Mamy kolejną kąpiel bez płaczu!
Czyżby to już?
Udało się?
Mamy spokój?
Czy Oskarek w końcu zaprzyjaźnił się z wodą?
Zdecydowanie tak!
Wczorajsza wieczorna kąpiel była tak radosna, wesoła i "mokra" że już wszystkie chcę takie! Nie będzie już sztywnienia gdy tylko stópki dotkną wody!
Nie będzie wrzasku na widok brodzika!
Nie będzie wyrywania się, prób schowania się przed wodą w maminym dekolcie!
Nie będzie trzy sekundowych kąpieli!
Jak ja się cieszę!
Wiele z Was boryka się pewnie z fobiami waszych dzieci.
Boją się pralki, boją się wody, trawy, miksera czy kota.
Mają prawo!
To wszystko jest dla nich nowością i mają prawo się bać.
Każdy dźwięk, każde odczucie, każda twarz jest dla nich nowa.
Każdego dnia poznają świat, uczą się miliona nowych rzeczy i miliny bodźców na nie działają.
To wszystko jest nowe, obce, inne.
Co zrobić by nauczyć ich akceptacji?
By poznały, zaakceptowały i oswoiły się z tym, czego się boją?
Co ja zrobiłam, że Oskar przestał bać się wody?
Przede wszystkim, nic na siłę!
Zgadnijcie, jak oswajałam Oskara z wodą?
Co robiłam, gdy wyrywał się i nie chciał usiąść w wanience?
Nie sadzałam go. Po prostu. Ba, nawet nie stawiałam!
Po prostu nie kąpałam.
Nie, nie trzymałam dziesięć miesięcy brudnego dziecka w domu :)
Odkręcałam kran, brałam na ręce, moczyłam ściereczkę i bez wkładania do wody myłam. A w międzyczasie, tak mimochodem, to stópkę po strumień wody wkładałam, to rączkę, by poczuł lecz by nie zdążył się wystraszyć.
W pewnym momencie zauważyłam, że zamiast się wzdrygać, zaczyna go ciekawić co ta woda z rączką, z paluszkami robi, jak fajnie leci między palcami, jak trudno ją złapać.
Pozwalałam na takie zabawy, choć po takim myciu przeważnie wychodziłam bardziej niż on sam mokra.
Dziecko do wszystkiego musi się przyzwyczaić, musi się oswoić.
Kolejnym etapem, również długotrwałym było obserwowanie, jak reszta rodzeństwa pluska się w brodziku.
Kucaliśmy nieopodal, na "bezpieczną" odległość i patrzyliśmy. Ja co jakiś czas czerpałam ręką wodę z brodzika i polewałam nią nogi Oskarka.
Powoli oswajaliśmy się z brodzikiem, z wodą, z kąpielą.
Choć już na tym etapie myślę że mogłam próbować go sadzać, nie chciałam go spłoszyć. Chciałam, by sam odczuł potrzebę dołączenia do roześmianej, chlapiącej się gromadki.
Przez kilka dni, gdy inni się kąpali, kucałam z Oskarkiem na rękach przy samym brodziku. Starałam się przy tym, by jego stopy dotykały wody.
Tak, kusiłam dziecko zabawą!
Inni szaleli, chlapali się, śmiali się w głos, a on siedział u mamy na rękach i patrzył. I tylko namiastkę pozwalali poczuć.
I nastał w końcu ten dzień, gdy tak jak zwykle przy brodziku kucnęłam, a Oska wyrywać się zaczął. Zły na mnie, starał się sięgnąć do wody. Postawiłam go więc w brodziku, a on znieruchomiał - niespokojnie patrząc na stopy. Gdy Janek chlapnął wodą, Oskar próbował tak samo i ... usiadł. Pierwsza prawdziwa spokojna kąpiel była próbą. Janek posadzony jak najdalej, dziewczyny dostały zakaz chlapania (Tak, często kąpię dzieci razem!) a Oskar siedział z rękami nad wodą i tylko oczy miał ruchome. Do czasu aż mu gumowej krowy do brodzika nie wsadziłam :P
A później?
Później to już było z górki!
Wczoraj, po raz pierwszy, Oskar sam, dobrowolnie zaczął chlapać.
Ba!
Tak mu się to spodobało że i cała łazienka dostała.
Za karę! Za te dziesięć miesięcy bez przygód! Bez frajdy!
Bez radości z kąpieli!
Po wczorajszym wieczorze, mogę w końcu powiedzieć, że moje dziecko nie boi się wody.
Choć od trzech tygodni sadzany już był w wodzie,
to dopiero wczoraj zyskałam pewność.
I strasznie jestem z tego dumna!
Fobie, lęki, które nam wydają się błahostką, często dla dzieci są na prawdę dużym problemem. Nie bagatelizujmy go, nie ignorujmy ale pomóżmy przezwyciężyć.
Powoli, małymi kroczkami damy radę!
Jestem wykąpany !! |
My też miałyśmy takie atrakcje niedawno :) I na szczęście też już przeszło :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście :) Lato się zbliża to strach przed wodą trzeba spróbować wykurzyć :)
UsuńU nas problematyczna byla kapiel pod prysznicem.
OdpowiedzUsuńOj, to już wyższa szkoła jazdy :) Wolałam jeszcze nie próbować :)
UsuńMy musielismy nauczyc korzystac dzieci z prysznica. Dosyc czesto podrozujemy a w wiekszosci lazienek niestety sa prysznice.
UsuńRozumiem i podziwiam :)
UsuńWit w niemowlęctwie bał się wszystkiego, teraz nie boi się niczego - i tak źle i tak niedobrze :D
OdpowiedzUsuńOj zgadzam się :)
UsuńMój Hubert też się bał kąpieli, płakał ledwie wodę poczuł. Przestał, gdy się nauczył siedzieć i go posadziłam w wanience. Nagle mu się spodobało ;) Bał się również odkurzacza i suszarki. Na początku suszarka go uspokajała i często jej dźwięk wykorzystywaliśmy do kąpieli. Ale kupiliśmy nową suszarkę i jej dźwięk go przerażał. Ale pokazywałam mu wyłączoną, nęciłam naciskaniem przełączników, aż zaczął się nią bawić. I już się nie boi. Z odkurzaczem nadal czasami się nie lubi. A czasami przybiega i pokazuje gdzie mam jeszcze odkurzyć i przestawia kosze z zabawkami ;) Nie wiem od czego to zależy.
OdpowiedzUsuńHmm ... nie mam pojęcia :) Ale jak przybiega, to jest nadzieja, że przejdzie mu całkiem :)
UsuńMoje kochają wodne szaleństwa, musze zatem pilnować by sie nie zachłysły, by nie doszło do wodnej tragedi, ale sa dzieci które na widok odkurzacza dostawają schizy i dlatego nie straszyc, rozumiec, akceptować i pomagać :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się :)
Usuńgratulacje oskarku:*
OdpowiedzUsuńDziękuję w jego imieniu :)
Usuń