Zmiany, zmiany, ciągłe zmiany ... zmianę wizualną na blogu pewnie już zauważyliście.
Zresztą, na blogu co chwila coś zmieniam :)
Taka już jestem, w domu też wciąż coś przestawiam, z nadzieją,
że akurat tak będzie najlepiej ... na jakiś czas oczywiście .
W życiu też ciągłe zmiany.
Moi chłopcy mają już po dwa ząbki każdy.
Sądząc po ilości ugryzień, ukąszeń, szarpnięć (z zaciśniętymi na moich brodawkach ząbkami) próbują wyjść kolejne.
Co to oznacza dla mnie?
Mniejsza z płaczem, mniejsza z marudzeniem, z tym że są niespokojni, że chcą być wciąż na rękach.
Mniejsza z tym wszystkim.
Ale czas już powoli odstawiać ich od piersi.
Może, do roczku mi się uda, może nie ... ale będę próbowała.
Nie chcę ich zmuszać do picia mleka z butelki, czego póki co nie cierpią,
ale chcę ich do tego zachęcić.
Powód jest prosty, egoistyczny, jedyny.
Nie wyrabiam.
Jestem ciąż nieprzytomna, niespokojna, nerwowa.
Ich dwa karmienia nocne, dla mnie oznaczają co najmniej cztery pobudki nocą.
A karmień często jest więcej.
Nie liczę tu pobudek po godzinie czwartej rano (bo to już rano jest).
W dzień jest coraz lepiej.
Coraz więcej posiłków mlecznych zastępuję normalnym jedzeniem.
Także drugie śniadanie, obiadek i kolację (pierwszą) staram się podawać im w formie innej niż moja pierś. Staram się, bo póki co, ulubionym posiłkiem chłopców jest nadal mleko mamy.
I nie było by w tym nic złego, gdyby nie ciągłe podgryzanie, szarpanie, drapanie i szczypanie moich piersi.
Nie było by nic złego, gdyby chcieli od czasu do czasu butelki spróbować, żeby mogła mama na dłużej niż godzinę, dwie, brzdąców z innymi zostawić.
Gdybym mogła odpocząć.
Choć trochę.
Choć chwilę.
Ależ się rozmarzyłam :)
Ale nic to.
W sumie to miałam o czymś innym pisać.
O gościach miałam pisać.
Gościach, którzy zapowiadają się i nie przyjeżdżają.
Też Wam to cały dzień rozbija?
Mi tak, zwłaszcza jeżeli nie mówią że nie przyjadą,
tylko po prostu nie przyjeżdżają informując o tym po godzinie od momentu, w którym powinni przekroczyć próg mieszkania i tylko dlatego, że dzwonię i pytam kiedy będą.
Życie.
Kiśniemy więc w domu,
za oknami szaruga a w telewizji pingwiny z Madagaskaru :)
Moje Kochane Gryzonie :) |
A ja popołudnie z ziecmi na działce, zawsze jeźdzłam rowerem z cócią teraz już nas troje , czasem tata dołączy, ja także nie lubie się umawiac i okazuje sie ze ktoś inny ma plany zupełnie oderwane od tych co wcześniej powiedział, mało tego czasem słysze zapomniałam zadzwonić nic tylko udusić, ale w sumie pingwiny są spoko, za to ja córcię karmiłam do roku i zaprzestałam cycować, butelkowac, zupki były mleczne , kaszki z miseczki, mały mimo iz butelkowany ( brak mleka w cycach )teraz zjada kasice, z miseczki. Bedzie ok. Gratulacje zabków i buziole od cioci Reni.
OdpowiedzUsuńOj wkurza to wkurza, zwłaszcza że w planach pierwotnie odwiedziny u rodziców miały być, tam nie pojechaliśmy, ci nie przyjechali i dupa wielka wyszła :P Po roku krowie już dawałaś? Bo się zastanawiam co dalej :)
UsuńMam taką koleżankę, więc rozumiem Twoje wkurzenie. Ostatnio się z nią umawiałam, że weźmiemy na spacer Huberta. Zawsze marudzi, że tak rzadko przyjeżdżamy i Młodego nie widzi. Ja się zebrałam, dziecko ogarnęłam, wszystkie rzeczy na spacer przygotowałam. A jej nie ma. Dzwonię i pytam za ile będzie. A ona, że dzisiaj jednak nie da rady... No kur... Mogła zadzwonić wcześniej, że mam sobie organizować inaczej popołudnie.
OdpowiedzUsuńAha, ja Huberta zaczęłam odstawiać od piersi jak 9 miesięcy miał. Całkowicie odstawiłam jak zaczął 11. Też mnie gryzł, znowu mi krew leciała z brodawek, strupy miałam, tak jak na początku karmienia. Stwierdziłam, że nie mam siły się męczyć. Powoli zamieniałam karmienia na butelkę, aż odstawiłam całkowicie. Najtrudniej było w nocy. Później nocne karmienia butelką zamienialiśmy na wodniste mleko (było nadprogramową ilością w jadłospisie, więc nie miałam wyrzutów sumienia, że to robię), aż w końcu nie protestował jak dostawał wodę. Jak skończył 13 miesięcy w większości zaczął przesypiać noce z tylko jedną pobudką - na przeniesienie do naszego łóżka.
UsuńNiestety wybranie się z dzieckiem gdziekolwiek to zawsze eksapada, bo to i to tamto trzeba wziąć, spakować, naszykować w razie czego, a tu kiszka. Pozdrawiam :)
UsuńA z karmieniem głównym problemem będzie niechęć do butelki :( Nie lubią, nie chcą pić ... takze pierw muszę ich z nią oswoić.
UsuńPodziwiam Ciebie, naprawdę :) Ja przy jednym jestem często zmęczona.
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo siły i więcej wolnego :)
Masz sposób na zachęcenie do mm?
Mie mam :) Będziemy działać metodą prób i błędów :) Mam cichą nadzieję że jak będę kaszkę dosypywała w niewielkich ilościach to im zasmakuje :)
Usuńteż melke po woli bedę odstawiała, choć w sumie sama się odstawia,zasysa tylko rano iwieczorem
OdpowiedzUsuńTo zazdroszczę :) Moi póki co prawie cały czas na piersi :)
Usuńżyczę ci dużo sił!! dzieciaczki sa urocze:D pozdrawiam cueplutko
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńZmiany są dobre:). Wnoszą świezosc i człowiekowi aż sie chce tworzyć cos nowego:) Słodkie masz pociechy.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Niby są dobre, ale zawsze budzą obawy :)
UsuńPodziwiam za chęć do biegania :)) Ja na razie tylko po domu :D