyk

http://rynekisztuka.pl/wp-content/themes/_opinions/timthumb.php?src=http%3A%2F%2Frynekisztuka.pl%2Fwp-content%2Fuploads%2F2012%2F05%2FKrzyk-Edwarda-Muncha0.jpg&q=90&w=660&zc=1
Krzyczysz. Krzyczę? Krzyczysz. Nie widać. Wiem. Ten krzyk zatyka mi krtań, przeszkadza oddychać, wkurza mnie. Jak wszystko mnie wkurza. Ryzyko wpisane jest w życie, życie wpisane jest w śmierć, drogi, jaką idziesz, nie jest w stanie poznać nikt bo nikt nie zna przyszłości, tylko On. 



Modlisz się? Modlę. Na prawdę się modlisz? Litania, jaka przepływa przez serce ... czy można to nazwać modlitwą? Wczoraj? Wczoraj było dobrze. Dzieci ganiały, słońce świeciło, ogród zarósł - była misja, był cel, myśli rozpierzchły się w natłoku codzienności. Dziś jest cisza. Cholerna cisza, która miała przynieść ukojenie, miała przynieść spokój i relaks, a niesie ze sobą panikę strach i ... . 

Śmierć? Co to? Gdzieś tam krąży w orbicie, podkradając znajomych. Gdzieś tam szumią historie, o bohaterskich czynach niebohaterskich ludzi walczących o najzwyczajniejsze jutro. Panikuję. Kazali mówić że będzie dobrze. Będzie dobrze. 

Dlaczego to tak długo trwa? Ile czasu można uśmiechać się na pokaz? Jeśli zacznę krzyczeć, powiedzą wariatka. Jeśli się smucić - depresja. Nie można w tym życiu oficjalnie się bać. Strach powinien mieć początek i koniec. Trwać chwilę. Sekundę. Ile można mówić o tym, że jest się  cholernym tchórzem? Ile można myśleć optymistycznie, kiedy każdy skrawek ciszy otula cię coraz ciaśniejszym kokonem strachu? 

Nic nie piszesz. Nie piszę? Nie piszesz. Milczę, choć tak chciała bym pisać. Po co straszyć, po co mówić, wspominać? Bez sensu. Ludzie nie mogą za dużo czytać takich rzeczy. Nie po to jestem, by nieść im strach, nieść im lęk i obawę. Gdy przeczytają, znikną. Zamkną rozdział, zamkną książkę, zakleją strony opatrzone sygnaturą strachu. Tu nie wchodź. Nie przyniesie ci to nic prócz cierpienia. A ja tak bardzo potrzebuję się wypłakać. 

Łzy płyną, po cichu. W toalecie, na kiblu, w kuchni - by nie poznali biorę kolejną cebulę. Jedna więcej do obiadu. Co to zmieni. Nie wykrzyczane, nie wypowiedziane, nie ujawnione - nie ma kiedy. Nie dam poznać. Przecież cholera może być dobrze. Pewnie po prostu panikuję. Panikuję. To nie jest prawdziwy strach. To nie jest prawdziwy lęk. To głupie irracjonalne milczenie. To ta cisza. Powinni zabijać nam czas na myślenie. 

Nie myśleć. Jest dobrze. Zachodzi słońce. Zaraz pójdę po dzieci. Pewnie będzie padać. Jest dobrze. To tylko panika, kłuje w serce, zabiera oddech, to tylko strach. 

Łagodne nie zmienia się w złośliwe, życie nie zmienia się w śmierć, a dobre złe. Tak to tylko w horrorze. Życie to nie bajka. Będzie dobrze. Już jest. Nie ma czasu na łzy i panikę. Czas na obiad. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cieszę się z każdych odwiedzin, z każdego komentarza. Zapraszam Was do siebie licząc po cichu, że spodoba Wam się w naszym małym magicznym świecie :)