czwartek, 31 marca 2016

Początek

Jak znaleźć początek historii? Gdzie wstawić chorągiew z napisem start? 15 lat wcześniej, gdy po raz pierwszy przyszło mi się zmierzyć ze strachem? 10 lat temu? Gdy po raz drugi przechodziłam tą drogę? A może jesienią zeszłego roku, gdy tak po prostu, tak mimochodem, rejestrując męża do lekarza, wspomniałam w rejestracji, że już chwilkę nie widziałam mojego onkologa? Głupia myśl, ot tak, świtająca w głowie. Cholera, muszę sprawdzić, w końcu już czas by po raz kolejny sprawdzić, upewnić się ze jest ok? Kilka miesięcy oczekiwania, standardowo, nie czuję, żeby działo się coś złego. Czuję, że czas najwyższy iść, sprawdzić, wiem, że muszę, że teraz ... myśl. Myśl -  to ona jest początkiem. 
Myśl, że może się zbadam, że może się zarejestruję,  że może pójdziemy razem, a może jest okazja, szansa? Jeśli ta myśl się pojawia, jeśli choć na chwilę przelatuje przez głowę, trzeba ją zatrzymać. Trzeba dać jej życie.  Trzeba tchnąć w nią oddech. Zignorowanie jej, może ten oddech nam zabrać. Warto pamiętać, że jeśli jest myśl, to jest jakiś powód, nawet, jeżeli nie zdajemy sobie z tego sprawy. A jaki powód jest wystarczająco dobry, by zadbać o swoje zdrowie? Każdy. Dosłownie każdy.

Tak samo było z kontrolą ginekologiczną. Myśl, przeświadczenie, rejestracja, oczekiwanie. A potem Cytologia, kolposkopia, konizacja - kontrola. Czas reakcji, idealny. Początek, koniec, droga pomiędzy, nerwy, ale na zakończenie też pewność, że w końcu można odetchnąć, że już jest ok. Teraz tylko kontrola - na razie co trzy miesiące. Dla pewności, dla oddechu, dla spokoju. Brzmi szybko, trwało długo, dla mnie, wlokło się, ciągnęło, na każdy wynik trzeba czekać, na rejestrację, na zabieg, jeden, drugi ... na wszystko. Wiem, tak trzeba, badanie, termin, rejestracja, termin, oczekiwanie, termin, kontrola termin, termin - człowiek uczy się cierpliwości, zapychania myśli pustką lub głupotami, odwracania uwagi,  uśmiechu, wygłupów, wypiera z myśli - choć nie da się do końca, to choć trochę, na na tył, na kraniec. Na krawędź. Pamiętam, ale nie myślę. Póki nie mówię, póki nie potrzebuję, nie myślę. 

Ta myśl już była, została popchnięta do działania.  Poczęta do życia, do rozwoju, uruchomiona, toczyć się będzie, tylko częściowo niezależnie od nas, ale toczyć się będzie swoim torem. Najlepszym jej wynikiem będzie informacja, że jest ok, że jest się zdrowym. Drugą, prawie tak samo dobrą, będzie myśl, że zareagowało się na czas, że trafiło się tak, że starczył zabieg, i strach został zażegnany ... na razie na trzy miesiące, pół roku lub rok, w zależności od wyznaczonej kontroli ... ale zażegnany. 

Jeżeli w trakcie badań potwierdzi się cokolwiek, nie ważne jak łagodnego, nie ważne jak niezłośliwego czy złośliwego ten alarm w głowie, ta myśl, zostanie już zawsze. To nasza tarcza. To nasza ochrona. Ta myśl, może nie raz, uratować nam życie. Świadomość, że nie jesteśmy nieśmiertelni czyni nas mocniejszymi, bardziej świadomymi. Otwiera oczy na życie. Ta myśl jest dobra. Myśl, to początek wszystkiego. Po niej, zaczyna się życie.

4 komentarze:

  1. Ja czekam na wynik cytologii. Lekarz podczas rutynowego badania powiedział że szyjka macicy jest bardzo brzydka. Pół roku wcześniej byłam u innego lekarza i nic mi na ten temat nie powiedział że to bez problemu i bez badań przepisał mini pigułkę bo karmię piersią ze stosowania której i tak nic nie wyszło bo prawie cały czas krwawiłam. Więc czekam na wynik. Dwa lata temu krótko przed zajściem w ciążę miałam źle wyniki cytologii trzy razy z rzędu więc była kolposkopia która nic sensownego nie wykazała. Tzn. pokazała że tego co najgorsze czyli raka nie ma. Odetchnelam i ...zaszlam w kolejną ciążę. A teraz znowu stoję przed tą samą historią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki by wynik nic złego nie wykazał!!

      Cieszę się, że się kontrolujesz i sprawdzasz. Przez to pół roku wiele się może wydarzyć, dlatego trzeba mieć rękę na pulsie. Wiem, to czekanie, i ta chwila kiedy trzeba iść po wynik, strach przed diagnozą - potrafią odebrać radość życia na dobrych kilka tygodni. Ale zawsze lepiej wiedzieć i działać niż nie wiedzieć i czekać, aż na działanie będzie za późno.

      Usuń
    2. Nie dziękuję, żeby nie zapeszyć :-). Nie denerwuję się jakoś szczególnie. Podejrzewam, że na pewno mam stany zapalne w obrębie pochwy i szyjki. Na wynik nie mam już żadnego wpływu, co ma wyjść to wyjdzie. Nic nie jestem w stanie z tym zrobić. Mam tylko wątpliwości co do lekarza prowadzącego, który zakomunikował mi, że bez względu na wynik cytologii powinnam zrobić prywatnie u niego kolposkopię i dopiero po tych dwóch badaniach będzie mnie leczyć. Jak się nie poddam tej płatnej kolposkopii to mnie leczyć nie będzie, jeśli wynik cytologii nie będzie prawidłowy :-(. Chyba ten lekarz nie jest normalny...

      Usuń
    3. Z całym szacunkiem dla tego ... . No. Ja kolposkopię miałam robioną państwowo w szpitalu, czekałam ok 3 tygodni na to badanie - tego samego dnia przyszłam na oddział, zrobili badanie i po kilku godzinach wypuścili (znieczulenie ogólne).
      Na sam wynik kolposkopii czeka się ok 3 - 4 tygodnie.

      Jakikolwiek nie wyjdzie wynik cytologii, dobrze by było szukać innego lekarza.

      Dużo jest lekarzy, którzy nie traktują pacjentek jak ludzi, ale portfel bez dna. Nie ważne z czym przychodzi, co się dzieje, najważniejsze żeby wyciągnąć jak najwięcej kasy.

      Usuń

Cieszę się z każdych odwiedzin, z każdego komentarza. Zapraszam Was do siebie licząc po cichu, że spodoba Wam się w naszym małym magicznym świecie :)