wtorek, 7 maja 2013

Z mrówką w kieszeni

Kocham Wiosnę! 
Bardzo kocham Wiosnę! 
To zdecydowanie moja ulubiona pora roku. 
Nie jest za ciepło, nie jest za zimno, 
słonko grzeje, wokół słychać świergot ptaków ... 
jest pięknie! 

Nie zraża mnie to, 
że Janek płaczliwy cierpi bo nie che mu wyjść ząbek,
 nie zraża mnie gorączka Oluni która dziś ją napadła
 i opuścić nie chce, 
nie zraża polowanie Oskara na wszystkie kamyki i gałązki, 
które zacięcie próbuje do buźki sobie wsadzić. 
Nie zraża mnie nic. 
No może oprócz stanu konta w banku - ale tam po prostu nie patrzę i póki nie muszę - nie myślę.
 Ale tak to jest. 
ZUS już o mnie dawno zapomniał, 
a GOPS jeszcze ma czas,
 a co. 
Im się nie spieszy. 
Ale nic to! 
Dziś mówię - mam to gdzieś! 
Jakaś moc mnie napadła - jakieś opętanie! 
Siedziałabym od rana do wieczora w ogródku, 
kopała, trawę rwała, pokrzywy przeklęte z ziemi wyciągała, mrowiska wszelakie w ogrodzie znalezione niszczyła 
(bo mrówki są tym, czego matka się boi najbardziej, bo uczulona jest niestety). 
Złośliwe bestie czają się, 
czyhają na mnie w tym roku pod każdym kamieniem, 
pod każdym krzaczkiem! 
Są wszędzie!
 Czarne, czerwone, malutkie i te większe, czyhają by mnie dopaść, by  nie postrzeżenie wdrapać się do kalosza, 
pod rękawice,
 w nogawkę spodni
 i kąsać i gryźć i męczyć 
- powodując u mnie ból okropny i opuchliznę wielką krwiście czerwoną, gorącą, palącą wręcz skórę. 
Ale nie dam im się! 
O nie!  

Zna ktoś jakiś humanitarny sposób by pozbyć się owych z mego ogrodu? Piszcie, proszę! Błagam wręcz, klękając na klawiaturę i głową bijąc o monitor. 

Jak uda mi się cyknąć fotkę, 
to pokażę Wam innych moich ogrodowych domowników. 
Jaszczurki.
Kocham je miłością platoniczną, 
uwielbiam na nie patrzeć, obserwować, 
ale łatwe to nie jest, 
bo szybkie i zwinne spryciule przemykają szybciutko pomiędzy trawami i kamieniami chowając się przed wścibskimi oczami. 
Są z nami odkąd pamiętam i mam nadzieję, 
że będą z nami zawsze. 

Czas spać. 
Chłopcy nakarmieni śpią u nas w łóżku, 
nie wiem, może uda się ich wynieść ... 
pojedynczo - bo do jedzenia wstali wspólnie 
i matka na raz obu nakarmić musiała 
coby reszta rodziny pobudzona wrzaskiem piskląt moich małych nie została. 


Dobrej nocki!

4 komentarze:

  1. A wkleję Ci co znalazłam ostatnio w internecie :) Specjalnie dla ciebie odszukałam :)

    Dzieci dzielą się na czyste i szczęśliwe” - znacie to powiedzenie? Ile w nim jest prawdy, dowodzą badania Christophera Lowry, neuroendokrynologa z University of Colorado. Pokazuje, że brud może nam dawać sporo przyjemności. I to dosłownie! Odpowiadają za to bakterie Mycobacterium vaccae. Mieszkają w glebie, i kiedy przez przypadek „zaciągniemy się” nimi, aktywują w naszym mózgu wydzielanie „hormonu szczęścia” - serotoniny. W warunkach laboratoryjnych sprawdzono to na pacjentach chorych na raka płuc - po podaniu im spreju z bakterii, odnototywali oni lepszy nastrój i mniejsze dolegliwości bólowe. Poziom serotoniny w ich mózgach był wyraźnie wyższy. Podobnych obserwacji można jednak dokonać samemu w warunkach polowych: obserwując radość działkowiczów grzebiących się w ziemi czy dzieci umorusanych od stóp do głów po zabawie w ogródku.
    - Ta bakteria ma podobne działanie jak antydepresnaty - podsumowuje Christopher Lowry. - Być może, kiedy dokładniej poznamy mechanizm jej oddziaływania na nasz układ nerwowy, nauczymy się z jej pomocą wytwarzać lepsze leki przeciw depresji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O :) Muszę wydrukować i w torebce nosić albo w kieszeni :) jak się ktoś przyczepi to przeczytam :)

      Usuń

Cieszę się z każdych odwiedzin, z każdego komentarza. Zapraszam Was do siebie licząc po cichu, że spodoba Wam się w naszym małym magicznym świecie :)