środa, 19 sierpnia 2015

Przedszkolna adaptacja.

Wciąż cieszymy się czasem rodzinnym. Łapiemy wakacyjne promienie słońca. Korzystamy z chwil wspólnych, ostatnich. Bo od września .... . No właśnie. Roksanka zaczyna swoją przygodę ze szkołą podstawową. Olunia wraca do swojej ukochanej grupy przedszkolnej a chłopcy ... chłopcy idą razem z siostrą.


 

Adaptacja, to podstawa spokojnego powrotu na zawodowe tory. W kwietniu kończy się czas urlopu wychowawczego, czas więc powoli przygotować chłopców do separacji, do braku rodzica, do samodzielności, a siebie, ... do spędzenia dnia bez dzieci ;) Ktoś powie, że do kwietnia tyyyle czasu. Po co tak szybko? Przecież chłopcy mogą zostać jeszcze w domu ... . 

  • Puszczając ich już teraz, daję mi czas na przyzwyczajenie się do nowych rytuałów, do zmiany w całym schemacie dnia. Do innych godzin wstawania, do codziennego porannego wyjścia, do spędzenia kilku godzin w grupie rówieśniczej, ale już bez rodziców u boku. Mam przy tym czas na interwencję,m na przekonanie ich, że nie zostawiam ich na zawsze, ale jestem zaraz obok, mogę przyjść, jak tego potrzebują. Da im to poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa.
  •  Ja będę miała pewność, ze przez kilka godzin rozłąki nie zawali się świat i nie stanie się żadna tragedia.  Będę miała świadomość, że chłopcy spokojnie przygotują się na mój powrót do pracy. Tak. Rodzice też przygotowują się, do zostawienia dzieci w cudzych rękach ;)
  • Choć wiem, że i tak pierwsze miesiące, chłopcy w większości mogą spędzić w domu ... chorując. Ten czas, będzie też potrzebny na przystosowanie organizmu do ciągłej walki z wirusami i bakteriami. Pierwszy rok Roksanki, pierwszy rok Olunii, to było pasmo ciągłych chorób i nawracających infekcji. I na to też trzeba być gotowym.  Początek kariery szkolno-przedszkolnej naszych pociech, to nie tylko adaptacja psychiczna, ale i fizyczna. Organizmy naszych maluchów muszą nauczyć się walczyć z infekcjami. 

Taki okres przejściowy jest idealny dla dzieci i dla rodziców. Przygotowujemy się, do kolejnego etapu w naszym życiu. Powoli robimy najważniejsze zakupy. Rozmawiamy, tłumaczymy. I łapiemy nasze wspólne, rodzinne chwile.  One wciąż będą. Ale świadomość tego, że część dnia spędzę bez dzieci powoduje, że bardziej doceniam te chwile pełne szaleństw.  

Na razie to tylko parę godzin, lecz gdy wrócę do pracy, nie będę ich widziała co  najmniej po 10 godzin dziennie ... a to długo, dla każdej chyba mamy.




7 komentarzy:

  1. Zazdroszczę tych przedszkoli, głównie ze względu na kontakt dziecka z dziećmi. U nas rozpacz, bo Młoda znowu się nie dostała :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cholerka :( Nie mają miejsc?

      Usuń
    2. Nie :( A ja jako matka bez pracy - kij, że sama wychowuję - szans również nie mam... Kombinuję więc, trzymaj kciuki, może się coś uda.

      Usuń
    3. Trzymam, z całej siły trzymam. Tak być nie powinno, że są takie problemy. Ja mam to szczęście, że szkoła wiejska, mała, i przy niej przedszkole. Ale miło by było mieć tą świadomość, że w razie chęci powrotu do pracy, czy pójścia do niej, to miejsce dla dziecka jest.

      Usuń
  2. A więc udanej adaptacji życzymy. Ja akurat siedziałam w domku, więc dzieciaki zaczynały edukację dopiero w zerówce w wieku 5 lat, ale zobaczymy czy i z Hubim tyle posiedzę czy może będę chciała go szybciej puścić do przedszkola, żeby za pracą się rozejrzeć - no ale o tym myśleć będę dopiero jak mały 2 latka skończy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi pod koniec kwietnia kończy się wychowawczy, więc i tak zbliżał się czas wyboru, co dalej :) Ty masz jeszcze czas, póki Hubiś malutki <3

      Usuń
  3. Ależ zazdroszczę możliwości bycia na wychowawczym. Wiele bym za to dała!

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się z każdych odwiedzin, z każdego komentarza. Zapraszam Was do siebie licząc po cichu, że spodoba Wam się w naszym małym magicznym świecie :)