czwartek, 11 lipca 2013

Mam czasem takie sny ...

Jest piękny, letni wieczór. Słońce zachodzi, ukazując fragment nieba, oblany szkarłatem i purpurą. Gdzieś w trawie słychać letni koncert świerszczy. Trawa szumi, szumią drzewa w lesie nieopodal. W oddali widzę palące się drzewa. Jest gorące lato, pożary lasów to norma. Namaluj mi ten ogień - prosi mąż. 
Stoję z blokiem, w ręku trzymam paletę pasteli i przygryzając jedną z nich zastanawiam się, jak uchwycić to piękno, ten kolor. Jak na kartce papieru utrwalić ruch płomienia. 
Obracam głowę. 
Płomienie ognia skaczą już po ogrodowych drzewach. Z korony, na koronę, z drzewa na drzewo.
Matko! 
Mój Dom!
Rzucam wszystko i biegnę - ile tchu w piersi, ile sił w nogach biegnę do domu, do dzieci. Kłęby dymu utrudniają oddychanie, płuca palą żywym ogniem. Zasłaniam ręką łzawiące oczy, dym jest już wszędzie. Mijam gospodarstwo ... w biegu wykrzykuję tylko błędne imię gospodyni i biegnę dalej. Przez głowę przelatuję skrawek myśli - tak tam ciemno ... Mijam dom sąsiadów. Chcę podbiec, zapukać, krzyknąć, by się ratowali - kątem oka zauważam męża. Biega z wiadrami pełnymi wody polewając schody. U góry są dzieci. Wbiegam po dwa stopnie, łapię Olunię, która trzyma się kurczowo poręczy.
Roksana! Chodź szybko! 
Krzyczę do dziecka, które po tylko sobie wiadomą rzecz chce wrócić do pokoju.
 Łapię za rękę i schodzimy! 
Szybko! Weź chłopców! 
Krzyczę do męża w biegu, próbując z płonącego domu wydostać moje dziewczynki. 

Spocona, z bijącym za szybko, za mocno sercem zrywam się z łóżka. 
Roztrzęsiona ręka sama wędruje do piersi, próbując uspokoić to dudniące głośno serce.
To był sen. 
Rozglądam się po domu. 
Boże!
 To był tylko sen!

Serce wciąż dudni, nie uspokoi się, dopóki nie sprawdzę co z dziećmi. 
Zaglądam do pokoju. Słyszę ich miarowe oddechy.
Olunia, jak zwykle rozkopana z nogami rozrzuconymi po całym łóżku
przekręca się na drugi bok. Przykrywam ją delikatnie kołdrą,
 głaszczę po głowie. Roksance z pod kołdry wystaje tylko czubek głowy.
 Głaszczę ją po włosach, uśmiecha się przez sen ... 
ciekawe, co jej się dzisiaj śni ...
Oskarek śpi w nogach łóżeczka. 
Tak, jak on tylko potrafi, z nogami pod sobą klęcząc z pupą do góry wypiętą śpi słodko, oddycha powoli. Janek co chwila się wierci.
 Przez sen, niespokojnie, szuka ustami maminej piersi. 
Pewnie za chwilę się obudzi ... . 
Robiąc obchód po domu zaglądam we wszystkie okna, 
sprawdzam czy nigdzie nie widać płomieni. 
Wychodząc na balkon, głęboko wciągam powietrze. 
Jest świeże. Jest rześkie. Bez dymu. 
Za plecami słyszę coraz głośniejsze marudzenie Janka. 
Obudził się. Stoi w łóżeczku, wpatrując się w drzwi. Czeka na mnie.

Siadam z nim na łóżku i po chwili zasypia, wtulony w mamine ramiona.
 Moje serce powoli się uspokaja, choć jeszcze długo nie będę mogła zasnąć.
Jak dobrze, że mieszkamy na parterze. jak dobrze, że to był tylko sen.

 A jakby to była prawda? 
We śnie nie ostrzegłam sąsiadów. 
Minęłam ich domy. 
Bałam się, że nie zdążę do dzieci, że nie uratuję ich, że spłoną. 
Potencjalnie - skazałam ich na śmierć. 
Co bym z robiła w rzeczywistości? 
Jak bym się zachowała? 
Dokąd wybiegłabym z dziećmi? 
Gdzie było by bezpiecznie?

Jeszcze długo nie mogłam zasnąć, rozmyślając o tym, co by było gdyby.
Po głowie przetaczała się burza myśli analizując cały sen w każdy możliwy sposób. 
Dlaczego nie podbiegłam do sąsiadów? Dlaczego nie obudziłam, nie ostrzegłam?
Dlaczego wzięłam dziewczyny, nie szukając nawet chłopców? 
Kogo ratować najpierw? 
Jak ratować, jeżeli w domu zostałabym sama?
Jak zachować się, gdyby to nie był jednak sen?
Jak dobrze, że mieszkamy na parterze ...  
Czemu nie zadzwoniłam po pomoc? 
Gdzie miałam telefon?

Jeszcze teraz, choć nie śpię już od dawna, ten sen siedzi mi w głowie.
Czasem mam takie sny. Nie tylko o pożarze. Mam sny, z których zrywam się w środku nocy, zalana potem, z walącym sercem, łapiąc oddech, jak po długim maratonie. 

Macie takie sny?
Budzicie się tak czasem?
Budzicie się czasem, czując nieodpartą potrzebą sprawdzenia, 
czy z waszymi najbliższymi jest wszystko w porządku?
Zaglądacie w środku nocy do pokoju dzieci, by upewnić się że śpią spokojnie?
Sprawdzacie, czy na pewno zamknięte są drzwi? Czy zabezpieczyliście okna?
Czy wy też, tak czasem macie?

2 komentarze:

  1. To tylko zły sen, zły...
    a ja miewam je - te gorsze i okropne.
    Pamiętam pierwszą przespaną noc Amelii, obudziłam się i pierwsze co zrobiłam to poderwałam się jak poparzona i sprawdzałam czy oddycha.

    czasem lepiej nie myśleć choć na chwilę,
    na momencik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pytanie skąd się biorą, skąd w nas ten strach? Ta obawa?
      Skąd takie sny?
      Nie wiem, czy to nasz strach? Troska o bliskich?
      Czy poczucie, że tak mało zależy od nas ... że nie nad wszystkim możemy zapanować?

      Usuń

Cieszę się z każdych odwiedzin, z każdego komentarza. Zapraszam Was do siebie licząc po cichu, że spodoba Wam się w naszym małym magicznym świecie :)