Patrzę na moje słodko śpiące Aniołki i podziwiam. Tak ciepło mi na sercu, gdy widzę ich spokojny sen. W dzień szaleją, rozrabiają a w nocy (oprócz jedzenia oczywiście) nabierają sił na kolejny dzień harców i zabaw.
Oskarek coraz bardziej doskonali sztukę raczkowania. Idzie mu coraz lepiej. Na razie raczkowanie to może za duże słowo, ale pełza po podłodze, taranem sunie po łóżku, a każde przebudzenie skutkuje poszukiwaniami dziecka w łóżeczku, bo nigdy nie wiem w którym miejscu i w jakiej pozycji go zastanę :).
Janek chyba raczkować nie będzie, ale myślę, że może szybciej zacząć chodzić, bo do tego ciągnie go straszliwie. Malutkie to to, a jakie zacięte, jakie uparte ... a i chwyta pięknie w raczki.A Serce mamy puchnie z dumy.
Olunia znowu pięknie ruszyła do przodu z mową. Dużo słów już rozumiemy, co chwilę dochodzą nowe - jak nie mówiła wcale, to teraz powoli zaczyna nadrabiać. Zrobił się też z niej uparciuch. Lubi postawić na swoim i często się przekomarza :)
A Roksanka obudziła w sobie wenę twórczą i zaczęła opowiadać nam bajki. Dziś opowiedziała nam bajkę o złych traktorach zgniecionych przez Olbrzyma, który bardzo kochał dzieci i chciał uratować je przed przejechaniem przez owe złe traktory. Swoja drogą, zastanawiam się, skąd ona takie pomysły bierze. A pomysłów ma mnóstwo.
Patrzę na te moje dzieci i czuję szczęście ale i pokorę. Mam w domu cztery małe cuda. Mam czwórkę wspaniałych dzieciaczków, które wyznaczają rytm dnia. Które wyznaczają rytm życia. Naszego zycia.
tak, dzieciaki rosną w oczach; ostatnio, patrząc na mojego brzdąca leżącego rano obok mnie przywołałam obraz do porównania: kadr w bajki " król lew" jak mały simba zmienia się w wielkiego simbę :)
OdpowiedzUsuńzmiany widać z dnia na dzień :)
Usuń